Château Magnol 2016 – bordoski świeżak z drugiego szeregu

O tym, że dobre bordoskie wina bywają bardzo drogie, wiadomo nie od dzisiaj. Ich ceny, sztucznie pompowane m.in. przez nowobogacki snobizm konsumentów z Dalekiego Wschodu niekoniecznie odzwierciedlają ich realną wartość, przynajmniej jeśli chodzi o kwestię jakości i kosztów produkcji. Niestety dziś, bardziej niż kiedykolwiek w historii są to produkty inwestycyjne, a jako takie, z racji wysokiego popytu nie są, i w najbliższym czasie nie będą w zasięgu finansowym większości konsumentów. Na szczęście Bordeaux to nie tylko wina klasy Grand Cru. Ten wielki region liczący niespełna 110 tysięcy hektarów oferuje szeroką gamę win w każdym przedziale cenowym. Dziś zaś opiszę jedno z nich z średniej półki – Château Magnol z Blanquefort  w apelacji Haut-Médoc. Początki posiadłości sięgają roku 1842, powstała zaś na pozostałościach wcześniejszej winiarni Château du Dehez. W 1969 roku budynki nabyła agencja kupiecka Barton & Guestier, zaś 10 lat później dokupiła okoliczne winnice – łącząc Domaine de Maignol oraz Domaine de Dehez, z których powstało współczesne Château Magnol. Dzięki licznym inwestycjom w winnicach i winiarni, skutkującej znaczącą poprawą jakości zostało włączone do klasyfikacji Cru Burgeois. Powierzchnia upraw posiadłości wynosi 31 ha.

Czerwień pełna klasy. (fot. własna)

Château Magnol 2016 to kupaż merlota (48%), cabernet sauvignon (40%) oraz cabernet franc (12%). Owoce zostały zebrane mechanicznie. Wino dojrzewało przez 12 miesięcy w beczkach z francuskiego dębu (225 l), z których 1/3 stanowiły nowe barrique. Posiada ciemnogranatową barwę. Pachnie klasycznie – owocami leśnymi, czarną porzeczką, wiśnią, śliwką, skórą, ziemią, żurawiną, wanilią, cedrem i dymem. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z średnią kwasowością, oraz wyraźną, acz nieco wysuszającą taniną. Dość intensywne i skoncentrowane, przy umiarkowanej zawartości alkoholu (13,5%). Nie brak tu nut owocowych spod znaku wiśni, żurawiny, jeżyny, czarnej porzeczki, ale też tytoniu, przypraw korzennych, grafitu, cedru, wanili, skóry i dymu. Finisz długi. Solidna, klasyczna w stylu, dość młoda jeszcze bordoska czerwień, z potencjałem na kolejne kilka lat dojrzewania. Jeśli macie ponad stówkę i chcecie kupić udane, typowe wino z lewego brzego – to będzie dobry wybór. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 117,33 PLN.

Źródło wina: zakup własny w La Cave Leclerc Ursynów.

Vinarija Krauthaker – mistrzowskie wina z Slawonii

Malowniczo położone na południowych zboczach pasma Krndiji senne miasteczko Kutjevo stanowi centrum największego chorwackiego regionu winiarskiego – Slawonii. To tu króluje biała odmiana zwana graševiną (welschriesling), która prawdopodobnie właśnie stąd zaczęła swój tryumfalny pochód przez wszystkie kraje składowe dawnej monarchii austro-węgierskiej. Nie może zatem zaskakiwać, że właśnie w tej niewielkiej, spokojnej mieścinie działa jedna z najbardziej znanych i szanowanych twarzy chorwackiego winiarstwa – Vlado Krauthaker. Ten starszy, acz niezwykle żwawy pan reprezentuje pokolenie demiurgów – ludzi, którzy budowali nowe oblicze tutejszych win w okresie wojny o niepodległość i transformacji ustrojowej. Zaczynał skromnie – od 1 hektara w 1992 roku, mozolnie budując podwaliny pod solidny rodzinny biznes, w międzyczasie wspierając również (wówczas) państwowego giganta – winiarnię Kutjevo. Stopniowo poszerzał uprawy, dziś zaś gospodaruje na 50 hektarach, skupując grona z kolejnych 50 hektarów. Esksperymentuje z różnymi odmianami, produkuje wina w różnych stylach, natomiast zawsze najważniejszym szczepem była i jest właśnie graševina, stanowiąca obecnie 60% produkcji.

