Winnica Vanellus – solidne wina z jasielskich ogrodów

Podczas krótkiej, kilkudniowej wizyty w Polsce nie udało mi się uciec od tematu wina. Nie miałem zresztą takiego zamiaru, a okazja do odwiedzin w jednej z podkarpackich winiarni pojawiła się sama. Tym razem droga wiodła do jasielskiej Winnicy Vanellus, założonej w 2004 roku przez Mariusza i Barbarę Czajkę (nazwa winiarni pochodzi z łaciny, i oznacza właśnie czajkę). Małżeństwo zaczęło swą przygodę z uprawą winorośli i produkcją wina dzięki sąsiadowi – Wiktorowi Szpakowi, który pokazał im, że okolica stanowi dobre miejsce do założenia małej, przydomowej plantacji. Na początku posadzono kilkaset krzaków, z czasem winnica rozszerzyła się do ponad hektara, zaś właściciele dołączyli do Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia, zdobywając cenne doświadczenie oraz biorąc aktywny udział w animacji lokalnej społeczności winiarskiej. Trudnym momentem w działalności winiarni okazał się rok 2020, w którym z powodu warunków pogodowych nie udało się stworzyć wina, a grudzień przyniósł tragiczną wieść – zmarł Mariusz Czajka. Zarządzanie biznesem spadło na barki małżonki – Barbary, która pomimo trudności – zachowuje spokój ducha i planuje dalsze kroki – w tym budowę kolejnych pomieszczeń gospodarczych oraz sali degustacyjnej.

Siedziba winiarni robi wrażenie. (fot. własna)

Podczas degustacji spróbowaliśmy czterech win producenta, których nazwy pochodzą od – a jakżeby inaczej – łacińskich określeń na pory dnia. Jako pierwsze podano Vanellus Vesperum 2019. Jest to kupaż solarisa i muscarisa, dojrzewający w zbiornikach ze stali nierdzewnej. Posiada bladocytrusową barwę. W nosie jest dość intensywne, pachnie muszkatem, żółtym jabłkiem, grapefruitem, różą oraz mydlinami. W ustach lekko zbudowane, wytrawne, o średniej kwasowości, średnim alkoholu, nutach cytrusów, róży, jabłek oraz mydlin. Finisz średniodługi. Wino przyjemne, aczkolwiek dość proste, bez pazura. Ocena: ** (83/100 pkt). Cena: 45 PLN. Vanellus Ortus 2019 to dopiero co debiutujący najnowszy rocznik seyval blanc, który przez trzy miesiące dojrzewał w beczce z nowego dębu. Charakteryzuje je jasnozłota barwa. Pachnie wanilią, zielonym jabłkiem, gruszką, brzoskwinią, wanilią, ale też mokrą skałą. W ustach średnio zbudowane, wytrawne z wysoką kwasowością i średnim alkoholem, z nutami wanili, dymu, brzoskwini, jabłek, żwiru oraz długim, słonym finiszem. Zdecydowanie lepsza, elegancka, poważna biel. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 45 PLN.

Najstarsze krzewy winorośli. (fot. własna)

Vanellus Meridium 2018 to johanniter macerowany przez 24 godziny na skórkach i dojrzewający w stalowych zbiornikach. Posiada średnio głęboką, złotą barwę. W nosie znajdziemy aromaty cytrusów, trawy, zielonego jabłka. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, o średniowysokiej kwasowości, średnim alkoholu, delikatnej taniczności, wyraźnych nutach żółtych i zielonych jabłek, gruszek oraz cytrusów. Poprawnie zrobione, ale niespecjalnie emocjonujące wino. Ocena: **/*** (84/100 pkt). Cena: 50 PLN. Ostatnie z czwórki, czyli Vanellus Noctis 2019, to wino czerwone będące kupażem rondo, regenta i cabernet cortis, dojrzewające przez 12 miesięcy w dębowych beczkach. Charakteryzuje je ciemnorubinowa, głęboka barwa. Pachnie jeżynami, czarną porzeczką, młodymi orzechami, a także octem balsamicznym i suszoną śliwką. Usta wytrawne, średnio zbudowane, z wyraźnie zaznaczoną taniną i niskim alkoholem. Znajdziemy tu zarówno nuty owocowe (czarna porzeczka, wiśnia, śliwka), jak i drugorzędne – wanilię, skórę, dym, przyprawy korzenne. Finisz średniodługi. Póki co jest jeszcze bardzo młode i potrzebuje czasu, by się ułożyć. Ocena: *** (85/100 pkt). Cena: 60 PLN.

