Balatońska biel – Ikon Rajnai Rizling 2017

Po kilku dniach spędzonych nad Mozelą zupełnie straciłem głowę do rieslinga. Nic więc dziwnego, że po powrocie na Węgry postanowiłem sięgnąć po miejscowe wino z tej odmiany. Mój wybór padł na butelkę od jednego z najbardziej szanowanych producentów z południowego brzegu Balatonu – Ikon Pincészet. O winiarni pisałem już jakiś czas temu, zaś tutejsze wina prezentują solidny poziom. W największej mierze jest to zaleta rodziny Konyárich, która jest jednym z największych udziałowców, a równocześnie odpowiada za wszelkie prace enologiczne.

Balaton i riesling – to dobre połączenie. (fot. własna)

 

Ikon Rajnai Rizling 2017 reprezentuje lekki styl win białych tegoż producenta. Fermentowało i dojrzewało w stalowych tankach. Posiada bladozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty brzoskwinii, cytrusów oraz polnych ziół i kwiatów. W ustach dominuje brzoskwiniowo-jabłkowa owocowość, oparta o świeżą kwasowość i lekką, ziołową pikantność. Wyraźnie zaznacza się także słodycz w postaci cukru resztkowego (7 g/l) oraz delikatna goryczka. Jedynym minusem jest nieco wystający alkohol. W swojej kategorii cenowej (1750 HUF – 23 PLN) jest to dobry wybór, zwłaszcza na ciepłe letnie dni. Ocena: ***.

Źródło wina: zakup własny w sklepie sieci Bortársaság.

Balatońskie tango – Konyári Malbec 2015

Pogoda za oknem nie zachęca do pieszych wędrówek. Nadchodzi prawdziwa zima, a wraz z nią pora na cięższe, czerwone wina. Na Węgrzech ową porą popularne są mocarne trunki z południa, zwłaszcza z Szekszárdu lub Villányi. Ja obrałem zupełnie inny kierunek – południowe wybrzeże Balatonu, słynące ze swoich olaszrizlingów oraz cabernetów. Postanowiłem sięgnąć po wino od czołowego producenta z regionu – Konyári Pincészet z Balatonlelle. Przez lata prowadzona była przez Jánosa Konyáriego (uhonorowanego m.in. tytułem Winiarza Roku w 2008), a po jego śmierci w ubiegłym roku stery przejął jego syn Dániel. Winorośl uprawia się tu na 38 ha w pięciu stanowiskach: Kishegy, Szárhegy, Jánoshegy, Sínai hegy, Rádi hegy. Dominują głównie odmiany światowe, ale swoje miejsce mają też lokalne szczepy – czerwone: cabernet sauvignon, cabernet franc, kékfrankos, syrah, oraz malbec; białe: sauvignon blanc, chardonnay, olaszrizling, hárslevelű, furmint, zenit, sémillon, a także grüner veltliner. Wysoką rolę przykłada się tu do zrównoważonego rozwoju – korzysta się du z dębowych beczek, w zamian za co rodzina postanowiła nasadzić 3 ha lasu dębowego.

Malbec w węgierskim wydaniu (fot. własna)

 

Konyári Malbec 2015 to prawdziwe kuriozum, przynajmniej jeśli chodzi o samą obecność tego szczepu na węgierskiej ziemi. Posiada ciemnopurpurową, wręcz atramentową barwę. W nosie dominuje ciemna wiśnia, jeżyny, skóra oraz dąb. W ustach z samego początku atakuje beczka, zza której wyłaniają się czyste nuty wiśni oraz czereśni, wszystko to przy świetnej kwasowości oraz gładkich, eleganckich taninach. Dalej mamy nuty czekolady, tytoniu, czarnego pieprzu i lekką goryczkę. Potrzebuje dekantacji, po godzinie otwiera się i pokazuje piękne oblicze. Ocena: ***/****. Cena: 3750 HUF (50,50 PLN). Kupić, włożyć do piwniczki i wyciągnąć za trzy-cztery lata – wtedy powinna zrobić dużo lepsze wrażenie.

Źródło wina: zakup własny w sklepie sieci Bortársaság.

