Stróbl Borház – Neszmély (póki co..) z potencjałem

W zeszłym tygodniu wziąłem udział w degustacji organizowanej przez organizację Az ihatóbb Magyaroszágért. Była to kameralna impreza w wąskim gronie znajomych, gdzie próbowaliśmy win od mało znanej winnicy z miejscowości Baj, położonej w okręgu winiarskim Neszmély. Właścicielem jest Ferenc Stróbl, który już w wieku emerytalnym postanowił zamienić swoje hobby w źródło zarobkowania. Sama winnica zajmuje niewielką przestrzeń na stanowisku Nagysikárhegy, obsadzoną wyłącznie Merlotem. Skupują również białe grona od lokalnych winiarzy, a czerwone sprowadzają z Szekszárdu. Do degustacji przesłali 6 win, a jak one wypadły? Opis poniżej:
 
Wzbudził nadzieję… (fot. własna)
 
Stróbl Olaszrizling 2015 – mamy tu bladożółtą barwę, w nosie nuty trawy, zielonych owoców, cytrusów oraz zielonego jabłka. W ustach świeże, z całkiem przyjemną kwasowością, którą umiejętnie równoważy cukier resztkowy. Trochę cytrusów, trochę nut zielonych owoców, choć brakuje tu szlachetności. Ogólnie całkiem przyjemne wino do codziennej degustacji. Ocena: **/***. Kolejne wino, Stróbl Sauvignon Blanc 2015 musieliśmy wyrzucić ze względu na uszkodzoną nakrętkę. Oceny tego co znalazło się w butelcę się nie podejmuję.
 
Dalej było niestety gorzej… (fot. własna)
 
Trzecie wino to Stróbl Dunantúli Kadarka 2015, kuriozum, gdyż jest to białe wino z czerwonych gron sprowadzonych z Szekszárd. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne nuty siarkowe, limetki oraz innych cytrusów. W ustach da się wyczuć, że jest wyraźnie utlenione, co próbowano zakryć siarką i sporym cukrem. Jest też trochę kwasu oraz nut cytrusowych, ale to za mało, by kogokolwiek do czegokolwiek przekonać. Ocena: */**. Następnie nadeszła pora na róż, czyli Stróbl Merlot Rosé 2015. Owo wino ma jasnoróżową barwę, w nosie nuty maliny, delikatna słodycz i kremowość. W ustach wciąż malina, trochę cukru i kwasu, aczkolwiek nie jest to wino, po które wróciłbym do sklepu. Za mało struktury, niezbyt odświeżające, choć na pewno lepsze od poprzednika. Ocena: **.
 
Róż też nie zachwycił (fot. własna)
 
Następnie mieliśmy skosztować Stróbl Merlot 2014, ale… znowu mieliśmy do czynienia z wądą nakrętki… Chyba trzeba zmienić dostawcę. Ostatnie w kolejce był Stróbl Cabernet Sauvignon 2012, o purpurowej barwie, zaś w nosie dominujących nutach wiśni, z delikatnym akcentem truskawki i porzeczki. W ustach wciąż sporo wiśni, buraki, porzeczka. To taki trochę nieokrzesany dzikus ze sporą kwasowością, potężnymi taninami, jeszcze nie do końca ułożony. Jest w porządku, ale chyba na nikim nie zrobił wielkiego wrażenia. Ocena: **. Na dokładkę spróbowaliśmy również Tornai Nagy-Somlói Tramini 2013. Jest to wino zupełnie inne od poprzedników. Jasnozłocista barwa, w nosie nuty liczy, olejku różanego, ananasa oraz owoców tropikalnych. W ustach burza owoców egzotycznych, liczi, ananas, mango, delikatna minerlaność oraz niewielka, choć całkiem przyjemna kwasowość. Mamy też trochę nut pikantnych. Przyjemne. Ocena: **/***.
Miła odmiana (fot. własna)
 
Owa degustacja pokazała, że w Stróbl Borház mają jeszcze nad czym pracować. Wybrali dość chłodny klimat dla win czerwonych, zwłaszcza Merlota, znacznie większy potencjał widzę w ich winach białych. Co do błędów technicznych – każdemu się zdarzają, zwłaszcza na początku drogi, więc mam nadzieję, że kolejne roczniki win z Stróbl Borház przyniosą jeszcze lepsze rezultaty. Degustowałem na zaproszenie Az ihatóbb Magyarországért w VinoPiano Wine Bar.

