Na pierwszy rzut poszło różowe wino Servus 2015 od producenta Maul Pincészet z Villány. Jest to kupaż Kékfrankosa (80%) i Zweigelta (20%). Barwa jasnoróżowa, w nosie wyczuwalne czereśnie, porzeczki, w ustach wyraźna kwasowość, delikatna mineralność, nuty grapefruita. Lekkie, aczkolwiek niespecjalnie warte zapamiętania wino. Ocena: **/***.
Drugim skosztowanym przeze mnie trunkiem był Zsadányi Görbe Furmint 2013. Tokaje mają dla mnie jakąś niesamowitą siłę przyciągania – i pewnie dlatego ponownie wybrałem wino z tego regionu. Charakteryzuje się ono jasnozłotą barwą, w nosie złożone – wyczujemy tu nuty wanilii, gruszki, nieco cytrusów, w ustach dominuje zielone jabłko i gruszka, wino ma bardzo dobrą kwasowość, w tle pojawia się nieco nut trawy, suszonych owoców oraz cytrusów. Długi, przyjemny finisz. Bardzo dobra interpretacja tego szczepu. Oby więcej takich. Ocena: ****.
Trzecim degustowanym przeze mnie winem był również tokaj, ale skoro było to ostatnie wino, „na deser”, tak więc musiało być słodkie. Mój wybór padł na kooperatywę Tállya Wines z miejscowości o tejże nazwie. Jest to ciekawa inicjatywa 5 winiarzy, którzy postanowili przywrócić do świetności historyczne siedliska w granicach swojej gminy. Tállya Kései Szüret Furmint 2014 to wino o pięknej, jasnozłotej barwie, w nosie wyczuwalne są nuty miodu, brzoskwinii, pigwy, kwiatów. W ustach krągłe, oleiste, po chwili pojawiają się nuty owocowe, pigwy, cytrusów oraz suszonych owoców. Spory cukier resztkowy (132 g/l) jest kompensowany potężną kwasowością (9,3 g/l). Długi, owocowy finisz. Cudo (do tego stopnia, że zakupiłem butelczynę tegoż trunku). Ocena: ****/*****.
Po tym winie skosztowałem jeszcze dwóch innych trunków, ale z lenistwa nie chciało mi się pisać, wolałem rozkoszować się imprezą. A było czym, gdyż zarówno miejscu, jak i organizatorom nie można nic zarzucić. Ceny 1 dl wahały się od 200 do 1500 HUF (3 do 16,50 PLN). Nic, tylko chcieć więcej takich imprez!