Wina na każdą porę dnia. (fot. własna)

Winnica Vanellus to kolejne ambitne przedsięwzięcie, które na stałe wpisało się w krajobraz podkarpackiego winiarstwa. Piętnaście lat samokształcenia, podpatrywania innych i przede wszystkim ciężkiej pracy sprawiło, że ta garażowa winiarnia jest dziś poszukiwana przez enoturystów z całego kraju. I choć rok 2020 okazał się dla niej równie tragiczny i ciężki, jak i dla całego świata, tak właścicielka nie składa broni i snuje ambitne plany na przyszłość. Warto ten projekt śledzić – jeszcze nie raz o nim usłyszymy.

Czajka czuwa. (fot. własna)

Do Jasła podróżowałem wraz z kolegami z blogów Winiacz, Winne Okolice oraz Powinowaci, wina degustowałem na zaproszenie pani Barbary Czajki.

Małopolskim Szlakiem Winnym – przystanek drugi – Winnice Amonit, Kresy oraz Słońce i Wiatr

Drugi dzień blogerskiej wizyty studyjnej na Małopolskim Szlaku Winnym rozpoczęliśmy w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, a dokładniej w samym jej sercu – Ojcowskim Parku Narodowym. Po krótkim zwiedzaniu zamku w Pieskowej Skale wyruszyliśmy w kierunku Ojcowa, gdzie czekała na nas Agnieszka Sendor (właścicielka gospodarstwa Pstrąg Ojcowski) oraz przedstawiciele trzech winiarni ze Stowarzyszenia Winiarzy Jury Krakowskiej: Marcin Niemiec (Winnica Amonit), Katarzyna Fluder (Winnica Słońce i Wiatr) oraz Robert Zięba (Winnica Kresy).

Pstrąg i wino – świetne połączenie! (fot. własna)

Gospodarstwo Pstrąg Ojcowski, które nas gościło, założone zostało w 2014 roku przez Magdalenę Węgiel oraz jej córkę Agnieszkę Sendor. Wówczas wzięły one w dzierżawę nieużywane przez dziesięciolecia stawy, które sukcesywnie zarybiły pstrągiem potokowym. Tradycja hodowli w Ojcowie jest jednak znacznie starsza, niżeli samo gospodarstwo – sięga lat 30. ubiegłego stulecia, gdy na terenie dóbr książąt Czartoryskich założono pierwszą pstrągarnię. Dziś ryby hoduje się w 7 stawach, a tutejsze produkty serwowane są w znanych krakowskich restauracjach oraz promują region jako jego dziedzictwo kulinarne.

Ojców – najlepsze miejsce na pstrąga. (fot. własna)

Dobra gastronomia wymaga również solidnych napojów – a nic nie komponuje się z jedzeniem tak dobrze, jak wina. Dlatego też zanim spróbowaliśmy ryby, do kieliszków trafiły miejscowe specjalności z Jury. Jako pierwszy swe wina zaprezentował Marcin Niemiec z Winnicy Amonit. Jest to niewielka, młoda (pierwsze krzewy posadzono w 2008 roku) winiarnia z Cianowic koło Skały. Uprawy liczą dziś 45 arów, które porastają odmiany hybrydowe: cabernet cortis, johanniter, leon millot, regent i solaris oraz eksperymentalnie – cserszegi fűszeres. Jako pierwszy podano Johanniter 2018. Znajdziemy w nim aromaty jabłek, zwłaszcza granny smith i papierówek, polnych kwiatów, skórki cytryny oraz limetki. W ustach dobry balans pomiędzy sporą kwasowością, a delikatną słodyczą (6 g/l cukru resztkowego), sporo tu również nut jabłkowych, gruszki, agrestu, a na finiszu pojawia się lekka pestkowa goryczka. Lekkie, odświeżające wino na ciepłe, letnie dni (ocena: ***).

