Mozelska symfonia – wspaniałe rieslingi od Weingut Grans-Fassian

Wczoraj zaczęła się kolejna, szósta już edycja Riesling Weeks, czyli doroczna akcja promocyjna niemieckich rieslingów. Za jego organizacją stoi Niemiecki Instytut Wina, a biorą w niej udział restauracje, winebary i winoteki z całego kraju, oferując wina z tej szlachetnej odmiany w wyjątkowych, promocyjnych cenach. Dlatego też korzystam z okazji i wracam do dwóch wspaniałych butelek, których zawartość miałem próbować w samym środku lockdownu dzięki Instytutowi i jego kierowniczce – Annie Gmurczyk. Pochodzą one od producenta Weingut Grans-Fassian z Leiwen nad Mozelą. Jest to niewielka (12 ha) rodzinna winiarnia z niemalże 400-letnią tradycją, gospodarująca na najlepszych parcelach leżących w granicach wsi Dhron, Leiwen, Piesport i Trittenheim. Dominującą większość – 90% upraw stanowi riesling, oprócz którego znajdziemy również pinot blanc i pinot gris. Od 2001 roku winiarnia należy do zrzeszającej najlepszych niemiecki producentów win organizacji VDP. Podczas mej zeszłorocznej wizyty na festiwalu Mythos Mosel zakochałem się w ich winach klasy Grosses Gewächs, tym razem opiszę przedstawicieli niższej kategorii cenowej.

Gerhard Grans zarządza winiarnią od kilku dekad. (fot. własna)

Pierwszy z nich, podstawowy Grans-Fassian Mineralschiefer Riesling Trocken 2018 z mocno okrzykniętego rocznika to wspaniały dowód na to, że Mozela nawet na tak podstawowym poziomie jest wstanie dać wyjątkowe, niezwykle przyjemne wina. Posiada bladozłotą barwę, w nosie dominują aromaty skórki cytryny, limonki, mokrej skały, a także zielonego jabłka, dymu oraz delikatna nuta drożdżowa. W ustach wyraźnie wytrawne, choć potężną kwasowość umiejętnie kontruje 8,3 g/l cukru resztkowego. Sporo tu owocu, zwłaszcza spod znaku cytrusów: limonki, skórki cytryny, zielonego jabłka oraz brzoskwini. Jest też słona nuta skalna, niezbyt wysoki alkohol oraz nieszczególnie długi, ale przyjemny finisz. Ocena: ***/****. Cena; 55 PLN.

Więcej takich podstawowych rieslingów! (fot. własna)

Drugie wino – Grans-Fassian Trittenheimer Riesling Kabinett 2018 to już nieco wyższy stopień wtajemniczenia – mamy tu bowiem wino pochodzące z parcel położonych w jednej miejscowości – Trittenheim. Charakteryzuje je bladozłota barwa, w nosie zaś znajdziemy aromaty mokrego łupka, miodu, mango, moreli, cytryny, grapefruita i pomelo. W ustach mamy całkiem sporą słodycz (34,6 g/l cukru), którą dobrze równoważy wyraźna kwasowość. Tu również nie brakuje soczystego owocu: cytryny, limonki, pomelo, grapefruitów, brzoskwini, zielonego jabłka, ale też wyraźnej nuty słonej. Oczywiście jest tu nieco więcej głębi, ciut dłuższy finisz, choć wciąż jest to lekka, odświeżająca (nawet pomimo swej słodyczy) biel. Ocena: ****. Cena: 86 PLN.

Świetna mieszanka słodyczy i kwasowości… (fot. własna)

Nie da się ukryć, że wina Grans-Fassian stanowią absolutną ekstraklasę mozelskich rieslingów i dlatego też kosztują niemało, choć emocje, które dają abolutnie rekompensują nam wydane pieniądze. Warto po nie sięgnąć i przekonać się, że Mozela to jeden z najgorętszych dziś adresów dla fanów białych win w każdym przedziale słodyczy. Rieslingi Grans-Fassian znajdziemy w ofercie importera Klub Cellario oraz współpracujących z nim restauracji.