Widok na winiarnię. (fot. własna)

Jednakże witając w progach mistrza, nie sposób nie spróbować również win z innych odmian. Zresztą znawcy tematu wiedzą, że degustacje u Krauthakera potrafią przeciągnąć się w nieskończoność, a liczba próbowanych win przekroczyć kilkadziesiąt… Niestety tego dnia Vlado przebywał w Zagrzebiu, dlatego też po winiarni oprowadzał mnie jeden z jego pracowników – Nikola. Zaczęliśmy od przepastnej piwnicy z dziesiątkami dębowych beczek ze slawońskiego dębu, przechodząc do sali z wielkimi drewnianymi kadziami, kończąc na pomieszczeniu, w którym mieszczą się zbiorniki ze stali nierdzewnej. Większość wina powstaje właśnie tam, z bieli jedynie chardonnay trafia na pewien okres do beczek. W piwnicy mieści się również niewielki zbiór butelek z początków działalności winiarni. Następnie nadeszła pora na degustację.

Beczki ze slawońskiego dębu. (fot. własna)

Serię zaczęliśmy od Krauthaker Pinot Sivi 2020. To dość klasyczne wino z tej odmiany. Posiada jasnozłotą barwę. Pachnie jabłkiem, gruszką, trawą, polnymi ziołami. W ustach dość dobrze zbudowane, wytrawne, o średniej kwasowości z nutami gruszek, zielonych jabłek, siana, migdałów oraz słonym posmakiem. Finisz średniodługi. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 68,30 HRK (42 PLN). Następnie nadeszła pora na najpopularniejsze wino producenta – Krauthaker Graševina Pomale 2020. Tu również znajdziemy typowość charakterystyczną dla szczepu. Jest więc bladozłota barwa. Nos kusi żółtym i czerwonym jabłkiem, gruszką, migdałami, brzoskwinią oraz trawą. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, z świeżą kwasowością i nutami soczystych gruszek, zielonych jabłek, migdałów, trawy oraz soli morskiej. Finisz średniodługi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 64,75 HRK (40 PLN).

Pinot gris dla fanów odmiany. (fot. własna)

Jednoparcelowa Kratuthaker Graševina Mitrovac 2020 pokazuje potencjał siedliska i odmiany. Barwa bladozielona. W nosie znajdziemy aromaty gruszek, kredy, migdałów, żółtych i zielonych jabłek, trawy oraz polnych ziół. Usta wytrawne, średnio-zbudowane, z wysoką kwasowością, oraz nutami gruszek, zielonych jabłek, trawy, migdałów, brzoskwini, polnych ziół i kredy. Finisz długi. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 77,09 HRK (47,50 PLN). Krauthaker Zelenac 2020 to nic innego, jak rotgipfler – mało kto spodziewałby się go w takim miejscu. Posiada jasnozłotą barwę. Nos cechuje się aromatami zielonych jabłek, zielonych gruszek, brzoskwini, cytrusów i miodu. W ustach jest wytrawne, solidnie zbudowane, o średniej kwasowości, z nutami ziół, zielonych gruszek, trawy, herbaty oraz wyraźną goryczką. Finisz średniodługi. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 82,62 HRK (51 PLN).

