Psiakrew z Egeru

A psiakrew – westchnął winiarz, gdy miał już dość byczej krwi, której morze przelewa się w piwniczkach winnych Egeru. Może by tu stworzyć coś innego? Coś bardziej świeżego? Psiakrew! Taaaak! Prawdopodobnie tak zrodził się w głowie Györgya Lőrincza pomysł na nazwę tego ciekawego wina. Akutyafáját (pol. psiakrew) to kolejne testowane przeze mnie wino, tym razem akurat z okazji winnego wtorku. 
W Egerze w ostatnich latach króluje innowacyjność. Po latach zalewania rynku tanią i kiepskiej jakości byczą krwią, pojawia się zainteresowanie innymi rodzajami wina – stąd tworzenie nowych brandów – jak np. białego cuvée o nazwie Gwiazda Egeru (Egri Csillag – pochodzące od powieści Gézy Gárdonyiego Gwiazdy Egeru), lub też odkrywanie tych nieco już zapomnianych – jak Debrői Hárslevelű. Dr. György Lőrincz poszedł inną drogą – eksperymentował z nieznanymi w Egerze szczepami, próbował różnych metod – w końcu wystawił swoje cabernet sauvignon w lokalnym konkusie i zdobył złoty medal. To skłoniło go do pogłębienia swojej pasji, której efektem w 2002 roku stała się winnica St. Andrea, nazwana tak od jego żony, i przedrostka St. (święty) – który bardzo często występuje w winiarskim świecie.
 
Psiakrew! (fot. własna)

Od tamtej pory winnica dynamicznie się rozwija – w 2004 roku powstała piwnica, w 2006 roku György Lőrincz został człowiekiem roku magazynu Wino, w 2008 otrzymał tytuł Winarza winiarzy (Borászok borásza) a w 2009 roku otrzymał najwyższe możliwe wyróżnienie – tytuł winiarza roku na Węgrzech. Stopniowo powiększał także winnice, włączając w nią również najlepsze parcele w Eger (Nagy-Egyed), a która dziś zajmuje ponad 40 ha na terenie kilku miejscowości. Uprawiane szczepy winogron to m.in: kékfrankos, kadarka, merlot, pinot noir, cabernet franc, turán, syrah, chardonnay, furmint, hárslevelű, leányka, pinot blanc, sauvignon blanc, viognier.
 
Nagy-Egyed (fot. András Kovács – wikipedia)
Akutyafáját (Psiakrew) to jeden z autorskich projektów Lőrincza. Cuvée to powstaje w dwóch wersjach – białej i czerwonej. Ja miałem dziś przyjemność degustować tą drugą. Wino to powstaje z następujących szczepów: kékfrankos, turán, kadarka, cabernet sauvignon, syrah, zweigelt, menoir i merlot – jakże szeroka to paleta! Kosztuje 1890 HUF (26 PLN), zawiera 13% alkoholu.
Posiada głęboki, granatowy kolor, aromaty wiśni, owoców leśnych, nuty korzenne, które zawdzięcza kilkunastomiesięcznemu dojrzewaniu w beczce. Fermentowane w kadziach ze stali nierdzewnej. W smaku czuć wiśnię, dość solidną kwasowość, krągłe, niezbyt agresywne taniny. Nie jest to wino o potężnej strukturze – a raczej przyjemny, pijalny towarzysz zwykłych wieczorów. Finisz nie za długi, bo przecież tu nie chodzi o maraton… Ja czułem w nim aromaty dzikiej róży, czerwonego jabłka. Wino jak najbardziej do polecenia – w szczególności za stosunek ceny do jakości. Polecam! Ocena: ****
 
Zwykłym, wtorkowym wieczorem (fot. własna)

Royal Tokaji Late Harvest Cuvée 2013 – nowa odsłona sprawdzonego słodziaka.