Lekki, odświeżający johanniter. (fot. własna)

Następnie w kieliszkach zagościł wytrawny Solaris 2018. Grona użyte do jego produkcji macerowano przez dwa dni, co też widać po jego jasnozłotej barwie. W nosie znajdziemy aromaty gruszki, brzoskwini, a także kamienną, skalną mineralność. W ustach skoncentrowane, poważne, z wyraźnymi nutami polnych ziół, gruszki, pestki brzoskwini, ładną taniną, solidną kwasowością, oraz delikatną, odalkoholową słodyczą. Na szczęście alkohol (14%) nie wystaje, idealnie wtapiając się w winie (ocena: ***). Najmniej z całej trójki podobał mi się półwytrawny Solaris 2018. W nosie pojawia się nieco lotnej kwasowości, są też nuty zbitych jabłek, gruszki i ziół, usta zaś są nieco płaskie, jest w nich co prawda nieco owocowości spod znaku gruszki i jabłka, lekka goryczka, ale słodycz i kwasowość rozjeżdżają się, nie tworząc harmonii. Poprawne, ale nic więcej (ocena: **/***).

Marcin Niemiec – właściciel Winnicy Amonit. (fot. własna)

Po nim nadeszła pora na butelki z kolejnej winiarni – Winnicy Słońce i Wiatr reprezentowanej przez Katarzynę Fluder. To rodzinne przedsiębiorstwo z siedzibą w Świńczowie założone zostało w 2011 roku, dziś liczy już prawie 2 ha nasadzeń w 3 parcelach. Uprawia się tu cabernet cantor, leon millot, regent, rondo, seyval blanc i solarisa. Pierwszym z win, które trafiło do kieliszków był Seyval Blanc 2018. W nosie pachnie aromatami jabłka, gruszki, muszkatu, w ustach natomiast mamy nieco nut trawiastych, cytrusowych, jest też przyjemna kwasowość, pojawia się także delikatna goryczka i delikatna pikatność. Schłodzone świetnie odświeża! (ocena: ***).

Katarzyna Fluder z Winnicy Słońce i Wiatr. (fot. własna)

Kolejne wino, czyli Rosé 2018 powstało z winogron odmiany marechal foch. Charakteryzują je aromaty poziomek, truskawek, malin oraz gumy balonowej, w ustach dominują owocowość pod postacią poziomki, ciemnych winogron i truskawek, jest też przyjemna kwasowość, ale też typowa dla niektórych hybryd, a mi niespecjalnie odpowiadająca nuta lisia (ocena: **/***). Najlepsza z całej trójki – czerwona Zoya 2017 to kupaż powstały z winogron odmian leon millot i cabernet cantor. W nosie pachnie czarną porzeczką, wiśnią, czereśnią oraz sokiem z buraka, w ustach natomiast pierwsze skrzypce gra wiśnia i czereśnia, wsparte łagodną taniną, przyjemną kwasowością i delikatną goryczką. Lekkie, soczyste, wyjątkowo smaczne! (ocena: ***/****).

Zoya 2017 – najlepsza czerwień degustacji! (fot. własna)

Jako ostatni swoje wina zaprezentował Robert Zięba. Należąca do niego Winnica Kresy ma siedzibę w miejscowości Stoki, a powstała w 2007 roku i od tego czasu sukcesywnie zwiększa swą powierzchnię. Aktualnie uprawy zajmują powierzchnię 1,5 ha, na których rosną odmiany: cabernet cortis, hibernal, johanniter, leon millot, marechal foch, monarch, regent, rondo, solaris i seyval blanc. Pierwsze z podanych przez niego win – Transfigurato 2017 to kupaż regenta, rondo i cabernet cortis. Kusi zapachem wiśni w cukrze, dżemem czereśniowym i wanilią, jednak usta nie oddają w pełni słodyczy aromatów – znajdziemy tu co prawda wyraźne nuty dojrzałej wiśni oraz czereśni, jest też spora, świeża kwasowość, ale nieco brak mu ciała, a i szorstka tanina nie ułatwia odbioru. Wino gastronomiczne – potrzebuje posiłku by pokazać pełnię walorów (ocena: ***).

Robert Zięba z Winnicy Kresy. (fot. własna)

Następnie zaprezentowano róż – Monarchia 2018, powstałe z odmiany monarch. Charakteryzuje się aromatem truskawek, poziomek oraz nut kremowych, w ustach soczyste, owocowe, z dobrą kwasowością i wyraźnym cukrem resztkowym, zwieńczone przyjemną pikantnością. Solidny wybór na piknik, choć pani z etykiety nieco odstrasza. Na sam koniec w kieliszkach zawitał Oksford 2018 – wino pomarańczowe z odmiany solaris. 3 tygodnie maceracji nadały mu bursztynowej barwy, aromatów gruszki, skórki pomarańczy oraz suszu owocowego. W ustach skoncentrowane, gęste, z wyraźną taniną, dobrą kwasowością, nutą gruszki i olejku pomarańczowego, choć również pojawia się lotna kwasowość i drożdże. Ciekawe, choć nie jest to wino dla przeciętnego konsumenta (ocena: ***).