Źródło win: zakup własny z okazji Webinaru organizowanego przez Niemiecki Instytut Wina.

Mythos Mosel – powrót do ojczyzny rieslinga

Każdy, kto choć raz trafi nad Mozelę chce do niej wrócić jak najprędzej. Meandrująca pośród wzgórz rzeka, strome, łupkowe zbocza obsadzone winną latoroślą, małe, położone wśród winnic miasteczka, pamiętające jeszcze wieki średnie – to wszystko zachęca do odwiedzenia tego malowniczego zakątka Niemiec. Dla mnie zeszłoroczna wyprawa to był powrót po roku na festiwal Mythos Mosel, który stanowi jedną z największych, rokrocznie odbywających się imprez regionu. Ponad 100 producentów i 750 win do spróbowania w ciągu dwóch dni – rzadko kiedy jest możliwość poznania tak szerokiego spektrum miejscowego winiarstwa. W podróży po krainie Rieslinga towarzyszył mi Piotr Wdowiak z bloga Wine O’Clock. Na szczęście na szóstą edycję festiwalu udało nam się przybyć dzień wcześniej i opuścić dzień później, przez co nie musieliśmy rezygnować z żadnego punktu programu, przy okazji odwiedziwszy również winiarnię Reinharda Löwensteina (Weingut Heymann-Löwenstein) w malowniczym Winningen. Widok na rzekę ze stromych tarasów stanowiska Röttgen to moment, który na długo zapadł mi w pamięci.

Mönchhof – pierwszy przystanek wyprawy. (fot. własna)

Dwudniową degustację zaczęliśmy w Ürzig, wiosce położonej u podnóża słynnego, wulkanicznego siedliska Ürziger Würzgarten, natrafiając przy okazji na wycieczkę z instytutu Masters of Wine. Pierwszym przystankiem był charakterystyczny budynek winiarni Mönchhof. To posiadające 14 ha gospodarstwo posiada kilkaset lat historii, od ponad dwóch stuleci pozostając w ręku rodziny obecnych właścicieli. Tutejszy Mönchhof Erden Prälat Riesling Auslese 2018, choć jeszcze bardzo młody, to już pokazuje olbrzymi potencjał – znajdziemy w nim nuty owocowe (morela, brzoskwinia, pigwa), a także miód, potężną słodycz oraz świetną, chrupką kwasowość, dzięki której wino zachowuje harmonię i jest zrównoważone (ocena: ****/*****). Świetne jest także Ürziger Würzgarten Riesling Auslese*** 2018 od partnerskej winnicy Mönchhof – Joh. Jos. Christoffel z Erben. Bogate w aromaty owoców cytrusowych (mandarynek, grapefruitów, limonki), winogron, miodu, o obezwładniającej wręcz słodyczy i pozostającej w kontrze do niej świetnej, wibrującej kwasowości (ocena: ****/*****).

Wspaniałe wino prałata. (fot. własna)

Druga stacja wyprawy to Kinheim i znajdujące się tam stoisko małej solidnej winiarni Weingut Kees-Kieren z Graach, którą zapamiętałem z poprzedniej edycji jako producenta świetnych auslese i spätlese. Tym razem mej uwadze nie umknął młodziutki Kees-Kieren Graacher Himmelreich Riesling Spätlese 2018**, pachnący morelami, cytrusami oraz owocami egzotycznymi, w ustach zaś dominuje słodycz, miód, soczysta owocowość, wsparta na cytrusowej kwasowości (ocena: ****/*****). Jeszcze lepsze jest Kees-Kieren Graacher Himmelreich Riesling Auslese** 2018, z potężną słodyczą, ostrą jak brzytwa kwasowością, nutą moreli, brzoskwini, cytrusów oraz słoną mineralnością. Warto poczekać z otwieraniem butelki, choć już dziś jest absolutnie genialne (ocena: (****/*****).

