Marketowa czerwień z Kumanii – Frittmann Kunsági Kékfrankos 2016

Wtorek, koniec listopada. Na drzewach nie ma już liści, przenikliwie zimny wiatr sprawia, że każda chwila spędzona poza domem staje się niejako koniecznością. Choć często jesień potrafi być piękna, to u progu grudnia pokazuje swoją szarą, deszczową i wietrzną twarz. W taki czas warto sięgnąć po coś, co pokrzepi zarówno ciało, jak i duszę. Z racji pogody o tej porze roku preferuję wina czerwone w różnych postaciach. Dziś sięgnąłem po wino z regionu Kunság, od dużego producenta Frittmann Borászat, o którym pisałem już latem przy okazji degustacji ich Irsai Olivéra.

Poste, bezpretensjonalne wino. Tyle i aż tyle. (fot. własna)

 

Tym razem w moim kieliszku zagościł Kunsági Kékfrankos 2016. Posiada ciemnoróżową barwę, w nosie wyczuwalne są nuty owoców leśnych, czarnej porzeczki oraz dojrzałej wiśni. W ustach na dominują nuty owocowe – wiśnia, czereśnia – podbite świeżą kwasowością oraz lekką, pestkową goryczką. Pojawia się także dwutlenek węgla, który objawia się delikatnym musowaniem. Wino jest proste, lekkie, w pewnym sensie bezpretensjonalne, ale trudno oczekiwać czegoś więcej od supermarketowej masówki. Finisz krótki, z nutą pestki wiśni. W swojej cenie (999 HUF – 13,50 PLN) jest w porządku. Nikogo nie rzuci na kolana, ale też nie zniesmaczy – ot, typowe, poprawne, przemysłowe wino do niezobowiązującej konsumpcji. Bez większych wad, dlatego też jego ocena to: **.

 

Źródło wina: zakup własny.

Frittmann Ezerjó 2016 – Kunság nie taki jak lubimy…

Kunság to nieszczególnie u nas znany region winiarski. Nie tylko zresztą u nas, sami Węgrzy wiedzą o nim mało – ogólnie panuje przekonanie, że powstają tu tanie, lekkie wina, o niezbyt wielkiej kwasowości, niespecjalnie wyróżniające się wysoką jakością. Z tym mitem mierzyłem się już tutaj, udowadniając, że można tu dostać zarówno solidne wina białe, jak i czerwone. Niedawno zaś sięgnąłem po wino z winnicy Frittmann – jednego z największych producentów w regionie (60 ha własnych nasadzeń, skup dalszych winogron z kolejnych 70 ha), produkujący 700000 butelek rocznie. Gospodarująca od pokoleń na tym terenie rodzina ma siedzibę w Solvadtkert, od 1987 roku produkują wina pod własnym nazwiskiem. Ciężka płaca opłaciła się – w 2007 roku János Frittmann został uhonorowany tytułem Winarza Roku. Ja zaś korzystając z wysokich temperatur sięgnąłem po ich lekkie, białe wino.

Elegancka oprawa, ale przecież liczy się to, co w butelce. (fot. własna)

 

Frittmann Ezerjó 2016 to wino powstałe całkowicie w technologii reduktywnej, fermentując i dojrzewając w stalowych tankach. Posiada ono jasnozłotą barwę, po otwarciu przez jakiś czas widoczne były niewielkie bąbelki – dowód na niewielkie (naturalne) nasycenie CO2. W nosie wita nas miętą, nutami polnych kwiatów i ziół oraz winogron. W ustach na pierwszym planie pojawia się nieco owocu – agrest, cytrusy, limonka, a także mięta. Jest też lekka, aczkolwiek niezbyt wyraźna kwasowość, pestkowa goryczka, na finiszu delikatnie zaznacza się nuta owoców egzotycznych, melona. Niestety to wszystko jest krótkie i proste, wręcz jakby rozwodnione. Na lato może i się nada (zwłaszcza do szprycerów), ale ja niestety nie jestem do niego przekonany. Ocena: **. Cena: 1250 HUF (17 PLN). W tej cenie można dostać dużo ciekawsze wina, chociażby z tego szczepu.

 

Źródło wina: zakup własny.

