Legendarne słodycze Istvána Szepsyego

Niektóre wydarzenia potrzebują czasu, by można było opisać je z pewną dozą obiektywności. Jednakże nic nie uzasadnia niespełna roku, który zajęło mi przekopanie się przez notatki i opisanie jednej z najwspanialszych degustacji tokajskich słodyczy, w której brałem udział. Zorganizowana została przez Gergelya Ripkę – autora przewodnika Tokaj Guide (i bloga Táncolo Medve), oraz Seven Wang – kolekcjonerkę i handlarkę win, działającą na rynku chińskim. Tematem wydarzenia były słodkie wina Istvána Szepsyego – wdzięczny temat dla każdego miłośnika aszú i szamorodni. O samym Szepsym pisałem już wielokrotnie, chociażby przy okazji wizyty w jego winiarni, wystarczy więc wspomnieć, że jest to najbardziej znany, i jeden z najbardziej docenianych współczesnych winiarzy Tokaju. Do degustacji podano 8 win z lat 1998-2017. Oto i opisy.

Mistrz na ekranie. (fot. własna)

Szepsy Szamorodni 2016 to kupaż furminta (60%), hárslevelű (20%) i żółtego muskatu (20%), dojrzewający przez dwa lata w 300-litrowych beczkach z zemplińskiego dębu. Charakteryzuje go jasnozłota barwa. Nos kusi aromatami moreli, pigwy, brzoskwini, miodu, grzybów oraz prażonych orzechów. W ustach na pierwszym planie zaznacza się spora słodycz (177 g/l cukru), którą dość dobrze równoważy wysoka kwasowość (7,8 g/l). Wino jest średnio zbudowane, z nutami moreli, pigwy, brzoskwini, suszonej śliwki, miodu, grzybów i słoną mineralnością. Finisz długi. Soczyste, świeże, ale też harmonijne wino. Ocena: **** (91/100 pkt).

Świeże, soczyste szamorodni. (fot. własna)

Szepsy Szamorodni Öreg Tőkék Szelekció 2012 to wino z starych krzewów furminta, selekcja gron z ciepłego rocznika. Posiada głęboką, złotą barwę. Pachnie morelą, brzoskwinią, suszoną śliwką, miodem gryczanym, igliwiem, prażonymi orzechami, grzybami oraz rosołem. Usta są dobrze zbudowane, skoncentrowane, z potężną słodyczą (231 g/l cukru) i wysoką kwasowością (7,7 g/l). Znajdziemy tu nuty miodu, moreli, brzoskwini, gruszek, suszonych śliwek, grzybów. Finisz długi. Pomimo dziesięciu lat, wciąż jeszcze bardzo młode, a jednocześnie niezwykle skoncentrowane wino. Ocena: **** (92/100 pkt).

Udane aszú z pierwszej dekady działalności. (fot. własna)

Szepsy 6 puttonyos Tokaji Aszú 1998 jest kupażem furminta (60%), hárslevelű (25%) i żółtego muskatu (15%). Wiek można dostrzec od razu po ciemnobursztynowej barwie. W nosie dominują aromaty suszonych śliwek, grzybów, skóry, rodzynek, mokrej ziemi. W ustach średnio zbudowane, słodkie (185 g/l cukru), z wysoką kwasowością (9,6 g/l), oraz nutami suszonych śliwek, orzechów, rodzynek, kandyzowanych moreli, ale także rosołu, herbaty i soli kamiennej. Finisz długi. Dojrzały tokaj z pionierskiego okresu wielkiego mistrza. Ocena: **** (92/100 pkt).

Soczyste, nowoczesne, młode w smaku wino. (fot. własna)

Szepsy 6 puttonyos Tokaji Aszú 2009 to już wino z innej dekady i w nieco innym, aczkolwiek wciąż „bogatym” stylu. Powstało z furminta (70%), hárslevelű (20%) i żółtego muskatu (10%). Grona aszú były macerowane przez 3 dni w fermentującym moszczu, a po tłoczeniu wino trafiło na 6 lat do 300-litrowych beczek z zemplińskiego dębu. Cechuje je głęboka, złota barwę. Nos jest dość intensywny, z aromatami  brzoskwini, moreli, pigwy, dzikiej róży, wanili i suszonych śliwek. Usta są dobrze zbudowane, ze sporą słodyczą (220 g/l cukru), wysoką kwasowością (8,1 g/l) oraz niskim alkoholem. Skoncentrowane, z soczystym owocem spod znaku moreli, pigwy, skórki pomarańczy, suszonych śliwek, a także botrytisu i róży. Finisz długi. Świetne, wielowymiarowe, świeże, nowoczesne aszú. Ocena: ****/***** (95/100 pkt).