Lato, festiwale i… wino? Kristinus Borbirtok i festiwalowe wina.

Nieuchronnie zbliża się lato, idealna pora wszelkich festiwali – zarówno małych, jak i dużych, gastronomicznych, winiarskich, filmowych, teatralnych, muzycznych, czy choćby folklorystycznych. Na Węgrzech najbardziej znany jest Sziget Fesztivál, który odbywa się rokrocznie w Budapeszcie na Wyspie Hajógyári. Jest to jedna z największych imprez muzycznych w Europie, przyciągająca kilkaset tysięcy widzów i gwiazdy światowej muzyki. Impreza posiada stałych sponsorów oraz partnerów, jednym z nich jest sieć Borháló dostarczająca wina na potrzeby imprezowiczów. W tym roku nawiązała ona współpracę z winiarnią Kristinus Borbirtok, która przygotowała unikatową serię win na festiwal, dostępną na miejscu i w sklepach dystrybutora, którą miałem okazję degustować.

Kristinus Borbirtok to winiarnia znajdująca się na południowo-zachodnim brzegu Balatonu, z siedzibą w miejscowości Kéthely. Została założona w 2005 roku, od 2015 roku CEO jest Austriak Florian Zaruba. Nasadzenia winorośli zajmują 55 ha, główne szczepy to: białe: Irsai Olivér, Sárgamuskotály, Sauvignon Blanc, Riesling, Chardonnay; czerwone: Merlot, Cabernet Franc, Kékfrankos, Zweigelt, Pinot Noir i Cabernet Sauvignon. Powstaje tu kilkanaście rodzajów win, w większości są to dość poprawne, proste wina, powstałe przy użyciu drożdży hodowlanych. Oprócz winiarni, w nowoczesnej siedzibie firmy znajduje się także Vinotel, restauracja oraz sklep.

Najbardziej zaskoczył nierówny poziom win białych. (fot. własna)

 

Podczas imprezy będzie możliwość skosztowania 8 win. Pierwsze trzy stanowi limitowana seria Sziget, pozostałe będą dostępne również poza okresem festiwalu. Kristinus Sziget Fehér, to białe wino, brak jakiejkolwiek informacji nt. szczepów, z których powstało. Bladożółta barwa, w nosie aromaty owoców egzotycznych, cytrusów i trawy, w ustach lekka kwasowość, cytrusy, limonka. Jest to wyraźnie przemysłowy trunek, aczkolwiek w swojej kategorii wypada zupełnie przyzwoicie. Idealny na ciepłe, letnie dni. Ocena: **/***. Podobnie sytuacja ma się z drugim winem – Kristinus Sziget Rosé. Skład nieznany, barwa w kolorze skórki cebuli, w nosie wyczuwalne nuty truskawki i maliny. W ustach tutti-frutti, poziomki, truskawki, maliny, trochę wodniste, ale wszystko ratuje przyzwoita kwasowość. To nie mój styl, ale na pomiędzy jednym a drugim koncertem mało kto będzie zwracał na to uwagę. Ocena: **. Trzeci trunek – Kristinus Sziget Vörös – to nieco poważniejsze wino. Jest to czerwony kupaż z niesprecyzowanych szczepów, o purpurowej barwie, w nosie wyczuwalnych nutach wiśni, śliwki i czekolady. W ustach mamy łagodne taniny, przyjemną, lekką kwasowość, nuty wiśni i czereśni, na finiszu pojawia się pestkowa goryczka. Całkiem przyjemne, poprawne i z całej trójki najmniej techniczne wino. Ocena: **/***.