Mistrzowskie wydanie graševiny. (fot. własna)

Krauthaker Sauvignon Blanc 2020 charakterem przypomina nieco francuskich pobratymców. Mieni się bladozłotą barwą. Nos częstuje nas aromatami agrestu, trawy, cytryny, zielonego jabłka. Usta są średnio zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, z nutami trawy, polnych ziół, agrestu, białego pieprzu. Finisz średniodługi. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 60,55 HRK (37 PLN). Zupełnie inny jest natomiast Krauthaker Chardonnay Rosenberg 2019. Mamy tu jasnożółtą barwę. W nosie wyraźnie zaznacza się wpływ beczki: wyczuwalne są tu aromaty wanili, karmelu, orzechów włoskich, żółtych jabłek i gruszek. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z solidną kwasowością, kremową teksturą, oraz nutami żółtych jabłek, wanili, orzechów włoskich, gruszki, karmelu, oraz słonym posmakiem. Finisz długi. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 95,46 HRK (58,50 PLN).

Mocno beczkowe, solidne chardonnay. (fot. własna)

Krauthaker Rosé Cuvée 2021 to kupaż powstały z gron szczepów merlot, pinot noir, syrah oraz zweigelt. Posiada delikatną, łososiową barwę. Nos zachęca aromatami truskawki, poziomki, grapefruita, lekką pieprznością. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością oraz soczystym owocem spod znaku truskawki, poziomki, maliny, z lekką szczyptą polnych ziół. Finisz średniodługi. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 58,83 HRK (36 PLN). Pierwsza z czerwieni, czyli Krauthaker Pinot Crni 2019 również sprawia bardzo dobre wrażenie. Ma jasnorubinową barwę. Pachnie wiśniami, malinami, dojrzałą truskawką, skórą, dymem oraz tytoniem. Usta średnio zbudowane, wytrawne, z średnio-wysoką kwasowością, miękką taniną, oraz nutami wiśni, czereśni, mokrej ziemi, skóry, tytoniu oraz wanili. Finisz średniodługi. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 92,26 HRK (56 PLN).

Lekki róż – w sam raz na lato. (fot. własna)

Krauthaker Merlot 2019 cechuje rubinowa barwa. W nosie znajdziemy nuty wiśni, jeżyn, borówek, skóry, dymu i tytoniu. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, z średnią kwasowością, dojrzałą taniną, nutami jeżyn, papryki, skóry, dymu, czarnej porzeczki, oraz wanili. Finisz średniodługi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 100,49 HRK (61,50 PLN). Krauthaker Mercs 2018 to kupaż merlota oraz cabernet sauvignon dojrzewający w dębowych beczkach. Posiada średniogłęboką, rubinową barwę. W nosie dominują aromaty wiśni, jeżyny, czarnej porzeczki, lukrecji, skóry, mokrej ziemi. Usta średnio zbudowane, wytrawne, z średnią kwasowością i średnią, gładką taniną oraz nutami wiśni, jeżyny, czereśni, skóry, lukrecji, suszonej śliwki i dymu. Finisz długi. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 111,39 HRK (68,50 PLN).

Udany bordoski kupaż. (fot. własna)

Krauthaker Kuvlakhe Zelenac 2016 to wino pomarańczowe, macerowane przez 90 dni na skórkach, z bez dodatku siarki. Posiada bursztynową barwę. W nosie znajdziemy nuty skórki pomarańczy, herbaty, róży, cytrusów, miodu i wanili. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, z solidną kwasowością, wyraźną taniną, oraz nutami skórki pomarańczy, cytryny, wanilii, czarnej herbaty, kumkwata oraz marynowanych moreli. Finisz średniodługi. Ocena: **** (91/100 pkt). Wino niedostępne w otwartej sprzedaży. Krauthaker Kuvlakhe Graševina 2015 mecerowało na skórkach jeszcze dłużej – 120 dni. Charakteryzuje je głębokobursztynowa barwa. Nos zachęca aromatami suszonej śliwki, miodu, moreli, rodzynek i propolisu. Usta są średnio zbudowane, wytrawne, z średnią kwasowością, ładną taniną, oraz nutami czarnej herbaty, suszonej śliwki, obitych jabłek, propolisu, skóry oraz wanili. Finisz długi. Ocena: **** (92/100 pkt). Wino niedostępne w otwartej sprzedaży.