Ukryty, mniej znany rocznik aszú. (fot. własna)

Szepsy 6 puttonyos Tokaji Aszú 2011 to jeden z mniej znanych, „ukrytych” roczników, gdyż wino trafiło tylko do wybranych kupców, i to w niewielkiej ilości (bo i powstało go mało – zaledwie 675 butelek). Bazę wina stanowił niezwykle dojrzały furmint z parceli Szent Tamás, do którego trafiły grona aszú z parceli Király, Betsek i Szent Tamás. Posiada głębokozłotą barwę. Pachnie polnymi kwiatami, miodem, pigwą, morelą, melonem, różą oraz żywicą sosnową. W ustach dobrze zbudowane, z potężną słodyczą (253 g/l) i świetną kwasowością (9,3 g/l), nutami róży, miodu, moreli, pigwy, brzoskwini, melonów, suszonej śliwki oraz igliwia sosnowego. Finisz długi. Skoncentrowane, gęste, bardzo aromatyczne, wspaniałe wino. Ocena: ****/***** (96/100 pkt).

Nektar w kieliszku. (fot. własna)

Szepsy 6 puttonyos Tokaji Aszú 2013 to chyba najbardziej skoncentrowane, złożone i ekstraktywne z wszystkich degustowanych win. Jest kupażem składającym się z furminta (70%), hárslevelű (20%) i żółtego muskatu (10%), dojrzewającego przez dwa i pół roku w 300-litrowych beczkach z zemplińskiego dębu. Charakteryzuje je głęboka, złota barwa. W nosie dość intensywne, z nutami botrytisu, miodu, moreli brzoskwini, pigwy, suszonej śliwki. Usta świetnie zbudowane, z dominantą słodyczy (261 g/l cukru), stosunkowo niską kwasowością (7 g/l), potężną koncentracją, nutami miodu, brzoskwini, pigwy, mirabelek, marmolady morelowej i botrytisu. Finisz długi. Syropowate, nieco przesłodzone, aczkolwiek wciąż wybitne, muskularne aszú. Ocena: **** (94/100 pkt).

Świetne aszú, z wybitnego rocznika 2017. (fot. własna)

Szepsy 6 puttonyos Tokaji Aszú 2017 to najnowszy rocznik, który obecnie znajduje się na rynku. Podobnie do poprzednika, w jego skład wchodzi furmint (70%), hárslevelű (20%) i żółty muskat (10%), wino dojrzewało przez dwa i pół roku w 300-litrowych beczkach. Posiada ono złotą barwę. Pachnie brzoskwinią, morelą, pigwą, miodem, melonem, wanilią i różą. W ustach skoncentrowane, dobrze zbudowane, z potężną słodyczą (260 g/l cukru) oraz wysoką kwasowością (8,5 g/l). Sporo tu nut świeżych owoców: brzoskwini, moreli, pigwy, gruszek, melonów oraz dzikiej róży. Finisz bardzo długi. Skoncentrowane, ekstraktywne, aromatyczne wino. Ma przed sobą dekady świetności. Ocena: ****/***** (96/100 pkt).

Bohomáj – jednoparcelowy brylant. (fot. własna)

Szepsy 6 puttonyos Tokaji Aszú Bohomáj 2017 to wino powstałe z owoców starych krzewów furminta z parceli Bohomáj w Tállya. Dojrzewało przez 2,5 roku w dębowych beczkach. Cechuje je złota barwa. Nos dość intensywny, z aromatami dzikiej róży, igliwia, pigwy, moreli oraz miodu. Usta średnio zbudowane, z wysoką słodyczą (243 g/l) i średniowysoką kwasowością (7,8 g/l). Podobnie jak u porzednika dominują świeże owoce: morela, brzoskwinia, gruszka, melon, pigwa, są też polne kwiaty i igliwie, także szczypta nuty grzybowej. Finisz bardzo długi. Nieco chłodniejsze, lżejsze, ale bardziej wyrafinowane w stylu wino, prawdziwa gwiazda wieczoru. Ocena: ****/***** (96/100 pkt).