József Szentesi – Mistrz węgierskich Rieslingów

József Szentesi to postać wyjątkowa. Szalony profesor, pionier produkcji win musujących oraz odkrywca starych, węgierskich szczepów jest postacią tyleż ciekawą, co prawie nieznaną pośród polskich fanów wina. Nic dziwnego. Próżno szukać jego win na półkach supermarketów, zaledwie kilka wybranych sklepów specjalistycznych dystrybuuje jego wyroby. Przez długi czas w swej pracowni w Budaörs produkował wina musujące dla winnic m.in. z Tokaju. Szaleństwo, które się mu przypisuje jest związane w dużej mierze z minimalizacji roli nowoczesnych technologii, gdyż jego zdaniem wino powstaje w winnicy, nie zaś w piwnicy. W 2013 roku został uhonorowany tytułem “Winiarza winarzy”. Obecnie gospodaruje na 12,5 ha w okręgu winiarskim Etyek-Buda, z czego największa część jest położona na wzgórzu Csúcsos-hegy w miejscowości Nadap. Stamtąd też pochodzi surowiec na dwa wina, które miałem przyjemność niedawno degustować.
 
Jeden z lepszych węgierskich Rieslingów (fot. własna)

Pierwszym z nich był Szentesi Rajnai Rizling “Öcsi” 2012. Jest to wręcz archetypowy reński, o jasnozłotej barwie, w nosie wyczuwalnych nutach petrolu, gruszki, cytrusów oraz brzoskwinii. W ustach wyraźna, przyjemna kwasowość, owoce cytrusowe, nieco nut warzywnych, agrest oraz delikatna goryczka. Dobre, choć chciałoby się trochę więcej: ***/****. Drugim podanym winem było Szentesi Mandula Rajnai Rizling 2013. O tym, że z Rieslinga da się robić świetne wina musujące nie trzeba nikogo przekonywać, ale to wino pokazuje faktyczne możliwości tego szczepu. Powstało metodą tradycyjną. Jasnozłota barwa, delikatne bąbelki, w nosie nuty brzoskwinii, cytrusów i delikatnie wyczuwalne drożdże. W ustach wyraźna, rześka kwasowość, skórka z cytryny, migdały, piękna struktura, dalej delikatna nuta petrolu. Na finiszu wyczuwalne zielone jabłko. Bardzo dobre! Ocena: ****.
 
Jeden z najlepszych musiaków tego lata (fot. własna)

Przyznam szczerze, to nie osoba Szentesiego skusiła mnie do skosztowania tych win, a szczepy, z których tworzy. Muszę jednak przyznać, że warto zainteresować się innymi z jego win, by odkryć je dla szerszej publiczności, bo ich twórca zdecydowanie na to zasługuje. Wyżej opisane trunki degustowałem w VinoPiano Winebar z ekipą Az ihatóbb Magyarországért na koszt własny.

To syrop jest czy wino? Cecey Vicuska Debrői Hárslevelű 2009

Egri Korona Borház to jeden z największych producentów wina w okręgu winiarskim Eger, zajmujący powierzchnię ponad 270 ha. W skali światowej to co najwyżej przeciętny rozmiar, aczkolwiek patrząc na Węgry spokojnie można nazwać go gigantem. Lub też molochem. Dlaczego tak? W Kotlinie Pannońskiej rzadko udaje się łączenie wielkości z jakością, najbardziej cenieni winiarze gospodarują w winnicach nieprzekraczających 100 ha. Ta prawda potwierdza się i tu. Oczywiście są też wina, które mają reprezentować najwyższą jakość – wychodzą one pod etykietą Grand Selection. Po jedno z takich win sięgnąłem i chciałbym opowiedzieć o moich wrażeniach z degustacji.

 
Niestety, ale najlepsze lata ma za sobą… (fot. własna)
 
Na Cecey Vicuska Debrői Hárslevelű 2009 trafiłem w jednym z butików przy głównej turystycznej ulicy miasta. Kusiło elegancką etykietą, bursztynową barwą oraz niewątpliwie niezbyt odstraszającą ceną. Powstało ze szczepu Hárslevelű z okręgu Debrő, winogrona zostały zebrane w listopadzie, samo zaś wino dojrzewało w dębowych beczkach. W nosie wyczuwalny miód, orzech włoski, nuty ziołowe oraz żywica sosnowa. W ustach sporo słodyczy, aczkolwiek kompensuje ją wyraźna kwasowość. Sporo nut ziołowych, mocno wyczuwalna nuta żywiczna, niczym w syropie na kaszel. Dalej wyraźne nuty miodowe, migdały. Na finiszu wyczuwalne zielone jabłko. Jest to wino dość ciężkie w odbiorze i nie bójmy się mówić – stare. Jego najlepszy okres już minął. Nie dziwne, skoro trunki z tak “ekskluzywnej kolekcji” (1552 sztuki) są jeszcze dostępne na półkach. I nie zmienia tego nawet cena, bo 1990 HUF (27,50 PLN) to o wiele za dużo za takie wino. Ocena: */**.