Wina pomarańczowe są tu wybitne. (fot. własna)

Krauthaker Graševina Kasna Berba 2020 to nowy rocznik półsłodkiej bieli z kluczowej lokalnej odmiany. Mieni się jasnozłotą barwą. W nosie znajdziemy aromaty owoców egzotycznych: mango, marakui, ananasa, ale także pigwy oraz trawy. W ustach półsłodkie (42 g/l cukru), średnio zbudowane, z średnią kwasowością, oraz nutami marakui, mango, cytryny, limonki,  trawy, pigwy oraz ananasa. Finisz średniodługi. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 100,46 HRK (61,50 PLN). Krauthaker Izborna Berba Prosušenih Bobica Zelenac 2018 to słodkie wino z późnych zbiorów. Cechuje je złota barwa. Pachnie suszonymi morelami, pigwą, brzoskwinią, gruszką i miodem. W ustach bardzo słodkie (190 g/l cukru), z średnią kwasowością, sporym ciałem, oraz nutami moreli, pigwy, brzoskwini, miodu, propolisu oraz cytrusów. Finisz długi. Ocena: **** (93/100 pkt). Wino nie jest jeszcze dostępne w sprzedaży.

Świetna półsłodka graševina. (fot. własna)

Trzy godziny spędzone w królestwie Krauthakera to zdecydowanie zbyt krótki czas, acz wystarczający, by zapoznać się z filozofią winiarza oraz jego świetnymi winami. Tym, co mnie uderzyło była niezwykła różnorodność odmian i stylów – Kutjevo dziś jest winnym sercem Chorwacji, jednakże ma potencjał by stać się winnym centrum Europy Środkowej. Potrzeba tylko lepszego marketingu oraz infrastruktury – cała reszta – w tym poziom win – już jest.

Stare krzewy winorośli. (fot. własna)

Do Kutjeva podróżowałem za swoje, wina degustowałem dzięki uprzejmości producenta. Produkty Vinariji Krauthaker są dostępne w Polsce m.in. w sieci Dar Wina.

 

Villány – bordowe serce węgierskiego winiarstwa

Leżące na południowych krańcach Węgier miasteczko Villány wiosną budzi się z głębokiego snu. Większość winiarni jest jeszcze zamknięta, zaś niektóre – działające cały rok – otwierają się dopiero po godzinie 10. Spacer o poranku przez ciche ulice pozwala dostrzec szczegóły prowincjonalnej architektury, niewidzialne w szczycie sezonu, pośród tłumu turystów i miłośników dobrego wina. To ostatnie sformułowanie jest szczególnie istotne, gdyż w Villány w przeciwieństwie do innych regionów winiarskich Węgier trudniej jest znaleźć tanie (czytaj lane) wino. Miejscowi producenci dość szybko zdali sobie sprawę, że nie tędy droga i postanowili zaostrzyć przepisy, by nie opłacało sprzedawać się go luzem. Dzięki temu, ostatnie trzy dekady to złoty wiek tej maleńkiej mieściny.