Wspaniałe słodycze Istvána Szepsyego. (fot. własna)

Słodkie wina Istvána Szepsyego dowodzą, że Tokaj niewątpliwie jest jednym z najlepszych miejsc na świecie do tworzenia wybitnych słodkich win. Sam winiarz osiągnął w nich prawdziwe mistrzostwo, stając się żywą legendą regionu. Wina te są prawdziwą ucztą zmysłów, dlatego obcowanie z nimi, to wielkie święto – zresztą trudno byłoby je spożywać na codzień, biorąc pod uwagę ich ceny. Natomiast wciąż są one znacznie tańsze, aniżeli najlepsze słodkie rieslingi, czy Sauternes – nie ustępując im jakością. Zatem jeśli będziecie mieli okazję – spróbujcie. Nie zawiedziecie się – takie wina pamięta się do końca życia.

W degustacji brałem udział na koszt własny.

Furmint Február Nagykóstoló – doroczne święto furminta

To, że w lutym węgierski świat winiarski skupia swoją uwagę na furmincie, nie powinno być zaskoczeniem dla żadnego fana madziarskich win. Przez cały miesiąc na Węgrzech, ale też poza nimi – m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, czy też USA – odbywają się imprezy promujące tą odmianę. Najważniejsze wydarzenie ma jednak od lat miejsce w Budapeszcie, gdzie w pierwszy czwartek lutego odbywa się przekrojowa degustacja furmintów z całego kraju (i nie tylko). W tegorocznej edycji swe wina zaprezentowało 81 producentów, zarówno znanych gwiazd (Balassa, Barta, Disznókő, Gizella, Kikelet) jak i debiutantów (Gonda, Mariassy, Veze). Oprócz wyśmienitych furmintów, można było spróbować smaczne węgierskie wędliny i sery.

Furmint na całego! (fot. własna)

Jak zwykle, na takich imprezach zaczynam od degustacji u nieznanych mi producentów. Z debiutów największe wrażenie zrobiły na mnie wina Mariasy z Tokaju, za których powstaniem stoi znany enolog András Bacsó. Ich Mariasy Pezsgő Brut NV prezentuje słomkową barwę, pachnie zielonymi jabłkami, gruszkami, brzoskwiniami, a także drożdżami i dymem. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z świetną kwasowością, nutami gruszki, zielonego jabłka, cytrusów, mokrej skały, z średnio długim finiszem. Ocena: *** (88/100 pkt). Solidny jest także ich podstawowy Mariasy Furmint 2021 – o klasycznej, bladozielonej barwie, aromatach zielonych jabłek, gruszek, cytrusów i mokrej skały. W ustach wytrawny, średnio zbudowany, z wysoką kwasowością, delikatnym cukrem resztkowym, nutami cytrusów, mokrej skały, zielonego jabłka oraz średnim finiszem. Ocena: ***/**** (89/100 pkt).

Enolog-legenda – András Bacsó. (fot. własna)

Innym, mniej znanym producentem, z którym się jeszcze nie zetknąłem na poprzednich edycjach to Szignarovits-Maka Pince z Mátry. Szignarovits-Maka Furmint 2021 jest dość surowym, aczkolwiek udanym winem. Posiada bladozłotą barwę, pachnie gruszką, zielonym jabłkiem, przyprawami korzennymi. W ustach dość dobrze zbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością i wysokim alkoholem. Smak podąża za aromatami: mamy tu gruszkę, zielone jabłko, cytrusy, trochę pestkowej goryczki i średnio długi finisz. Ocena: ***/**** (89/100 pkt).

