Argentyński pazur – Palo Alto Cabernet Sauvignon Reserva 2007

Rzadko mam szczęście do winiarskich prezentów – zwłaszcza otrzymywanych od osób, które mają o winach blade pojęcie i kupują wino dlatego, że je pijam. Tym bardziej cenię się osobę, która na miejsce zakupu wybiera sklep specjalistyczny, a tam prosi o pomoc obsługi w wyborze trunku. Takie szczęście mieliśmy dwa lata temu, dzięki czemu w mojej kolekcji zagościło wino z Argentyny. Bodega Pablo Alto to winnica położona w prowincji Mendoza, z siedzibą w miasteczku Maipú. Winogrona, które posłużyły do produkcji tego wina pochodzą ze stanowiska położonego na wysokości ok 1100 m nad poziomem moża, u podnóża góry Tupungato.

 

blog-o-winie-palo-alto

Przyjemne wino na chłodne jesienne wieczory (fot. własna)

 

Prezent, czyli Pablo Alto Cabernet Sauvignon Reserva 2007 sprawiło mi całkiem dużo przyjemności. Jest to dojrzałe wino, o ciemnoczerwonej barwie z pomarańczowymi refleksami. W nosie wyczuwalne jeżyny, czarny pieprz, ale także wiśnia oraz tytoń. W ustach na pierwszym planie owoce leśne, dalej czekolada, tytoń, zielona papryka. Następnie mamy również nuty wanilii, które zawdzięcza rocznemu dojrzewaniu w beczkach z francuskiego i amerykańskiego dębu. Wyważone taniny wraz z alkoholem stanowią szkielet dla owocowego tła. Na pierwszy rzut beczki wydaje się trochę zbyt dużo, jednak dekantacja pomaga odzyskać wigor temu winu. Dość dobrze zbalansowane, przyjemne wino, choć wydaje mi się, że niekoniecznie warte swej ceny (3725 HUF = 53 PLN). Ocena: ***

 

Eymann Riesling Classic 2015 – niemiecka prostota w dobrej cenie

Od pewnego czasu jestem fanem niemieckich Rieslingów. Nie bez powodu ten szczep nazywany jest królem win białych, ponieważ posiada niesamowity potencjał, który najlepiej objawia się właśnie na niemieckiej ziemi, dając zarówno fantastyczne wina wytrawne, jak i powabne, oleiste wina słodkie ze zbotrytyzowanych gron. Potrafi świetnie oddać charakter terroir, przez co jest ceniony na całym świecie. Dziś na tapetę biorę prostego Rieslinga z winnicy Weingut Eymann położonej w Gönnheim w Palatynacie. Jest to mała, rodzinna firma, prowadzona przez Rainera Eymanna. Tutejsza powierzchnia nasadzeń wynosi 15 ha, (z czego jedną trzecią zajmuje Riesling), uprawiane są one w zgodzie z zasadami ekologii.
 blog-o-winie-weingut-eymann
Klasyka gatunku (fot. własna)
Eymann Riesling Classic 2015 to wino o jasnozółtej barwie. W nosie wyraźnie wyczuwalna jest mineralność, cytrusy, polne zioła, rumianek, oraz delikatna nuta petrolu. W ustach cytrusowe, o odświeżającej kwasowości. Zaznacza się tu także słona mineralność z delikatną nutą migdałów. Następnie pojawiają się nuty papierówki, gruszki oraz petrol. Bardzo przyjemne, lekkie, świeże wino, o zaskakująco wysokiej (12,5%) jak na tutejsze Rieslingi zawartości alkoholu. Ocena: ***/****. Ja kupiłem je za na Węgrzech 2890 HUF (40 PLN), zaś w Polsce dostępne jest w ofercie importera dobrewina.pl. Polecam!