Dziwne Chardonnay. (fot. własna)

 

Kolejne 5 win to już standardowa oferta producenta, dostępna zarówno w sprzedaży stacjonarnej jak i internetowej. Krisztinus Birtok Fehér 2015 to dość niestandardowy, nawet jak na tutejsze warunki kupaż – w jego skład wchodzi Sauvignon Blanc, Chardonnay, Pinot Gris oraz Sárgamuskotály. Jasnozłota barwa, w nosie nieco zatęchły – dopiero po chwili pojawiają się nuty białych owoców i polnych kwiatów. W ustach mamy kwasowość… i tyle. W śladowych ilościach można wyczuć nuty cytrusów i zielone jabłko, ale tylko przy bardzo dużych chęciach. Wodniste, puste, słabe. Ocena: */**. Najgorsze w całej stawce. Kolejne wino, Kristinus Chardonnay 2015 znacznie przebiło poziomem swojego poprzednika. Kolor jasnozłoty, w nosie dość niestandardowo – nuty zielone, cytrusów, kremowe. W ustach kremowe, jest tu sporo ciała, pojawiają się również nuty owoców egzotycznych, a to wszystko przy solidnej kwasowości. Nie jestem fanem tego typu win, ale muszę przyznać, że jest ono poprawne i daje całkiem sporo przyjemności. Ocena: **/***. Kolejny dziwny kupaż, jaki zaserwował nam producent to Kristinus Irsai Olivér, Sárgamuskotály, Chardonnay 2015. Dlaczego dziwny? Wymieszać dwa, dość mocno aromatyczne szczepy z zazwyczaj powściągliwym Chardonnay… Kwestia gustu. Owa mieszanka okazała się niezbyt udana: o ile do jasnozłotej barwy i dość aromatycznego nosa (białe kwiaty, winogrona, miód) nie mam zastrzeżeń, o tyle to co się działo w ustach już nie przynosi chluby producentowi. Lekka kremowość, niezbyt czyste nuty zielonych owoców, papierówki oraz żrąca wręcz kwasowość sprawia, że mało komu spodobałoby się to wino. Może festiwalowa publika będzie dla niego bardziej łaskawa, zwłaszcza jeśli zostanie podane w formie szprycera. Jedynie o ułamek lepsze od Birtok Fehér. Ocena: */**.

Lekki, przyjemny – aczkolwiek techniczny – róż. (fot. własna)

 

Dwa ostatnie wina powstały z czerwonych gron. Kristinus Rosé 2016 to kupaż Zweigelta, Merlota i Kékfrankosa, o pomarańczowo-różowej barwie, w nosie wyczuwalnych aromatach truskawki, poziomki oraz nutach kremowych. W ustach dominuje owocowość – truskawki, poziomki, maliny, jest też przyzwoita kwasowość i delikatny cukier resztkowy. Wino jest proste, krótkie, aczkolwiek należy uważać na dobrze ukryty alkohol – mamy tu go aż 14%. Ogólnie w swojej kategorii (win technicznych) bardzo przyzwoite. Ocena: **/***. Ostatnim trunkiem, jaki zagościł w naszym kieliszku był Kristinus Birtok Vörös, cuvée powstałe z Zweigelta, Merlota i Cabernet Franc. Mamy tu rubinową barwę, w nosie nuty wiśni, czerwonej porzeczki i lekka pikantność. W ustach sporo owocu – wiśnia, czereśnia, śliwka, łagodne taniny, delikatna kwasowość, nuty korzenne. Przyzwoita koncentracja, sporo ciała, bardzo przyzwoite wino. Ocena: ***. Zdecydowany zwycięzca panelu.

Dwa najlepsze wina panelu. (fot. własna)

 

Czego dowiedziałem się na tej degustacji? Chociażby tego, że Kristinus wciąż jest marką, za którą stoi PR, aniżeli konkretna jakość. Tutejsze wina w większości wypadków są poprawne, ale przesadnie technicznie, przez co przyjemność płynąca z ich odkrywania jest zdecydowanie mniejsza, niż w przypadku win robionych rzemieślniczo. Po drugie – prawdopodobnie dobrze się sprawdzą na festiwalu, gdzie publika nie ma takich wymagań – nie brakuje im świeżości i kwasowości, w formie szprycerów doskonale będą gasić pragnienie. Jeśli chodzi o cenę – poruszamy się w przedziale 20-30 złotych, a za te pieniądze można na Węgrzech dostać ciekawsze trunki.

 

Źródło wina: degustowałem na zaproszenie Gábriela Nyulásiego z organizacji Az ihatóbb Magyarországért.