Solidny furmint z Mátry. (fot. własna)

Solidnie zaprezentowała się także winiarnia Steigler Pince z Sopronu. Pokazali dwa furminty, jednakże moją uwagę przykuł młodszy z nich – Steigler Prémium Furmint 2021. Mieni się bladosłomkową barwę, kusi aromatami wanili, żółtych gruszek, zielonych jabłek, miodu. Usta są wytrawne, dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, nutami zielonych jabłek, gruszek, wanilii, przypraw korzennych, pieprzu i słoną mineralnością. Finisz średniodługi. Ocena: **** (91/100 pkt).

Wschodząca gwiazda Sopronu. (fot. własna)

Po długiej przerwie w zeszłym roku ponownie spróbowałem win Pelle Pince z Tokaju i z chęcią do nich wróciłem podczas degustacji. Pelle Tokaji Furmint 2021 to chyba jedno z najlepszych win tokajskich w kategorii cena/jakość. Posiada bladozieloną barwę, pachnie brzoskwinią, gruszką, zielonym jabłkiem, wanilią i mokrą skałą. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z świetną kwasowością i delikatnie zaznaczonym cukrem resztkowym. Świetnie harmonijne, z nutami moreli, brzoskwini, gruszki, cytrusów, ale też mokrej skały i dymu. Finisz średnio długi. Ocena: **** (91/100 pkt). Jeszcze lepsze jest Pelle Szent Tamás Furmint 2019. Cechuje je bladozłoty kolor, oraz aromaty moreli, brzoskwini, gruszki, a także wanilii, krzemu oraz przypraw korzennych. W ustach dobrze zbudowane, wytrawne, z świetną kwasowością, soczystą owocowością spod znaku gruszki, brzoskwini, moreli, zielonego jabłka i cytryny, wsparte słoną nutą mineralnoą. Finisz długi. Ocena: **** (92/100 pkt).

Tokajska rewelacja od Pelle Pince. (fot. własna)

Nie mogłem zakończyć degustacji bez spróbowania win z Somló. Tamtejsze furminty rzadko kiedy mnie zachwycają, tym razem jednak znalazłem jednego, który mi się spodobał. Kolonics Nagy-Somlói Furmint 2019 posiada głęboką, złotą barwę. Nos kusi aromatami krzemu, dymu, miodu, szarlotki, suszonych śliwek. W ustach wytrawne, ekstraktywne, mocno zbudowane, z potężną kwasowością i sporym alkoholem. Znajdziemy tu nuty dojrzałych czerwonych jabłek, gruszek, suszonej śliwki, miodu, skóry, a także pieprzu i soli kamiennej. Finisz długi. Ocena: **** (91/100 pkt).

Wulkaniczny furmint z Somło (fot. własna)

Mógłbym wymienić tu jeszcze kilka-kilkadziesiąt innych butelek od cenionych winiarni, ale byłoby to powielanie tekstów z poprzednich lat. Znani producenci nie zawodzą, warto do nich wracać co roku, aczkolwiek wciąż należy szukać nowych graczy, którzy często oferują wina wysokiej jakości w przystępnych cenach. Szkoda natomiast, że na imprezę nie wybrał się niemalże nikt z polskich przedstawicieli branży – na to wygląda, że zainteresowanie Węgrami i węgierskimi winami (z wiadomych powodów) utrzymuje się na niskim poziomie. Mam nadzieje, że wraz z upływem czasu sytuacja powróci do normy, gdyż Węgry w temacie furminta (i nie tylko) wciąż mają wiele do zaoferowania.

W degustacji brałem na zaproszenie organizatora i pomysłodawcy Furmint Február – Dániela Kézdyego.

The Institute of Masters of Wine Bordeaux Tasting 2018 Vintage – wielki przegląd bordoskich klasyków

Każdy z nas ma jakieś plany, marzenia, cele. Od wielu lat jednym z moich największych marzeń – wielokrotnie spełnianym – jest podróżować, odkrywając regiony winiarskie świata i próbując win w nich powstających. Tym razem droga zawiodła mnie do miejsca, które z produkcją tego szlachetnego trunku łączy się w bardzo niewielkim stopniu, zaś bezpośrednim celem byłu udział w wyjątkowej degustacji. Powiedzieć, że było to jedno z najważniejszych wydarzeń winiarskich tego roku, to jak nic nie powiedzieć. To były wspaniałe dwie godziny spędzone z butelkami, które w wielu przypadkach mogę oglądać tylko w lodówkach specjalistycznych sklepów winiarskich.

