Stadt Krems Grüner Veltliner 2015 – austriacka klasyka

Być w Austrii i nie pić, czy też nie kupić Grüner Veltlinera, to jak być w Niemczech i nie próbować Rieslinga. Szczep ten jest tak wrośnięty w tamtejszą kulturę winiarską, że trudno sobie wyobrazić, co mogłoby go zastąpić. Nic dziwnego – stanowi on 31,6% całości nasadzeń winnej latorośli Austrii, a jeśli chodzi o wina białe – stanowi niemalże połowę plantacji (14 375,82) i co ciekawe – jako jeden z niewielu szczepów posiada tendencję rosnącą. Jest też okrętem flagowym zmian, które zaszły w tym naddunajskim kraju po skandalu z dodawaniem glikolu do wina w latach 80. ubiegłego stulecia. Doprawdy ciężko jest znaleźć złe wino z tego szczepu, między innymi dzięki austriackiemu surowemu prawu winiarskiemu. Co ciekawe, w tym naddunajskim kraju, oprócz prywatnych i kościelnych winnic, znajdziemy także taką, które jest w miejskich rękach. Taką winnicą jest Weingut Stad Krems, założona w 1452 roku, gospodarująca na 30 ha w całości znajdujących się w granicach miasta. Kultywuje się tu tylko dwa szczepy – wspomniany wcześniej Grüner Veltliner oraz Riesling.

Piękna oprawa dla wspaniałego wina. (fot. własna)

 

Stadt Krems Grüner Veltliner to klasyczny przykład austriackiej elegancji i precyzji. Charakteryzuje się jasnozieloną barwą z delikatnymi żółtymi refleksami, w nosie wyczuwalne są nuty pieprzne, polne kwiaty, grapefruit. W ustach na pierwszy plan wysuwa się żwawa, cytrusowa kwasowość, jest też wyraźny akcent grapefruitowy, dalej mamy delikatnie wyczuwalną, słoną mineralność, pikantne nuty białego pieprzu. Następnie pojawia się lekka migdałowa goryczka, zaś dzieło wieńczy średnio długi finisz z nutami zielonego jabłka. Bardzo czyste, delikatne wino, choć ze względu na sporą kwasowość dla przeciętnego zjadacza chleba może okazać się zbyt wytrawne. Mnie ten styl bardzo się podoba, dlatego chętnie sięgnąłbym po kolejną butelkę, zwłaszcza w tej relacji ceny do jakości. Ocena: ***/****. Cena: 6,99 EUR (30,50 PLN). Źródło wina: zakup własny w markecie sieci Merkur na terenie Wiednia.

 

W niniejszym wpisie korzystałem z następujących źródeł:

http://www.austrianwine.com/facts-figures/austrian-wine-statistics-report/

http://www.weingutstadtkrems.at/english/weingut.html

Préselő Omlás Furmint 2015 – perełka z Erdőbénye.

Jest na Węgrzech mnóstwo małych, ciekawych producentów win, których wyroby – choć znane w światku winiarskim – rzadko trafiają na stoły polskich konsumentów. Jest ku temu kilka powodów – przyzwoite wina węgierskie uznawane są za dość drogie, zwłaszcza w stosunku do konkurencji z wielkich krajów winiarskich, takich jak Francja, Hiszpania, czy też Włochy, ale także dlatego, że często powstają w mikroskopijnych ilościach, przez co bardzo ciężko jest znaleźć importera, który zgodzi się sprowadzać po kilkadziesiąt, w najlepszym wypadku kilkaset sztuk. A szkoda – ponieważ można tu znaleźć perełki, które zdecydowanie wyróżniałyby się na tle szarzyzny, jaką często można spotkać w polskich sklepach. Taką jest zdecydowanie Omlás Furmint 2015 od Zsolta Nagya z Préselő Borház. Jakiś czas temu kilka kartonów z jego winami zagościło na półkach importera Rafa Wino, ale z tego co mi wiadomo współpraca nie jest kontynuowana. A szkoda, bo mamy tu moim zdaniem wschodzącą gwiazdę z Erdőbénye…

Elegancka oprawa dla wspaniałego wnętrza (fot. producenta)

 

Sam Omlás Furmint 2015 to arcyciekawe wino ze stanowiska Omlás Dűlő, którego gleba osadzona jest na podłożu gliniasto-riolitowym. Trunek ten powstał na skutek spontanicznej fermentacji, przez rok dojrzewał w dębie, nabierając ogłady i elegancji. Wino posiada jasnozłoty kolor, w nosie wyczuwalne jest zielone jabłko, wanilia, miód. W ustach czyste, wyraźne nuty zielonego jabłka, gruszki, żywa kwasowość (6,8 g/l), delikatna, migdałowa goryczka, wanilia, mamy tu również trochę słonej mineralności, jest ona jednak raczej ciekawym dodatkiem, aniżeli cechą dominującą. Delikatny cukier resztkowy (2-3 g/l) dopełnia kompozycji. Wino ma sporo ekstraktu, bardzo solidne ciało, alkohol (12,5%) w żadnym stopniu nie daje się we znaki. Długi finisz zwieńcza dzieło. Moim zdaniem to jeden z ciekawszych trunków, które powstały w zeszłym roku w Tokaju, jeśli będziecie mieć okazję – warto poniego sięgnąć. Ale jest to biały kruk – powstała zaledwie beczka, z czego 1/3 znalazła już nabywców. Pozostało ok. 140 butelek – każdy z szczęśliwych nabywców z pewnością będzie ukonentowany. Ocena: ****. Wino otrzymałem w prezencie od Zsolta Nagya z Préselő Borház.

Sycylia zimową porą – Valle Dell’Acate Tenuta Ibidini Nero D’Avola 2014

W zeszłym tygodniu na kilka dni odwiedziłem naszą ojczyznę, w związku z czym nie mogłem sobie odmówić wizyty w jedynym tarnowskim winebarze, czyli Porta Sei. Miejsce to odwiedziłem z przyjacielem, spróbowaliśmy ciekawych win, jednak na sam koniec sięgnąłem po butelkę, którą mieliśmy wspólnie wypić kilka dni później. Niestety ze względu na okoliczności musieliśmy przełożyć spotkanie na bliżej nieokreśloną przyszłość, w związku z czym butelka pojechała ze mną do Budapesztu. Tu również panuje zimowa pogoda, dlatego też postanowiłem, że wino to będzie doskonałym remedium na panujące obecnie chłody – wszak pochodzi ze słonecznej i ciepłej Sycylii.

Sycylia, która nie rozgrzewa… (fot. własna)

 

Trunkiem, po który sięgnąłem jest Valle Dell’Acate Tenuta Ibidini Nero D’Avola 2014. Posiada ono ciemnopurpurową barwę, w nosie wyczuwalne są nuty czarnej porzeczki, wiśni, delikatne nuty skóry. W ustach mamy sporo owocu – wiśni, czerwonego jabłka, to wszystko delikatnie podbite skórą i lekką pikantnością. Dalej pojawia się pestkowa goryczka. Jest to średniozbudowane, przyzwoite wino, które próbowano podrasować beczką, co niekoniecznie mu pomogło. W tej cenie można spotkać sporo ciekawszych win. Ocena: **/***. Cena: 46 PLN. Źródło zakupu – Winebar Porta Sei w Tarnowie.