Płynne szczęście w kieliszku. (fot. własna)

Historia winiarstwa sięga tutaj czasów rzymskich, o czym dowodzą znaleziska archeologiczne z czasów cesarza Marka Aureliusa Probusa. Wyraził on zgodę na uprawę winorośli na obszarach poza granicami Italii, przyczyniając się do rozwoju rolnictwa w Pannonii. W efekcie w okolicach Sársomlyó powstało miasto, którego gospodarka opierała się na winiarstwie. Okres teń kończy się najazdem ludów koczowniczych, po których nastają stulecia wojen, zakończone podbojem tej ziemi przez Madziarów. Dość szybko przywracają oni gospodarkę winiarską, o czym świadczą dokumenty z czasów króla Béli IV. Kolejną cezurę stanowi okres okupacji osmańskiej, gdy do wyludnionego regionu przybywają Serbowie, przywożąc ze sobą ciemną odmianę – kadarkę. Powstają z niej prawdopodobnie pierwsze czerwone wina w okolicy.

Tradycyjna architektura. (fot. własna)

Na początku XVIII wieku obszar zostaje włączony do Cesarstwa Austriackiego, zaś wyludnione tereny obsadzone Szwabami, którzy przywieźli ze sobą nieznaną dotychczas kulturę uprawy. Dzięki nim pojawiły się nowe odmiany (m.in. portugieser), poprawiła się także technologia produkcji. Zaczęto wznosić niewielkie, schludne piwniczki, które dziś stanowią dominujący element krajobrazu tutejszych miejscowości. Region przetrwał zarówno klęskę filoksery, traktat w Triannon, jak i kolektywizację rolnictwa w II połowie XX wieku. Prawdziwą odnowę przyniosła transformacja ustrojowa, gdy pojawiła się więszość istniejących dziś gospodarstw. W latach 90. ubiegłego stulecia miejscowi czerpali wzorce z Bordeaux, obsadzając większość parceli francuskimi odmianami. Dziś stanowią one znaczącą część upraw, przy czym szczególną uwagę poświęca się cabernet franc – który uzyskał osobną ochronę apelacyjną.

Kristóf Csizmadia – gospodarz wieczoru. (fot. własna)

Poprzedzający poranny spacer wieczór upłynął pod znakiem fantastycznej kolacji serwowanej nam, gościom I Hungarian Wine Summit, w należącej do hotelu Gere Crocus restauracji Mandula. Dzięki uprzejmości Kristófa Csizmadii oraz rodziny Gere mieliśmy przyjemność spróbować kilku win. Były w śród nich rzadkie i wyjątkowe – takie jak Fekete Járdovány 2020, niezwykle udane Cabernet Franc Csillágvölgy 2018, legendarne Kopar 2017, oraz dwa roczniki fantastycznego merlota – Solus – 2018 oraz 2008. Ostatnie z nich pokazuje potencjał gatunku i siedliska (parceli Kopár) – dopiero zaczynając wchodzić w swój szczyt. Kusi ciemnymi owocami, skórą, tytoniem, czekoladą, solidnym ciałem i żwawą kwasowością. Warto sięgnąć głębiej do kieszeni.

Solus – legendarny, wspaniały merlot. (fot. własna)

Następnego dnia udaliśmy się z rana do winnicy Ördögárok (tł. Diabelski rów), gdzie czekał na nas Tamás Günzer. Podczas wspólnej wędrówki na szczyt mieliśmy przyjemność zapoznać się z historią tego unikatowego siedliska (zaledwie 60 ha) i spróbować jego lekkich, reduktywnych win białych oraz różu. W wiosennym słońcu spełniały swą rolą idealnie. Winnice Ördögárok zostały porzucone w czasie komunizmu i odnowiono je dopiero w 2002 roku, gdy sześciu producentów (József Bock, Attila Gere, Tamás Günzer, Zoltán Günzer, Kristóf Sauska, Ede Tiffán) postanowiło przywrócić do życia tą okolicę. Dziś stanowi ona jedno z kilku najlepszych parceli w całym regionie.

