Németi Zoltán Mátra Kékfrankos 2019 – nieszablonowa czerwień z węgierskich gór

Może to zabrzmieć jak mantra (zwłaszcza, że często to powtarzam), jednakże Mátra jest regionem winiarskim, w którym w ostatnich latach dzieje się najwięcej na winiarskiej scenie Węgier. W 2022 roku podtrzymuję swoje zdanie, obserwując pojawianie się nowych, garażowych projektów, oraz rozwój istniejących małych, jak i całkiem sporych producentów. Dziś opisuję wino, które otrzymałem od dobrego znajomego – blogera Zoltána Németiego, znanego polskim  konsumentom dzięki mikrowiniarni Hoop Wines, którą współtworzy z wraz Zoltánem Kerekesem. Zoltán od lat jest jedną z jaśniejszych gwiazd tutejszej sceny blogerskiej, bardzo często sięga po wina spoza kraju Madziarów, szczególną uwagę poświęcając Dolinie Rodanu, Australii oraz odmianie syrah, aczkolwiek w ostatnich latach coraz chętniej spogląda w stronę węgierskich kékfrankosów. Nie posiada własnych upraw, całość gron skupuje od zaprzyjaźnionych winogrodników. Nie boi się eksperymentować, śledzi (i stosuje) nowinki technologiczne, obserwuje najnowsze trendy winiarskie. Wciąż poszukuje własnej drogi.

Schludna etykieta, solidne wino. (fot. własna)

Németi Zoltán Mátra Kékfrankos 2019 to jego pierwsze, w całości samodzielnie wyprodukowane wino. Powstało z gron pochodzących z parceli Gereg. Spontanicznie fermentowało w otwartych kadziach, po czym trafiło do polimerowego zbiornika Flexcube, gdzie dojrzewało z dodatkiem debowych klepek. Powstało go zaledwie 350 butelek. Wino posiada ciemnorubinowy kolor. W nosie wyczuwalne są aromaty ciemnej wiśni, jeżyny, borówki, czereśni, czarnego pieprzu, ściółki leśnej. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, delikatną taniną i sporym, acz niewystającym alkoholem. Znajdziemy tu nuty ciemnej wiśni, czereśni, jeżyny, czarnego pieprzu, wanili, dymu, pestki wiśniowej, ściółki leśniej, a całość wieńczy delikatna goryczka. Bardzo dobry, typowy kékfrankos z świeżym, owocowym charakterem. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Wkrótce dostępny w ofercie Rafa-Wino. Życzyłbym sobie więcej takich małych, ambitnych projektów, prowadzonych przez młodych, bezkompromisowych winiarzy.

Źródło wina: otrzymane w prezencie od producenta.

Páger Kékfrankos 2020 – hipsterska czerwień z Mátry

Już kilkukrotnie pisałem, że Mátra, to jeden z regionów winiarskich Węgier, w którym się najwięcej dzieje. Co chwila pojawiają się nowe projekty, ambitni, mali producenci, naturalizujący hipsterzy, ale znajdziemy tu też wielkie przedsiębiorstwa, produkujący wino na skalę przemysłową. Jedną z młodszych, ambitnych twarzy regionu jest Mátyás Páger, prowadzący małą (2 ha), garażową winiarnię Páger Pince w miasteczku Gyöngyöspata. Jej początki sięgają 2017 roku, zaś większość upraw znajduje się w szczególnie cenionym siedlisku Gereg-dűlő. Prowadzone są w sposób niskointerwencyjny, zaś gros powstających tu win jest nieklarowany i niefiltrowany.