Ciekawe wina, wyjątkowe etykiety… (fot. własna)

Na sam koniec na stołach pojawił się pstrąg – król tutejszych stawów. Nie jadam zbyt wiele ryb, bo po prostu mi lubię ich smaku, aczkolwiek ta była wyjątkowo dobra. Delikatne, lekko tłuste mięso, lekki zapach wędzonki – doskonale smakowało z tutejszymi winami. Szkoda tylko, że po obiedzie zabrakło czasu na porządną siestę, ale to już drugorzędny problem. Warto wybrać się do Ojcowa, by w przepięknych okolicznościach przyrody spróbować lokalnych przysmaków i win.

Do zobaczenia w Ojcowie! (fot. własna)

Do Ojcowa podróżowałem na zaproszenie Małopolskiego Szlaku Winnego i Gorczańskiej Organizacji Turystycznej.

Małopolskim Szlakiem Winnym – przystanek pierwszy – Winnica Srebrna Góra

Popularne przysłowie powiada: „Najciemniej jest pod latarnią” – i faktycznie, jest w nim sporo prawdy. Jako Małopolanin z dziada pradziada, a także człowiek obracający się w świecie wina powinienem mieć zdecydowanie lepszy ogląd na swoje lokalne podwórko. Prawda jest jednak taka, że do tej pory kontakt z winami Małopolski miałem do tej pory marginalny. Dlatego też z radością przyjąłem zaproszenie Szymona GatlikaMałopolskiego Szlaku Winnego (a także Gorczańskiej Organizacji Turystycznej) na czterodniowy study tour po winnicach regionu. Dodatkowym bonusem były wizyty w punktach lokalnej, autentycznej gastronomi, które stanowiły doskonałe uzupełnienie oferty winiarskiej. Cztery dni pełne wrażeń spędziłem w towarzystwie Dominiki Bień (Nóż i Widelec), Małgorzaty Baranik Gacek (Winny Świat), Ulli Pałki (Kuchnia na Wzgórzu) oraz Anny Wlezień (Życie od Kuchni).

Szlakiem małopolskich win… (fot. własna)

Naszą wyprawę po Małopolskim Szlaku Winnym rozpoczęliśmy w Krakowie, u stóp klasztoru Ojców Kamedułów. Winnica Srebrna Góra, bo o niej dziś będzie mowa, to druga pod względem areałów winiarnia Polski, licząca obecnie 28 ha upraw winnej latorośli odmian: acolon, cabernet cortis, chardonnay, gewürztraminer, hibernal, johanniter, pinot gris, pinot noir, regent, riesling, rondo, seyval blanc, solaris oraz zweigelt. Jej początki sięgają 2008 roku, zaś pierwsze wina trafiły do sprzedaży 4 lata później. Za cały projekt odpowiada dwójka właścicieli: Mirosław Jaxa-Kwiatkowski oraz Mikołaj Tyc, zaś nadzór enologiczny prowadzi Artur Wołkowicz. Dzięki takiej ekipie, oraz merytorycznym wsparciu Wojciecha Bosaka, winiarnia, jako jedna z niewielu w Polsce odniosła poważny sukces komercyjny, zaś jej wina (pod nazwą Polka) pojawiły się w szerokiej sprzedaży sieci Lidl.

Urokliwie położona winnica. (fot. własna)

Integralną część degustacji stanowiły dania przygotowane przez Paulinę Gulajską, kierującą kuchnią restauracji Impresja w hotelu Holiday Inn Kraków ze składników pochodzących z krakowskiego Targu Pietruszkowego. Jako aperitif podano Gewürztraminera 2018 – i był to początek z wysokiego C. Znajdziemy w nim typowe aromaty ziołowo-korzenne, cytrusów, zaś w smaku wyczuwalna jest nuta grapefruita, polnych ziół, limonki, muszkatu oraz białego pieprzu. W ryzach trzyma to wszystko solidna kwasowość, a na finiszu pojawia się, tak typowa dla odmiany delikatna goryczka. Świetny wybór na letnie wieczory! (ocena: ***/****, cena: 55 PLN).