Pereira D’Oliveiras – skład staroci w centrum Funchal

Jest w centrum Funchal wąska, klimatyczna uliczka Rua dos Ferreiros. Znajduje się zaledwie parę kroków od Praça do Município, jednego z głównych placów miasta, ale też trochę na uboczu – przez co nie zaglądają tam tłumy, jak chociażby do położonej przy głównej ulicy winiarni Blandy’s. Na murze wisi tablica Wine Tasting. Visitors are welcome, która ostatecznie przekonuje mnie, że warto tam zajrzeć. Nie było możliwości profesjonalnego zwiedzania obiektu, pozostaje zrobić kilka zdjęć i spróbować to, co proponują do degustacji.
 
blog-o-winie-oliveiras-1
Takie przywitanie mi się podoba (fot. własna)
Pereira D’Oliveira to jeden z niewielu producentów, którego właścicielami jest rodzina założycieli. Początki działalności datowane są na połowę XIX wieku, zaś za siedzibę służy piękny budynek z XVII wieku, jeden z najstarszych oryginalnych budowli w Funchal. Powstaje tu rocznie około 150 000 litrów wina, w zdecydowanej większości z Tinta Negra Mole, choć oczywiście inne tutejsze szczepy są również reprezentowane. Pareira D’Oliveira posiada imponujący skład win z XIX wieku, większość z nich jest dostępna w sprzedaży, oczywiście w odpowiednich cenach…
 
blog-o-winie-oliveiras-2
 Najlepsze jest na samej górze… (fot. własna)
Ja sam miałem możliwość degustacji 4 win. Standardowy zestaw stworzyły D’Oliveiras Meio Seco, Meio Doce (3-letnie) oraz Doce (5-letnie), do tego doszedł jeszcze Boal 1987 (dlatego, że zakupiłem jedną butelkę…). Pierwsze z nich, czyli półwytrawna, trzyletnia Tinta Negra, to absolutna podstawa piramidy win maderskich. Powstała metodą estufagem, posiada bursztynową barwę, w nosie wyczuwalne są nuty rodzynków, orzechów oraz fig. W ustach orzech, melasa, rodzynki, delikatna kwasowość. Nie jest to szczyt tutejszych trunków. Ocena: **.
 
blog-o-winie-oliveiras-3
Zacny rocznik… (fot. własna)
Następnie nadeszła pora na Meio Doce, czyli półsłodkie wino. Tu również mamy doczynienia z Tinta Negra. Barwa ciemnobursztynowa, w nosie nuty orzecha, wanili, skórki pomarańczy. W ustach przyjemna słodycz, nuty pomarańczy, sporo ciała. Dalej nuty orzechów, migdałów, oraz wyraźna, rześka kwasowość. Ocena: ***. 5-letnie Doce, to krok wyżej w hierarchii win. Ciemnobursztynowe, w nosie nuty zielonego orzecha, karmelu, suszonych śliwek oraz fig. W ustach dominuje słodycz, nuty orzecha, pojawia się karmel i suszone owoce. Treściwe, ale poprzednik sprawił lepsze wrażenie. Ocena: **/***.
 
blog-o-winie-oliveiras-4
Jak na tak stare wina, ceny całkiem przyjazne… (fot. własna)
Dlaczego wybrałem akurat rocznik 1987? Odpowiedź jest prosta – to rocznik, w którym ja sam przyszedłem na świat. Z Boala powstają wina półsłodkie. Posiada ono ciemną, brązową barwę, w nosie wyczuwalne są skórka pomarańczy, nuty cytrusów, orzecha, syrop klonowy. W ustach spora słodycz, którą idealnie harmonizuje wyraźna kwasowość. Sporo złożonych nut orzechowych, syrop sosnowy, nieco nut korzennych, czekolada. Wino wielkie, złożone, piękny przykład tego, co mogą dać trzy dekady spędzone w beczce. Chętnie po nie sięgnę za jakiś czas. Ocena: ****.
 
blog-o-winie-oliveiras-5
Ostatnie krople na do widzenia… (fot. własna)
Szkoda, że nie danie mi było zwiedzić winnicy, gdyż miałem sporo pytań, na które niestety nie uzyskałem odpowiedzi. Muszę więc powrócić i z odpowiednim wyprzedzeniem umówić się na wizytę. A w międzyczasie pozostaje mi raczyć się innymi trunkami z Madery w nadziei, że powrót nastąpi szybciej, niż się spodziewam. Degustowałem na koszt własny.