Ostatnim (choć niekoniecznie chronologicznie) już przystankiem podczas mojej tegorocznej wizyty na Somló była moja ulubiona Somlói Apátsági Pince. Z jej właścicielem – Zoltánem Baloghiem znamy się bodajże ponad dwa lata, podczas każdej wizyty na górze możemy liczyć na jego gościnę. Tym razem go nie było, ale w zastępstwie mieliśmy przyjemność kosztować tu wina w towarzystwie winiarza – Tibora Fazekasa. A było o czym rozmawiać – poprzedni rok nie był, delikatnie rzecz ujmując, łaskawy dla winogrodników. Późne przymrozki, potem letnie gradobicie dopełniły dzieła spustoszenia – w niektórych winnicach straty wyniosły aż 70%.
Szomlońskie winorośle. (fot. własna)
Somlói Apátsági Pince dysponuje dziś około 3,7 ha nasadzeń, głównie po południowo-wschodniej stronie góry. Znaczna część to starsze, owocujące krzewy, aczkolwiek jest także kilkanaście arów młodych winorośli, które dopiero za kilka lat wydadzą plon nadający się do produkcji wina. Optymalna produkcja z hektara wynosi 3000-3500 butelek, aczkolwiek w dużej mierze zależy od warunków klimatycznych – filozofią winnicy jest zbiór w pełni dojrzałych, a także przejrzałych gron, z wysoką zawartością cukru. W efekcie powstają wina o sporej zawartości alkoholu, ale także o delikatnej słodyczy, która balansuje potężną kwasowość.
Krajobraz spowity mgłą. (fot. własna)
Degustację zaczęliśmy od Somlói Apátsági Pince Furmint 2015. W nosie mamy nuty suszonych owoców, delikantną pikantność i polne zioła, w ustach niestety jest dość płasko i przewidywalnie. Fajna kwasowość, suszone owoce, lekka migdałowa goryczka, a na finiszu zielone jabłko. Jak dla mnie trochę za mało tu emocji. Ocena: ***. Somlói Apátsági Pince Juhfark 2015 też nas nie zachwycił. W nosie dosyć zamknięty (co jest typowe dla tej odmiany), pojawiają się mineralność, suszona śliwka oraz biały pieprz, w ustach dominuje słona mineralność podparta rześką kwasowością, jest też trochę nut owocowych (cytrusy, zielone jabłko) oraz nuta suszonej śliwki. Zgrabne, przyzwoite, ale bez pazura. Ocena: ***.
Degustacja z Tiborem Fazekasem. (fot. Piotra Wdowiaka)
Więcej emocji przyniosło nam Somlói Apátsági Pince Hárslevelű 2015. Aromatyczny charakter odmiany zaznaczył się w nosie: mamy tu polne kwiaty, lipę, dojrzałe brzoskwinie oraz nutę suszonej śliwki. W ustach nieco bardziej powściągliwe, sporo tu ciała, bardzo dobrze zbalansowano kwasowość i cukier resztkowy (6,8 g/l oraz 12 g/l), są też nuty dojrzałych brzoskwinii i polnych ziół. Przyjemne, nieco lepsze od poprzedników. Ocena: ***/****. Kolejne wino, degustowane przeze mnie w zeszłym roku Somlói Apátsági Pince Hárslevelű 2012 pokazało w końcu, za co tak bardzo lubię tego producenta. W nosie dominuje krzemowa mineralność, dalej mamy nutę dojrzałej śliwki i brzoskwinii oraz miód. W ustach królują suszone owoce, dalej mamy słoną mineralność podpartą potężną kwasowością. Sporo tu ciała, wino jest krągłe, oleiste, ale jednocześnie niesamowicie żywe i świeże. Następnie dochodzą nuty miodu i migdałów, kwiat lipy, a na finiszu migocze również zielone jabłko. Ocena: ****.
Dojrzewające grona. (fot. własna)
Jeszcze więcej emocji dostarczył nam Somlói Apátsági Pince Olaszrizling 2010. W nosie doświadczamy owocowej orgii pod postacią pigwy, brzoskwini oraz śliwki, podpartej nutą miodową. W ustach również dominuje owocowość, mamy tu pigwę, brzoskwinię, a także mirabelkę, wsparte świeżą kwasowością, nutą miodową i sporym ciałem. W tle zaznacza się słona szomlońska mineralność, a wszystko w całość spina kilka gramów cukru resztkowego. Wspaniałe wino w świetnej formie, niestety jest to jedna z ostatnich butelek (powstało go zaledwie 515 sztuk). Ocena: ****/*****.
Część degustowanego materiału. (fot. własna)
Na koniec dostaliśmy do spróbowania kilka ciekawostek. Somlói Apátsági Pince Sárgamuskotály 2015 dobrze oddaje charakter szczepu, mamy tu nuty muszkatowe, cytrusy, lekką pikantność i oraz miętę. Lekkie, o dobrej kwasowości i całkiem wyraźnym cukrze resztkowym. Ocena: ***. Somlói Apátsági Pince Riesling 2016 jest bardziej powściagliwe w aromatach, dominują tu cytrusy, świeża kwasowość, pojawia się także lekka nutka migdałowa, sporo tu także cukru resztkowego (ok 20 g/l). Proste, przyjemne, choć nie będę zbyt długo wspominał. Ocena: ***. Somlói Apátsági Pince Kékfrankos 2015, czyli jedyne czerwone wino od tego producenta pokazuje, że nie bez kozery Somló jest ziemią win białych. Mamy tu trochę owoców leśnych oraz pestkę wiśniową, ale także buraczki i nutę warzywną. Brakuje tu dojrzałości i ciała, niestety mało w tym wszystkim emocji. Ocena: **.
A to zabrałem ze sobą… (fot. własna)
Pewne rzeczy na Somló się nie zmieniają. Tak jest ze stylem win Somlói Apátsági Pince, choć i tu eksperymentuje się nad nowymi szczepami i metodami produkcji. Pomimo tego, istotą tej winiarni jest wierność tradycji, ekologiczne metody upraw, kluczowa rola miejscowych odmian i stosunkowo późne zbiory. Efekty zaś widzimy w coraz to lepszych winach, które podbijają zachodnie rynki i trafiają do najlepszych restauracji świata. Czemu jeszcze nie ma ich w Polsce? To pytanie niestety muszę pozostawić bez odpowiedzi.
W degustacji brałem udział na zaproszenie producenta, do Somló podróżowałem na koszt własny.