Słodka perełka z Graach. (fot. własna)

Kolejny interesujący przystanek i zwieńczenie pierwszego dnia czekało nas w Enkirch, gdzie w winiarni Weingut Immich-Batterieberg gościły wina Markusa Molitora. Jego Markus Molitor Alte Reben Mosel Riesling 2017 (biały kapsel) charakteryzuje się słoną nutą mineralną, ziołowością, cytrusowością, świetą kwasowością przy wyraźnie zaznaczonej słodyczy (ocena: ****). Genialny jest natomiast Markus Molitor Zeltinger Sonnenuhr Riesling Auslese** 2009 (złoty kapsel) to esencja mozelskiego łupka – miód, pigwa, morele, susz owocowy, wyraźna ewolucja, lekka nuta petrolowa ale też słona mineralność, potężna koncentracja i doskonały balans między kwasowością, a solidną dawką słodyczy (ocena: ****/*****). Doskonała butelka na zakończenie dnia pełnego przygód.

Świetne rieslingi od Markusa Molitora. (fot. własna)

Drugi dzień festiwalu zaczęliśmy z przytupem w Briedel, w Weingut Walter. O ile ona sama jest producentem solidnych, aczkolwiek niewyróżniających się szczególnie rieslingów, o tyle bardzo spodobało mi się wino z goszczącej tu Weingut Grans-Fassian z Leiwen. Ta rodzinna, bardzo stara (bo licząca kilkaset lat tradycji) winiarnia jest członkiem VDP i znana jest z świetnych win klasy Grosses Gewächs. Jednym z nich jest Grans-Fassian Laurentiuslay GG 2017, czyli świetny, młody riesling z nutami suszonych owoców, ziół, migdałów, miodu, sporą koncentracją, solidną kwasowością i słoną nutą mineralną (ocena: ****/*****). Niestety, nie mogliśmy tu spędzić więcej czasu, zwłaszcza, że czas nas gonił – trzeba było zmierzać dalej, ku najbardziej wyczekiwanemu punktowi wyprawy.

Wybitny Grosses Gewächs z świetnego rocznika. (fot. własna)

Właśnie tam, w Pünderich znaleźliśmy mozelskiego Świętego Graala. Są dla mnie nimi wina młodego, ale też dysponującego sporym doświadczeniem i jeszcze większym talentem Matthiasa Knebela z Weingut Knebel z Winningen. Posiada on 7 ha w najlepszych parcelach wioski, w tym Uhlen i Röttgen, skąd pochodzą jego najciekawsze rieslingi. W uznaniu zasług i po spełnieniu wyśrubowanych wymagań w 2017 roku dołączył on do stowarzyszenia producentów VDP. Każde z zaprezentowanych win robi spore wrażenie, aczkolwiek kilka zasługuje na szczególne uznanie. Knebel Uhlen Trocken 2008 to mineralno-ziołowy sok z mozelskich łupków, z niewielką dodatką suszu owocowego, wsparty na potężnej, świeżej kwasowości, dzięki czemu wydaje się o wiele młodszy, aniżeli wskazuje na to jego rocznik. Wspaniały (ocena: ****/*****). Podobne wrażenie Knebel Röttgen Trocken 2008 – z tym, że tu oprócz solidnej dawki słonego, mineralnego soku dostajemy jeszcze pieprzną pikantność, która dodaje mu pazura, choć odbiera nieco z elegancji poprzednika. Mimo tego to wciąż wybitne, piękne wino (ocena: ****/*****).

Matthias Knebel – młoda gwiazda z Winningen. (fot. własna)

Równie solidnie prezentują się tutejsze słodycze. Knebel Röttgen Spätlese 2018 – bogactwo nut owoców egzotycznych (ananas, mango) cytrusów, świetnie zbalansowana słodycz i kwasowość, delikatna mineralność oraz finisz spod znaku zielonego jabłka dają świetną kombinację (ocena: ****/*****). Genialne jest także Knebel Röttgen Auslese – obezwładniająco gęste, skoncentrowane, z bogatą nutą owocową (grapefruit, mango, ananas, morele), miodową słodyczą i ostrą jak brzytwa kwasowością, ale nie brakuje tu również słonej mineralności. Niesamowite (*****). Na szczęście, wina tego producenta są już dostępne w restauracjach i barach współpracujących z importerem – poznańską firmą Poniente.