Degustacja w historycznych wnętrzach Vintners Hall. (fot. własna)

Bordeaux. Z początku to była dla mnie trudna miłość. Dla człowieka przyzwyczajonego głównie do środkowoeuropejskich, świeżych, mocno kwasowych bieli, te długo dojrzewające, beczkowe czerwienie z poteżnymi taninami wydawały się niczym zamki nie do zdobycia. Oczywiście, Bordeaux się zmienia – coraz mocniej stawia się tam na ekspresję owocu, a styl staje się znacznie bardziej przystępny dla szerszego grona konsumentów. Jednocześnie ceny wciąż rosną, a wysupłanie kilkuset złotych za butelkę klasy Grand Cru nie stanowi problemu tylko dla grona najlepiej sytuowanych. Dlatego też niezwykle rzadko zdarza się okazja, by jednocześnie obcować z tak szerokim wyborem win zarówno z lewego, jak i prawego przegu Żyrondy.

Siedziba cechu winiarzy. (fot. własna)

Jednym z takich wyjątkowych wydarzeń jest coroczna degustacja organizowana przez The Institute of Masters of Wine w Vintners Hall w Londynie. Pomyślana głównie z myślą o przedstawicielach branży, jednakże każdy może wziąć udział. Warunkiem jest zakup biletów. Oczywiście próg wejścia nie jest mały – 120 GBP, czyli obecnie 650 PLN to kolosalna kwota, aczkolwiek patrząc na ceny degustowanych win, wydaje się ona całkowicie uzasadniona. Do degustacji przygotowano 82 wina z 10 apelacji: Barsac, Haut-Médoc, Margaux, Pauillac, Pessac-Léognan, Pomerol, Sauternes, Saint-Émilion, Saint-Julien, oraz Saint-Estèphe. Generalnie rzecz biorąc obowiązywała samoobsługa, deustacja odbywała się we własnym tempie, natomiast osobno wystawiono cztery wina klasy Premier Grand Cru Classé, polewane za okazaniem kuponu. Mnie udało się spróbować i zrobić notatki 35 win, co, biorąc pod uwagę ograniczony czas (nieco ponad 2h) uważam za całkiem dobry wynik. Poniżej prezentuje opisy i oceny najlepszych z nich.

Arcydzieło. (fot. własna)

Warto zacząć od bezsprzecznie najlepszego wina – Château Margaux 2018. To Premier Grand Cru Classé z lewego brzegu to prawdziwy klasyk. Prawie w całości powstało z cabernet sauvignon (90%), uzupełnione merlotem (4%), petit verdot (4%) i cabernet franc (2%), Posiada ono ciemnorubinową barwę. Pachnie czarną porzeczką, żurawiną, wanilią, drzewem sandałowym, skórą, świeżo mieloną kawą, żwirem oraz płatkami róży. W ustach solidnie zbudowane, o wysokiej kwasowości, sporej, acz gładkiej taninie, z nutami wiśni, czarnej porzeczki, żurawiny, drewna sandałowego, wanili, skóry, dymu, kawy i mokrego żwiru. Finisz niemalże nieskończenie długi. Arcydzieło, wino wybitne – a to dopiero początek jego drogi! Ocena: ***** (98/100 pkt).

Świetny Saint-Émilion. (fot. własna)

Niewiele ustępuje mu Château Cheval Blanc 2018, dla którego jest to jeden z ostatnich roczników w klasyfikacji Saint-Émilion – jego właściciele zdecydowali się ją opuścić, nie zgadzając się ze zmianami w kryteriach. Mamy tu kupaż merlota (54%), cabernet franc (40%) oraz cabernet sauvignon (5%). Posiada ono purpurową barwę. W nosie znajdziemy aromaty wiśni, żurawiny, suszonej śliwki, skóry, wanili oraz cedru. W ustach solidne zbudowane, z średnio-wysoką kwasowością, sporą, mięsistą taniną, nutami wiśni, czereśni, żurawiny, suszonych śliwek, dymu, kawy, wanili oraz cedru. Bardzo długi finisz. Gładkie, miękkie, acz jednocześnie niezwykle potężne – prawy brzeg w pełni majestatu. Ocena: ***** (97/100 pkt).