Takich gewürztraminerów ja chcę jak najwięcej! (fot. własna)

Następnie na talerzach pojawiła się przystawka w postaci pstrąga z Doliny Karpia z wywarem malinowym i pomidorami, zaś do kieliszków trafiło Cuvée blanc 2018. Delikatna, lekko tłusta ryba z chrupiącą skórką smakowała wybornie, choć wino moim zdaniem nie dorosło do jej poziomu. Jest to kupaż powstały z czterech odmian: hibernal, johanniter, solaris i seyval blanc. Posiada on aromaty agrestu, cytrusów, i mięty, usta zaś częstują nas nutami limetki, zielonego jabłka,  wyraźną słodyczą oraz przyzwoitą kwasowością (ocena: ***, cena: 45 PLN). Dość proste, jednowymiarowe, ale solidnie zrobione wino. Ziołowy, nieco bardziej pikantny gewürztraminer z pewnością lepiej pasowałby do pstrąga.

Pyszny pstrąg z Doliny Karpia. (fot. własna)

Gdy na stołach zawitały ozorki wołowe z pieczoną papryką, fasolnikiem i ciemnym sosem, niemalże wszyscy wstrzymali oddech. Pięknie wyglądające, w dodatku rozpływające się w ustach mięso doskonale skomponowało się z świeżym, dopiero co ściągniętym z kadzi Cabernet Cortis 2018. W nosie dominuje owocowość spod znaku wiśni i czereśni, jest też delikatna nuta buraka, oraz papryki i pieprzu. W ustach soczyste, z czystym owocem (wiśnie, czereśnie), pieprzną pikantnością oraz przyzwoitą kwasowością. Nieco surowa tanina jeszcze się ułoży, choć samo wino już dziś jest naprawdę przyzwoite! (ocena: ***/****, cena: 59 PLN).

Palce lizać! (fot. własna)

Na deser podano brzoskwinie w syropie cukrowym z werbeną, twarogiem i jeżynami. Ich delikatny, lekko słodki smak dobrze współgrał wraz z podanym doń winem miodowym, powstałym z odmiany seyval blanc, z niewielkim (15%) dodatkiem miodu. Aromatyczne, z dominującymi nutami miodu, propolisu, suszonych owoców, cytrusów i brzoskwini stanowiło ciekawe doznanie po zwykłych, czystych winach gronowych.

Owocowy deser – przyjemność bez wyrzutów sumienia. (fot. własna)

Po kolacji zaprezentowano jeszcze dwa wina z obecnego, nie tak dawno debiutującego rocznika Polki. Polka Biała 2018, czyli kupaż kilku jasnych odmian (z dominacją seyval blanc), charakteryzuje się cytrusowo-korzennym nosem, w ustach mamy zaś nuty agrestu, cytrusów, zielonego jabłka i grapefruita, oparte o przyzwoitą kwasowość i wyraźnie zaznaczoną słodycz. Finisz korzenno-ziołowy, z lekką goryczką. W sam raz do sałatek, lekkich dań z drobiu, choć sprawdzi się także pite solo. (ocena: ***, cena: 34,99 PLN). Polka Różowa 2018 to solidny wybór dla poszukujących lekkiego, odświeżającego różu. Powstała z zweigelta, cabernet cortis oraz pinot noir. Mamy tu wyraźne aromaty poziomek, truskawek, malin, w ustach również dominuje soczysta owocowość, wsparta solidną kwasowością i pikantnością. Niezbyt skomplikowane, ale przecież nie to jest najważniejsze. Doskonałe na piknik czy posiadówki na terasie (ocena: ***, cena: 34,99 PLN).

Srebrna Góra – krakowskie wina z klasą. (fot. własna)

Warto wybrać się na skraj Krakowa, by w urokliwych okolicznościach przyrody i komfortowych warunkach (sala degustacyjna jest już gotowa) spróbować tutejszych win. Póki co winiarnia przyjmuje zgłoszenia grup, ale w przyszłości planowane jest także otwarcie się na klientów indywidualnych. To chyba najlepsze miejsce w stolicy Małopolski, by spróbować autentycznych, lokalnych win, wprost od producenta.

 

Do Krakowa podróżowałem na koszt własny. W degustacji w Winnicy Srebrna Góra wziąłem udział na zaproszenie Małopolskiego Szlaku Winnego i Gorczańskiej Organizacji Turystycznej.