Dotyk absolutu. (fot. własna)

W tej samej stacji czekało na nas jeszcze trzech innych, wspaniałych winiarzy. O ile wspomnianego wcześniej Reinharda Löwensteina mogłem pominąć ze względu na wcześniejszą wizytę, tak win gospodarza przystanku – Clemensa Buscha już nie. Poza standardowym zestawem zaprezentował nam on starsze roczniki, ale im poświęce miejsce w osobnym wpisie. Z stosunkowo świeżych win bardzo mi zaimponował Clemens Busch Vom Grauen Schiefer Trocken 2016, soczysty, krągły riesling z wyraźną nutą mineralną, potężną kwasowością i ziołową pikantnością (ocena: ****/*****). Bardzo duży potencjał ma także Clemens Busch Marienburg Rothenpfad GG 2017, skoncentrowany, mineralny riesling, z nutami pieprzu, cytrusów i świetną kwasowością (ocena: ****/*****). Dla mniej wtajemniczonych ważna może okazać się informacja, że całość upraw winiarza jest prowadzona metodą biodynamiczną.

Jeden z najlepszych adresów nad Mozelą! (fot. własna)

Ostatnią winiarnią, która zaprezentowała swoje wina w domu Clemensa Buscha była Weingut Haart z Piesport. Już podstawowe butelki pokazują talent winiarza Johannesa Haarta i świetne terroir tamtejszych okolic, zaś wina z późnych zbiorów i pojedynczych parceli to już klasa światowa. W Haart Goldtröpfchen GG 2012 znajdziemy nuty polnych ziół, orzechów, suszu owocowego, słoną mineralność, żwawą kwasowość i świetną strukturę (ocena: ****/*****). Haart Goldtröpfchen Spätlese 2010 to skoncentrowany, soczysty, owocowy nektar z rieslinga, w którym dominują nuty moreli, brzoskwinii, cytrusów, znajdziemy tu także umami i lekką ziołowość (ocena: ****/*****). Owe wina to zdecydowanie jedno z największych odkryć całego festiwalu.

Johannes Haart – solidny producent z Piesport (fot. własna)

Kolejnym ciekawym punktem była winiarnia Weingut Melsheimer z Reil. To dość odważny producent, który eksperymentuje z różnymi metodami produkcji, przy czym całość upraw jest prowadzona w sposób ekologiczny. Mnie najbardziej spodobał się jego Melsheimer Lentum Riesling Trocken 2015, który fermentował przez ponad 36 miesięcy (!) w dużych (1000 l) beczkach, dzięki czemu zyskał sporo nut kremowych, znajdziemy w nim także zioła i cytrusy, świetną kwasowość oraz delikatną, słoną nutę mineralną (ocena: ****). Świetne, choć nieco bardziej typowe jest Melsheimer Schäf Mullay-Hofberg Riesling Spätlese 2018, o aromatach białych owoców, cytrusów, ziół oraz słonej mineralności przy sporej słodyczy (ocena: ****).

Thorsten Melsheimer – mozelski rewolucjonista. (fot. własna)