Soczysta, hipsterska czerwień. (fot. własna)

Pager Kékfrankos 2020 został zabutelkowany w ciekawy sposób – zamiast korka czy zakrętki znajdziemy kapsel stosowany między innymi w przypadku pét-natów. Wino fermentowało i dojrzewało przez 9 miesięcy w stalowym zbiorniku, po czym je rozlano z osadem, bez dodatku siarki. Posiada średniogłęboką, rubinową barwę. W nosie intensywne, z dominantą owocową: wiśni, czereśni, czarnej porzeczki, śliwki, żurawiny. W ustach średnio zbudowane, z wysoką kwasowością, dojrzałą, gładką taniną oraz wyraźnie zaznaczoną słodyczą. Tu również pojawia się sporo owocu – wiśni, czereśni, jeżyny, ale znajdziemy tu także nadające charakteru nuty mokrej ziemi, drożdży, pieprzu, skóry. Finisz średnio długi. Soczyste, świeże wino z naturalistycznym pazurem. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 3900 HUF (50 PLN)

Źródło wina: zakup własny.

Budapest Borfesztivál – święto wina w stolicy Węgier

Kilkanaście dni temu na zamku w Budzie odbyła się 30 edycja festiwalu, który od lat stanowi największą winiarską imprezę Węgier. Budapest Borfesztivál, bo o nim mowa, odbywa się rokrocznie pod koniec września, przyciągając tysiące odwiedzających. W tym roku swe wina zaprezentowało ponad 80 wystawców, z większości regionów winiarskich Węgier oraz zagranicy. Gościem imprezy była apelacja Somló, dzięki czemu kilku mniej znanych producentów miało okazję zaprezentować swoje butelki. Przyznam szczerze, że nie jestem fanem takich imprez. Tłok, hałas, zapach z budek gastronomicznych skutecznie zabija przyjemność degustowanie. Z drugiej strony tym razem pojawiło się sporo mniej znanych mi producentów, dzięki czemu postanowiłem dać festiwalowi kolejną szansę – i nie zawiodłem się. Prezentuję zatem butelki, które szczególnie przypadły mi do gustu.

Impreza w wyjątkowej lokalizacji. (fot. własna)

Gedeon Birtok Kövidinka 2020 to sztandarowy przykład, że dość przeciętna, nieszczególnie aromatyczna odmiana przy odpowiednim zaangażowaniu może dać solidne wino. Posiada bladozieloną barwę. Pachnie polnymi kwiatami, gruszką, żółtym jabłkiem. W ustach lekko zbudowane, wytrawne, o świetnej kwasowości i niskim alkoholu, z wyraźnymi nutami gruszki, żółtych jabłek, trawy oraz cytrusów. Finisz średni. Przyjemne, soczyste, świeże wino codzienne. Ocena: *** (86/100 pkt).

Idealne wino codzienne. (fot. własna)

Kősziklás Juhfark 2018 to ciekawa biel z Neszmély. Znajdziemy tu jasnozłotą brawę, w nosie zaś z początku uderza redukcją, by po chwili ujawnić świetne aromaty mokrej skały, zielonego jabłka, białego pieprzu oraz cytrusów. W ustach kremowe, krągłe, średniozbudowane, z wyraźną kwasowością, średnim alkoholem i nutami gruszki, zielonego jabłka, mokrej skały, polnych ziół, migdałów oraz pieprzną pikantnością. Niezwykle ciekawe, choć wymagające czasu wino. Ocena: *** (87/100 pkt).

Nieszablonowy juhfark z Neszmély. (fot. własna)

Kősziklás Rajnai Rizling 10 gr 2019 to półwytrawny riesling powstały w klasycznym dla odmiany stylu. Posiada bladozłotą barwę, pachnie naftą, mokrą skałą, zielonym jabłkiem, cytryną i limonką. W ustach lekko zbudowane, dominuje tu wysoka kwasowość, zaś cukier tylko trochę łagodzi jej moc. Sporo tu zielonego jabłka, cytryny, limonki oraz mokrej skały. Finisz średniodługi. Do bólu prostolinijne i nieskomplikowane, ale jednocześnie bardzo klasyczne w swym stylu. Ocena: *** (88/100 pkt).