Ördögárok – jedno z najlepszych siedlisk w Villány. (fot. własna)

Po porannym spacerze nadeszła pora na wizytę w winiarni Csányi Pincészet. To największy producent w regionie i jeden z największych w całym kraju. Gospodarują na 300 ha, w planach jest rozwój do 400 ha, zaś rocznie powstaje tu 2,5 mln butelek wina. Zdecydowana większość produkcji to wina czerwone, choć znajdziemy tu biele, ale też bardzo obiecujące musiaki. To właśnie jeden z nich – Teleki Methodé Traditionelle Rosé 2018 już pojawił się w Polsce w świetnej cenie. Muszę przyznać, że z całej selekcji zrobił na mnie najwięsze wrażenie – świetna kwasowość, sporo czystego owocu, przyjemne, trwałe musowanie – z pewnością uświetni każdą okazję.

Pyszny musiak z południa. (fot. własna)

Wyjątkowym przeżyciem była degustacja w winnej katedrze w piwnicach winiarni Bock. Długie korytarze pełne beczek z winem spotykają się w krągłej sali z sklepieniem w kształcie kopuły, zapewniając fantastyczną akustykę i doskonałe warunki do degustacji. Spotkaliśmy się tam z przedstawicielami sześciu lokalnych winiarni – Jackfall, Stier, Maczkó, Lelovits, Tiffán oraz Heumann. To właśnie ostatnia z nich pokazała najciekawsze butelki, z których najbardziej zapadła mi w pamięć La Trinità Cabernet Franc 2017 – skoncentrowana, zbalansowana, kusząca ciemnym owocem oraz gładką taniną miejscowa specjalność.

Borkatedrális – prawdziwa świątynia wina. (fot. własna)

Kolejny punkt wizyty stanowiła położona w winnicy Jammertál piwniczka rodziny Bock, gdzie sięgneliśmy po dwa wina z końca XX wieku – pozostające w zaskakująco dobrej formie. Potem udaliśmy się na obiad, w którym towarzyszył nam gospodarz – József Bock. Tam podano kolejne wina, w tym legendarne roczniki czołowego wina producenta – Magnifico (1999 oraz 2007). Dojrzałe, skoncentrowane, a zarazem jednocześnie pełne życia merloty udowadniają, że ta odmiana doskonale zadomowiła się na południu Węgier.

József Bock – żywa historia regionu. (fot. własna)

Ostatni punkt całej wyprawy stanowiła degustacja win w winiarni Sauska. I tu, oprócz gospodarzy swe wina zaprezentowało czołowych producentów z miasteczka – Zsolt & Tamás Gere, Zoltán Günzer, Malatinszky, Polgár, Vylyan. Mnie spodobały się szczególnie Günzer Zoltán Ördögárok 2017 oraz wszystkie trzy cabernet franc od Vylyan, ukazujące soczysty owoc, krągłe, dojrzałe taniny i lekką pikantność. Koniec dnia zwieńczyliśmy na tarasie, gdzie w świetle zachodzącego słońca raczyliśmy się musiakami z oferty gospodarza.

Mónika Debreczeni – serce winiarni Vylyan. (fot. własna)

Aktywny doba spędzona w Villány to zdecydowanie za mało czasu, by dobrze poznać region i jego specyfikę, acz wystarczająco dużo, by poczuć atmosferę spokojnego, acz pracowitego szwabskiego miasteczka. Warto tu przybyć na dłużej, odpocząć, spacerować wśród winnic, próbować lokalnego jedzania i wina, odwiedzić małe, przydrożne piwniczki. Villány to nie tylko wina czerwone, ale to one wiodą tu prym. Nie zapomnijcie rozsmakować się w miejscowym cabernet franc, doświadczyć bordoskich kupaży, cieszyć się lekkim portugieserem. Dla poszukujących aktywnego wypoczynku ciekawym punktem będzie uzdrowisko Harkány. Zatem – w drogę – południe Węgier czeka!

Wiosna w siedlisku Jammertál. (fot. własna)

Do Villány podróżowałem z okazji I. Hungarian Wine Summit, dzięki zaproszeniu Ágnes Herczeg reprezentującej projekt Wina Węgierskie.