W Nowy Rok z szampańską klasyką – Gosset Grande Reserve NV

Ostatnimi czasy co roku staram się, by na moim sylwestrowym stole znalazł się szampan. Ale nie żadne Igristoje, czy chociażby tutejsze (skądinąd dobre) wina musujące, a prawdziwy szampan. W tym roku poszukiwania zajęły mi kilka dni, po czym w jednym z mało wyróżniających się sklepów upatrzyłem Gosset Grande Reserve NV za 9500 HUF (134,50 PLN). Ostatnia butelka – okazja, której nie mogłem wypuścić z rąk, zwłaszcza, że wino to zebrało świetne recenzje między innymi od Winicjatywy. Co warto wiedzieć o producencie? Jest to najstarszy nieprzerwanie działający dom winiarski w Szampanii, założony w 1584 w Aÿ. Od XVIII tworzy się tu wina musujące, a od 1994 jest w rękach grupy Renaud-Cointreau, produkując rocznie ponad milion butelek.

Wspaniałe bąbelki… (fot. własna)

 

Gosset Grande Reserve NV to kupaż Chardonnay (43%), Pinot Noir (42%) oraz Pinot Meunier (15%). Dojrzewa przez 4 lata na osadzie. Posiada głęboką, złotą barwę, delikatne musowanie z niewielkimi bąbelkami. W nosie wyczuwalna nuta skórki chlebowej, mineralność oraz nuty polnych kwiatów. W ustach ostra jak brzytwa kwasosość, wyraźna, słona mineralność, głęboki, czysty smak. Mamy też skórkę chlebową oraz delikatną nutę białych owoców. Długi, niesamowity finisz. Świetne. Ocena: ****/*****.

Źródło wina: zakup własny autora.

Château Topoľčianky Pálava 2015 – Słowacka słodycz

Niedawno kilku kolegów blogerów skupiło się na rzadkich, endemicznych szczepach. Idąc tym tropem, postanowiłem sięgnąć po butelkę, która moim zdaniem dorzuca swoje trzy grosze w temacie. O ile inni opisywali w większości wina z Półwyspu Apenińskiego, ja zaś wybrałem trunek z Centralnej Europy, a dokładniej pochodzącą ze Słowacji Pálavę z Château Topoľčianky. Pálava to stosunkowo młody szczep – wyhodowano go w 1953 w Velkich Pavlovicach w ówczesnej Czechosłowacji (dziś morawska część Czech) jako krzyżówkę Gewürztraminera oraz Müller-Thurgau. Zadomowił się on głównie na Morawach i Słowacji, gdzie jego uprawy zajmują 46,5 ha. Pálava przypomina dość często swojego rodzica – Gewürztraminera, dzieląc z nim aromatyczny, owocowo-kwiatowy nos. Winogrona te łatwo gromadzą cukier – dzięki czemu bardzo często powstają z nich wina półsłodkie, lub słodkie.

Jeszcze w świątecznym nastroju… (fot. własna)

 

Tyle o samym szczepie. Producent – Château Topoľčianky to gigant na słowackim rynku wina. Posiada 400 ha winnic i butelkuje rocznie około 5 milionów butelek. Siedziba znajduje się we wsi Topoľčianky, zaś nasadzenia znajdują się w Nitrzańskim oraz Południowosłowackim Regionie Winiarskim, skąd pochodzi degustowane przeze mnie wino. Château Topoľčianky Pálava 2015 posiada jasnożółtą barwę ze złotymi refleksami, w nosie wyczuwalne są nuty ziół, polnych kwiatów, akacji. W ustach dominuje delikatna, aczkolwiek przyjemna słodycz (64 g/l), którą doskonale uzupełnia 6,8 g/l kwasów. Mamy tu również nuty owoców egzotycznych, ziołowe, agrest, limonkę oraz delikatną pikantność. Wino, choć nie jest wybitne, jest bardzo pijalne i to jest chyba jego największa zaleta. To taka mocno uładzona, grzeczna wersja Traminera, która z pewnością spodobałaby się wielu z Was. Ocena: ***. Cena: 5,99 EUR (26,50 PLN).

Święta, święta – i po świętach. Wspomnienia zza świątecznego stołu.

Tegoroczne święta były dla nas pod wieloma względami wyjątkowe. Po pierwsze, wiemy, że za rok spędzimy je już w powiększonym gronie. Po drugie, po raz pierwszy na moim wigilijnym stole zagościło wino – do tej pory staropolskim zwyczajem w ten wieczór pościłem, jednak nie chcąc sprawić przykrości mojej węgierskiej rodzinie skosztowałem tego trunku – co więcej, sam wybrałem butelki do kolacji. A cóż takiego towarzyszyło nam w ten czas? Tokaj (Préselő Hábzó Hárs 2015 oraz Götz Pincészet 5 puttonyos Aszú 2005). 25 grudnia uczciliśmy zaś Maderą J.H. Gonsalves 10 years old Doce.

Świetny wybór na święta… (fot. własna)

 

O Hábzó Hárs 2015 już pisałem, podkreślę więc jedynie, że świetnie sprawdziło się w roli aperitifu. Po zakończonej kolacji sięgnąłem zaś po Götz Pincészet 5 puttonyos Aszú 2005 – zakup z niedawnej promocji w węgierskim Lidlu – i był to świetny wybór. Wino posiada piękną, głęboką bursztynową barwę, w nosie wyczuwalne są nuty kandyzowanych owoców, miód, botrytis. W ustach wyraźnie wyczuwalny jest stary styl tokaju – oksydacja, mimo to wino jest świeże, owocowe, obok potężnego cukru mamy sporą, cytrusową kwasowość. Mamy tu morele, brzoskwinie, delikatnie wyczuwalny botrytis i lekką nutę wanilii. Wszystko to łączy się w jedną, spójną całość. Bardzo dobry wybór w swojej cenie (3499 HUF, czyli 49,50 PLN). Ocena: ****.

Ta Madera również uświetni wyjątkowe chwile… (fot. własna)

 

W drugi dzień świąt wraz z teściem otworzyliśmy J.H. Gonsalves 10 years old sweet Reserve Malmsey Madeira. Wino to w momencie otwarcia miało już co najmniej 20 lat, na co wskazuje banderola gwarancyjna (IBV – poprzednik obecnego Instytutu Wina, który działał do 2006 roku). Wino posiada ciemnobrązową barwę, jest nieprzezroczyste ze sporą ilością osadu, co wskazywałoby na brak filtracji. W nosie wyczuwalna skórka pomarańczy, rodzynki, czekolada, karmel. W ustach spora słodycz, którą łagodzi przyjemna, świeża kwasowość. Dalej nuty orzechów, czekolady, skórki pomarańczy, cytrusów. Przyjemne, choć jego najlepszy okres już minął. Ocena: ***.

Zaś pod choinką znalazłem to. (fot. własna)

 

Jeśli chodzi o prezenty, to też warto wspomnieć, że od teściów otrzymałem Laposa Badacsony Kéknyelű 2015. Jak smakuje? O tym się dowiecie za jakiś czas. A na pozostałą część Świąt i koniec roku życzę Wam wszystkiego najlepszego!