Kolejna legenda. (fot. własna)

Równie fantastyczne jest Château Angélus 2018. Ten legendarny blend merlota (65%) i cabernet franc (35%) podobnie do poprzednika zdecydował się opuścić najnowszą klasyfikację win z Saint-Émilion. Cechuje go purpurowa barwa. Nos częstuje intensywnym aromatem wiśni, czarnej porzeczki, skóry, wanili, cedru oraz dymu. Usta są dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, sporą taniną, mocno zaznaczonym alkoholem, oraz nutami wiśni, żurawiny, czerwonej papryki, pieprzu, dymu, skóry, suszonej śliwki oraz wanili. I tu finisz trwa w nieskończoność. Ocena: ***** (97/100 pkt).

Wspaniały Super Second. (fot. własna)

Niemałym, acz pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie jakość Château Montrose 2018. Ten Super Second (tak nazywa się wina na drugim poziomie klasyfikacji Lewego Brzegu, które dorównują jakością tym z pierwszego poziomu) tworzy kupaż oparty na cabernet sauvignon (72%), z domieszką merlota (20%), cabernet franc (6%) oraz petit verdot (2%). Posiada ono purpurową barwę. W nosie dominują nuty czarnych porzeczek, jeżyn, ciemnych wiśni, cedru, skóry, kawy i tytoniu. W ustach świetnie zbudowane, z wysoką kwasowością, sporą taniną, nutami czarnych porzeczek, jeżyn, ciemnych wiśni, żurawiny, cedru, tytoniu, kawy, skóry i czarnego pieprzu. Nieskończony finisz. Jeden z moich osobistych faworytów. Ocena: ****/***** (96/100 pkt).

Niesztampowy kupaż z Saint-Émilion. (fot. własna)

Wspaniałym winem jest także Château Figeac 2018. Winiarnia od 2022 roku debiutuje na szczycie klasyfikacji Saint-Émilion, zaś rocznik 2018 powstał z merlota (37%), cabernet sauvignon (33%) oraz cabernet franc (30%). Charakteryzuje go purpurowa barwa. W nosie dominują aromaty ciemnych i czerwonych owoców: wiśni, czereśni, żurawiny, maliny, czarnej porzeczki, oprócz nich znajdziemy także wanilię, drzewo cedrowe, dym. Usta są solidnie zbudowane, z średnio-wysoką kwasowością, potężną, acz miękką, dojrzałą taniną, sporo tu owocowości spod znaku wiśni, czereśni, czarnej porzeczki, uzupełnionych papryką, czarnym pieprzem, wanilią, dymem, kawą i drzewem cedrowym. Niezwykle długi finisz. Nie bez powodu Figeac jest nazywany najbardziej „lewobrzeżnym” winem z Saint-Émilion – dominacja cabernetów jest mocno wyczuwalna. Stylistyczna perełka. Ocena: ****/***** (96/100 pkt).

Ciekawa etykieta kryje świetne wnętrze. (fot. własna)

Niespodzianką dla mnie był także Château Talbot 2018 z Saint-Julien. Wyróżniająca się etykietą butelka (rodzina Cordier obchodziła wówczas 100-lecie posiadania château), kryje kupaż cabernet sauvignon (66%), merlota (29%) i petit verdot (5%). Posiada ciemnorubinową barwę. Pachnie wanilią, cedrem, czarną porzeczką, suszoną śliwką, ciemną wiśnią, skórą i dymem. W ustach dobrze zbudowane, soczyste, ze sporą kwasowością i potężną, acz dojrzałą taniną oraz nutami jeżyn, czarnych porzeczek, żurawiny, dymu, grafitu, skóry i tytoniu. Bardzo długi finisz. Eleganckie, ułożone, acz bardzo jeszcze młode wino od wybijającej się ponad przeciętność posiadłości. Ocena: ****/***** (96/100 pkt).