Wszystkie odcienie różu – Rosalia Fesztivál 2017

Jak co roku, korzystając z pięknej, słonecznej, majowej pogody wyruszyłem w okolice Városliget, gdzie odbywał się Rosalia Fesztivál. Owo wydarzenie poświęcone winom różowym oraz musującym zaszczyciło swoim udziałem ponad 60 wystawców z 17 regionów winiarskich, do tego doliczyć należy również liczne stanowiska gastronomiczne oraz partnerów całego wydarzenia. Rosalia to festiwal typowo rodzinny – kiedy dorośli kosztują różnego rodzaju win, dzieci mogą bawić się w wyznaczonych do tego strefach, gdzie znajdują się pod czujnym okiem opiekunów. Ja, ze względu na ograniczony czas i możliwości udałem się do zaledwie kilku stoisk, w szczególności producentów, których jeszcze nie znam. Poniżej znajdziecie ocenę najciekawszych degustowanych przeze mnie win.

Wielkich tłumów nie stwierdzono. (fot. własna)

 

Sobol Pincészet Kékfrankos Rosé 2016 to debiut tego małego producenta. Nie posiada on jeszcze własnych nasadzeń, winogrona w całości pochodzą od innych winogrodników z regionu Etyek-Buda, dlatego też jestem pod wrażeniem, że powstało z nich całkiem przyzwoite wino. Mamy tu malinową barwę, w nosie wyczuwalne nuty truskawek, malin, w ustach dominuje świeża, solidna kwasowość (ponad 7g/l kwasów), sporo tu czystego owocu, są też nuty kremowe oraz lekka pikantność. Bardzo lekkie, pijalne, przyjemne wino na lato. Ocena: ***/****. Cena: 2200 HUF (30 PLN). Warto.

Odkrycie festiwalu. (fot. własna)

 

Sabar Borház Kékfrankos Rosé 2016 – kolejne wino z tego szczepu, tym razem jednak z wulkanicznych zboczy Badacsony. Malinowa barwa, w nosie truskawki, poziomki maliny, w ustach lekkie, delikatnie kwasowe (4,7 g/l kwasów), wyczuwalna mineralność, grapefruit, delikatne nasycenie CO2. Przyjemne, pijalne, w sam raz na ciepłe, letnie wieczory. Ocena: ***/****. Cena: 1590 HUF (21,50 PLN). Również polecam.

Cztery róże z mojej okolicy. (fot. własna)

 

Gál Szőlőbirtok és Pincészet Kékfrankos Rosé 2016 – nie mogę się uwolnić od tego szczepu, ale nic dziwnego – zajmuje on największą powierzchnię nasadzeń spośród ciemnych gron. Tym razem przemówiło przeze mnie trochę lokalnego patriotyzmu, owa winnica znajduje się kilkanaście kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Wino charakteryzuje się jasnoróżową barwą, w nosie wyczuwalne nuty grapefruita, cytrusów, delikatna pikantność. W ustach dalej dominuje grapefruit i cytrusy, wyraźna kwasowość, bardzo harmonijne, przyjemne, lekkie wino. Ocena: ***. Cena 1690 HUF (23 PLN).

Tutti-frutti dla niewymagających. (fot. własna)

 

Tarjányi Pincészet Rubin 2016 to musujące wino z Syrah. Tutaj mamy inny gatunek wina, wyraźnie nastawiony na mniej wymagającego konsumenta. Barwa ciemnoczerwona, w nosie nuty truskawek, poziomek, lekka pikantność, w ustach delikatnie musujące, lekka kwasowość, sporo owocu (porzeczka, truskawka, poziomka), to wszystko podrasowane wyraźnym cukrem resztkowym. Ja nie będę wielkim fanem, ale wiem, że dla wielu osób będzie idealnym wyborem. Ocena: **/***. Cena: 1550 HUF (21 PLN).

Nie wypada się nie zgodzić… (fot. własna)

 

Z ciekawszych wyborów to by było na tyle. W głosowaniu publiczności na najlepsze wino festiwalu zwyciężyło Dúzsi Kékfrankos Rosé 2016, za nim na podium znalazły się Gere Frici Rosé Gyöngyözőbor 2016 oraz Juhász Merlot Rosé 2016 – to trunki od gigantów, które niekoniecznie przyciągały moją uwagę. Choć poziom win z roku na rok się podnosi, to wciąż daleko im do ideału. Rynek dyktuje warunki, a pieniądze często zmuszają winiarzy do kompromisów. Warto jednak pokonać własne uprzedzenia i próbować – a nóż trafi się perełka, którą chętnie pochwalicie się przed znajomymi. Idzie lato, pijcie więc różowe!

Degustowałem na koszt własny.