Ostatnim, wartym poważniejszego wspomnienia przystankiem była stacja w winiarni Weingut Julius Treil w Reil. Bardzo dobrze zaprezentowały się tu wina od Weingut von Hövel z Konz, średniej wielkości producenta (21,5 ha) o długiej, rodzinnej tradycji (7 pokoleń), będącego również członkiem stowarzyszenia VDP. Wspaniale zaprezentowało się zwłaszcza Von Hövel Scharzhofberger Riesling Auslese 2018, o przepięknej, morelowo-brzoskwiniowej, soczystej owocowości, nutach miodu, cytrusów oraz słonej mineralności, z doskonałą harmonią słodyczy i kwasowości (ocena: ****/*****). Równie solidne, a czasem lepsze wina powstają w Weingut Peter Lauer w Ayl. To mały producent (8 ha), także należący do VDP, który również zachwycił mnie podczas poprzedniej wyprawy, i postanowiłem ponownie spróbować jego win – co było świetną decyzją. Pierwsze z nich – Peter Lauer Ayler Küpp Spätlese Faß 7 2018 cechuje potężna słodycz, świetna nuta mineralna, solidna dawka cytrusowej kwasowości i wyraźna, morelowa owocowość (ocena: ****/*****). Drugie – Peter Lauer Ayler Küpp Auslese Faß 10 to już skoncentrowana dawka owoców egzotycznych, marakui, mango, cytrusów, moreli, potężnej słodyczy i świetnej kwasowości, i migającej w tle nucie mineralnej (ocena: *****).

Florian Lauer – mistrz z Ayl. (fot. własna)

Kilka dni spędzonych nad Mozelą przekonało mnie ponownie, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na świecie dla produkcji win, a tutejsze rieslingi stanowią czołówkę win białych. Nie chcę specjalnie przedłużać tego wpisu, bo już jest to o kilka tysięcy znaków za dużo, ale muszę stwierdzić – Mozela ponownie mnie zachwyciła. I choć w tym roku z pewnością tam nie trafię, to w myślach układam kolejny plan powrotu. W końcu serca nie da się oszukać, a jego fragment został tam, w zakolu rzeki pod Ürziger Würzgarten.

Wszystkie drogi prowadzą nad Mozelę… (fot. własna)

Nad Mozelę podróżowałem i w festiwalu Mythos Mosel brałem udział na koszt własny.

 

Prinz von Hessen Landgraf von Hessen Riesling Feinherb 2015 – szlachetna biel z książęcych winnic

Koniec I Wojny Światowej na ziemiach przyniósł upadek wszystkich monarchii będących częścią dawnej Rzeszy. I choć stare dynastie straciły władzę, to poza nielicznymi wyjątkami udało im się utrzymać dużą część majątków oraz posiadłości. Tak też było z rodziną Hessen-Kassel, tytułowymi Landgrafami Hesji, którzy stworzyli spore portfolio inwestycyjne. W 1957 roku, jeden z członków rodu – Philipp von Hessen nabył pierwsze 7 ha winnic w okolicach Johannisbergu (region Rheingau), dajac podwaliny pod obecną winiarnię. Dziś powierzchnia upraw zajmuje 42 ha, z których 92% stanowi riesling, a pozostałe 8% pinot gris, pinot noir i merlot. Dziś powstaje tu rocznie pomiędzy 200 a 280 tysięcy butelek wina rocznie, z czego spora część jest przeznaczona na eksport. Winiarnia od 1969 roku przynależy do VDP (związku najlepszych niemieckich producentów win).

Wino nie tylko dla szlachetnie urodzonych. (fot. własna)

Prinz von Hessen Landgraf von Hessen Riesling Feinherb 2015 należy do drugiego poziomu jakościowego w piramidzie VDP – Ortswein. Wino to dojrzewało w stalowych tankach przez pół roku. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie dominują aromaty jabłek, moreli, polnych kwiatów i skórki cytryny. W ustach sporo czystego owocu – gruszki, morele, jabłka oraz cytrusy, solidna kwasowość (7,2 g/l), którą dobrze balansuje wyraźny cukier resztkowy (13,7 g/l). W tle szczypta słonej mineralności, lekka pikantność, na finiszu zaś pojawia się delikatna goryczka. Nie jest to zbyt wykwintne i głębokie wcielenie rieslinga, ale wciąż dostajemy niezwykle pijalne, przyjemne wino. Cena: 49,99 PLN, ocena: ***/****.

Źródło wina: przesłane do degustacji przez importera – Faktorię Win.