Mój faworyt z Pessac-Léeognan. (fot. własna)

Kolejną pozycję na mojej liście najlepszych win zajmuje Château Smith Haut Lafitte 2018 z Pessac-Léognan. To drugi rocznik tego wina, który próbuję, a poprzedni zrobił na mnie równie duże wrażenie. Tu mamy blend złożony z cabernet sauvignon (60%), merlota (34%), cabernet franc (4%) i petit verdot (2%). Barwa klasyczna, purpurowa. Nos kusi aromatami czarnej porzeczki, cedru, mokrego żwiru, wanili, wiśni i świeżo mielonej kawy. Usta są bogate, mocno zbudowane, z wysoką kwasowością, potężną, dojrzałą taniną oraz nutami czarnej porzeczki, jeżyny, ciemnej wiśni, żurawiny, a także dymu, cedru, tytoniu i szczyptą przypraw korzennych. Bardzo  długi finisz. Świetne, mocarne wino z żwirów północnej części regionu Graves. Ocena: ****/***** (95/100 pkt).

Jedyne, niewielkie rozczarowanie. (fot. własna)

Nieco słabiej od innych Premier Grand Crus wypadł ostatni przedstawiciel tej grupy – Château Haut-Brion 2018. Podczas zeszłorocznej wizyty w winiarni miałem przyjemność próbować tylko drugiego wina, zatem z niecierpliwością przebierałem nogami na możliwość spróbowania pierwszego. I trochę się rozczarowałem, bo spodziewałem się, że dorówna ono najlepszym. Cóż – nauczka na przyszłość by tonować oczekiwania. Ten konkretny rocznik to kupaż merlota (49,4%), cabernet sauvignon (38,7%) i cabernet franc (11,9%). Posiada ciemnorubinowy kolor. Nos jest dość dyskretny, średnio-intensywny, pachnie dojrzałą wiśnią, żurawiną, czarną porzeczką, wanilią, skórą oraz dymem. W ustach wino jest dobrze zbudowane, z średnio-wysoką kwasowością, sporą, acz miękką taniną, nutami wiśni, czarnej porzeczki, jeżyny, skóry, cedru, wanili, mokrego żwiru. Finisz długi. Cóż, do pełni szczęścia brakuje intensywności, tego kopa, które miały poprzednie wina – aczkolwiek wciąż jest to cudowny bordos, z mnóstwem niuansów i głębią smaku. Ocena: ****/***** (95/100 pkt).

Doskonały Pomerol. (fot. własna)

W mojej liście wyróżnionych win nie mogło zabraknąć też Pomerolu. Domaine De L’Eglise 2018 to jedno z kilku niezwykle udanych butelek, oparte niemalże w całości na merlocie (95%) z niewielką domieszką cabernet franc (5%). Posiada ono purpurową barwę. W nosie znajdziemy ciemne wiśnie, czereśnie, maliny, śliwki, dym, cedr i wanilię. W ustach jest dobrze zbudowane, z średnio-wysoką kwasowością, dojrzałą, miękką taniną, nutami wiśni, malin, suszonych śliwek, skóry, cedru, czarnego pieprzu i dymu. Bardzo długi finisz. Dla mnie jedno z największych zaskoczeń degustacji. Ocena: **** (94/100 pkt).

Dyskusje podczas degustacji. (fot. własna)

Oczywiście lista ta jest bardzo subiektywna, i mogło się na niej znaleźć co najmniej dziesięć innych win, których moja ocena oscylowała na podobnym poziomie, jak wyżej wymienione butelki. Świetnie zaprezentowały się m.in. Château Pichon Baron, Château Pichon Longueville Comtesse de Lalande, Château Léoville Barton, Château Léoville Les Casses, Château Léoville-Poyferre, Château Hosanna, Château La Fleur Petrus, Château Trotanoy oraz Château Pape Clément. Mało uwagi poświęciłem Sauternes i Barsac, niestety, w ograniczonych warunkach czasowych trzeba dokonywać selekcji. Być może uda się ich spróbować następnym razem. Jak wspomniałem na początku – taka degustacja to dość droga zabawa, jednocześnie prawopodobnie najtańsza opcja, by spróbować tylu świetnych win w jednym miejscu i czasie. Dlatego też z czystym sercem mogę ją polecić, a przy okazji można zwiedzić piękne miasto, jakim jest Londyn.

W degustacji wziąłem udział na koszt własny.