Winiarz i jego riesling. (fot. własna)

Kancellár Nagy-Somlói Juhfark 2019 zadebiutował właśnie na imprezie, choć do sprzedaży trafi dopiero za jakiś czas. Wyraźnie widać tu wpływ ciepłego rocznika. Posiada bladożółtą barwę, pachnie miodem, morelami, suszoną śliwką, masłem i migdałami. W ustach mocno zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, sporym alkoholu, z nutami moreli, gruszki, suszonych śliwek, miodu i słoną mineralnością. Niezwykle długie i skoncentrowane. Ocena: ***/**** (89/100 pkt).

Juhfark – petarda. (fot. własna)

Válibor Ágyús Dűlő Kéknyelű 2018 to skoncentrowany wulkaniczny eliksir z Badacsony. Charakteryzuje je jasnozłota barwa. W nosie dość klasycznie: mamy tu aromaty masła, migdałów, mokrej skały, dymu, żółtego jabłka i gruszki. W ustach krzepkie, ekstraktywne, z świetną kwasowością i niskim alkoholem, z nutami gruszek, żółtych jabłek, kredy, masła, z długim, słonym finiszem. Hedonistyczne, niezwykle złożone wino z Badacsony. Ocena: **** (91/100 pkt).

Klasyka z Badacsony. (fot. własna)

Karner Otthon 2018, czyli naturaly kékfrankos z Mátry pokazał dość dziki charakter. Cechuje go głęboka, purpurowa barwa. W nosie wyczuwalna jest skóra, wiśnia, jeżyny, trochę dymu i stajni. W ustach średnio zbudowane, acz skoncentrowane, z wysoką kwasowością, lekko zaznaczoną taniną oraz nutami wiśni, jeżyn, skóry, dymu, umami i lekkim brettem. Finisz średniodługi. Wiem, że wielu ten styl się nie spodoba, acz uważam, że jest to ciekawa butelka z całkiem sporą głębią smaku. Ocena: *** (88/100 pkt).

Naturalista z Mátry. (fot. własna)

Malatinszky Kúria Cabernet Sauvignon 2008 jest chyba najbardziej udanym, i jednocześnie kompletnym spośród wszystkich, próbowanych na festiwalu przeze mnie win. Mieni się ciemnoceglastym, intensywnym kolorem. Wyczułem tu aromaty soczystej, czarnej porzeczki, dymu, tytoniu, skóry oraz czekolady. Usta są wytrawne, mocno zbudowane, z gładką taniną, wysokim alkoholem i nutami czarnej porzeczki, wiśni, jeżyny, skóry, tytoniu, lukrecji, dymu i wanilii. Długie, skoncentrowane, świetne. Ocena: **** (92/100 pkt).

Dojrzały cabernet z południa. (fot. własna)

Powyższa selekcja to zaledwie część tego, co spróbowałem podczas festiwalu. Niekoniecznie są to najlepsze, ale z pewnością najbardziej wyjątkowe i najmniej znane mi dotychczas butelki. Zresztą warunki festiwalowe nie sprzyjają spokojnej degustacji i odkrywaniu ciekawostek, jednakże udało mi się tak rozplanować działanie, by wyciągnąć maksimum z największej imprezy winiarskiej roku. Osobny wpis poświecę natomiast winiarni Maison aux Pois z Mád, która ujęła mnie równym, wysokim poziomem swoich win. Takie debiuty zdarzają się niezwykle rzadko – warto zatem zaprezentować również osobę winiarza oraz jego filozofię. A co do samej imprezy – cieszę się, że się tam pojawiłem i odzyskałem utraconą wiarę w sens udziału w tym typie przedsięwzięć – trzeba tylko je sobie dobrze rozplanować, i ten plan do prezycyjnie realizować.

Do zobaczenia za rok! (fot. własna)

W festiwalu brałem udział i degustowałem na koszt własny.