Północny skrawek węgierskiego komitatu Szabolcs-Szatmar-Bereg jest najprawdopodobniej ostatnim miejscem, które nawet wprawnym winopijcom kojarzy się z produkcją wina. Porastające okolicę liczne sady są raczej doskonałym źródłem surowca na destylaty, soki oraz najlepsze w kraju przetwory owocowe. I choć w praktycznie każdym przydomowym ogrodzie znajdziemy krzewy winorośli, to uprawa na większą skalę odbywała się niegdyś na kilku wzgórzach, wyrastających ponad równinę przeciętą wstęgą Cisy. Czas przeszły jest tu zresztą użyty całkowicie świadomie – po upadku komunizmu również stąd zniknęły ostatnie winnice. Niewielka ilość krzewów ostała się jedynie na zboczach wzgórza Kaszonyi, wulkanicznego wzniesienia położonego na granicy węgiersko-ukraińskiej. I choć przynależy ono do regionu Gór Bukowych, dzieląc z nim podobną historię, budowę geologiczną oraz odmiany winorośli, to jest jakby oddzielnym światem, zamkniętym i nieznanym dla ludzi spoza tych okolic.
Widok na winnice na górze Kaszonyi (fot. reka-koncz.com)
To tu uprawia swoje winorośle Annamária (choć imię to pomija na etykietach) Réka Koncz, która po latach życia w Kopenhadze i odbyciu praktyk w winiarniach Francji, Słowenii oraz Włoch postanowiła powrócić w rodzinne strony i nabyć winnicę. Kupiła 3 hektary porośnięte starymi, 40-100-letnimi krzewami białych odmian: furminta, hárslevelű, királyleányki, rieslinga oraz sárgamuskotály. Oprócz nich skupuje także grona od zaprzyjaźnionych plantatorów z Mátry. Całość upraw prowadzona jest w sposób organiczny, zaś wina powstają z niewielkim (10-30 mg) dodatkiem siarki. Grona tłoczone są w starej, drewnianej prasie, zaś spontanicznie fermentują i dojrzewają w 1000-litrowych, plastikowych pojemnikach. Dziś biorę na warsztat dwa z nich – białego Pét-Nata oraz czerwień.
Pét-Nat dla fanów gatunku. (fot. własna)
Réka Koncz Pretty Cold 2018 przynależy do wyjątkowo popularnej w ostatnim czasie kategorii Pét-Natów. Są to wina zabutelkowane jeszcze w trakcie fermentacji, przez co w butelce (i winie) zostaje trochę dwutlenku węgla, nadając mu musu. Tu mamy kupaż powstały z zebranych razem gron királyleányki, rieslinga, hárslevelű i furminta. Posiada złotą barwę, osadu jest stosunkowo niewiele, a musowanie nie należy do najżwawszych. W nosie dominują nuty dojrzałych jabłek, goździków, gruszki, suszu owocowego oraz nektarynki. W ustach dość lekkie, z średnią kwasowością, dużo tu soczystego jabłka, gruszki oraz pigwy. Na finiszu pojawia się lekka pikantność i delikatna goryczka, choć całość jakoś szczególnie się nie wyróżnia – jest po prostu białym, naturalnym musiakiem, jakich wiele. Ocena: ***. Cena: 5000 HUF (63 PLN).
Wspaniały, soczysty kékfrankos. Mniam. (fot. własna)
Zupełnie inaczej ocenić muszę Réka Koncz A Change of Heart 2018, powstałym w całości z kékfrankosa sprowadzonego z Mátry. W procesie produkcji tłoczono całe kiście, zaś 20% gron poddano maceracji węglowej. W efekcie otrzymujemy wino lekkie, świeże, o wyraźnie owocowym charakterze, z przyjemnym, kwasowym kręgosłupem. Posiada jasnopurpurową barwę, w nosie pachnie wiśnią, jeżyną, borówką, ziemią i pieprzem, do których w ustach dochodzi żurawina, malina i fiołki. Soczyste, delikatne, niezwykle przyjemne czerwone wino, do którego z pewnością jeszcze wrócę. Ocena: ****. Cena: 5000 HUF (63 PLN).
Bardzo się cieszę, że od czasu do czasu pojawiają się nowi producenci, tacy jak Annamária, którzy starają się przywracać zapomnianym rejonom ich dawny blask. I choć przed nią jeszcze bardzo długa droga, to widać, że talent, ciężka praca i jasno obrany cel pozwolą jej zbudować dobrze funkcjonujące, tworzące świetne wina gospodarstwo.
Źródło win: zakup własny