Royal Tokaji to jedna z największych, ale i najlepiej prosperujących wytwórni w Tokaju. Do jej powstania przyczynił się m.in. Hugh Johnson, a pracowali w niej tacy giganci jak Károly Áts, czy też István Szepsy. W przyszłym roku firma z Mád będzie obchodzić ćwierćwiecze swego istnienia. Roczna produkcja wynosi około 200-250 tysięcy butelek, z czego znaczna część jest eksportowana, głównie do krajów Europy Zachodniej i Stanów Zjednoczonych. Winnica posiada 5 stanowisk, 4 z nich położone na terenie Mád: Mézes Mály, Szt. Tamás, Nyulászó, Betsek oraz jedną położoną w Tarcal: Birsalmás. Łącznie zajmują one powierzchnię 107 ha. Uprawia się tu 3 szczepy: furmint (70%), hárslevelű oraz sárgamuskotály (muscat blanc à petits grains). Jest to też jeden z pierwszych producentów w Tokaju, który zaczął produkować wina typu late harvest, jako przeciwwagę dla cięższych, potężnych win aszú. Tematem dzisiejszego postu będzie zatem – Royal Tokaji Cuvée 2013.
Wznieśmy kieliszki za węgierskie winiarstwo (fot. własna)
Zdarzało mi się pisać na tematy win zakupionych w dyskontach. To wino także nabyłem w Lidlu, ale jest to całkiem inna sytuacja, gdyż węgierski Lidl przygotował ofertę z miejscowymi winami od znanych producentów w fantastycznych (średnio 20% niższych od standardowych) cenach. I tak trafiłem na wyżej wspomniane wino, w cenie 1888 HUF (26 PLN), zamiast 2300 HUF (32 PLN). W ofercie znalazły się jeszcze dwa wina tego producenta – wytrawny Furmint 2013 za 1299 HUF (18 PLN) – normalnie kosztuje ok 1700 HUF (23 PLN) oraz 5 puttonyos aszú 2008 za 4499 HUF (62 PLN) zamiast 5500 HUF (75 PLN) – i z tej okazji również skorzystałem. Warto nadmienić, że w promocji znalazły się wina z prawie 20 regionów winiarskich Węgier ocenionych i rekomendowanych przez sommeliera, którym jest Antal Kovács. Tak szerokiego spektrum węgierskiego winiarstwa w Lidlu nie było jeszcze nigdy.
 
Świetny słodziak (fot. własna)
Odnośnie samego wina: kolor jasno złoty, jest to wino młode, z zeszłorocznego zbioru. W nosie wyczuwalne nuty kwiatowe, morele, botrytis, ale też skórka pomarańczy. W ustach oleiste, długie, słodycz kompensowana jest kwasowością, wyczuwalne nuty grapefruita, suszonych moreli, a w oddali nawet agrestu. Przyjemny, średnio-długi finisz. Zawartość alkoholu: 10,5%. Świętne do deserów, ale też jako aperitif. Z całego serca mogę polecić zwłaszcza tym, których razi botrytisowa nuta w winnach aszú – tu nie jest ona tak wyczuwalna. Jeśli będziecie kiedyś w węgierskim Lidlu i znajdziecie – bierzcie od razu. W niektórych ostatnie sztuki przeceniają o kolejne 30% – w tym wypadku to megaokazja! Ocena: ****

Po długiej przerwie…

Robią się duże zaległości. Tak samo jest w moim przypadku, dobrze, że mam pod ręką moje wspaniałe notatki, do których można zajrzeć. W dzisiejszej notce dwa wina, chociaż było ich więcej. Rozpoczynam także opisywanie tego, co dzieje się w węgierskim świecie winiarskim, na podstawie czasopisma VinCE.

Mistrz (fot. http://www.wineandpalinka.co.uk/)
W ostatnich czasach nie piłem, ostatnia degustacja (a raczej dionizje) miała miejsce jeszcze w moje urodziny, na samym początku paźdzernika. Jako jedni z niewielu szczęśliwców (powstało 10852 butelek tego trunku)  wypiliśmy ze znajomymi Szepsy Szamorodni 2008, które okazało się jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym słodkim winem w moim życiu. Niesamowita koncentracja, aromat suszonych owoców, oleiste, pełne. Potężną zawatrość cukru (148 gram cukru na litr) kompensuje solidna kwasowość. Z kronikarskiego obowiązku warto jeszcze wspomnieć zawartość alkoholu: 12,5%.  Cena – 9500 HUF, w przeliczeniu co w przeliczeniu daje 130 PLN. Wino zasługujące na najwyższe noty: *****.

Wspomnienia znad Balatonu (fot. Bortársaság)
Poważne wina otwieram przy poważnej okazji. Tak było i wtedy, gdy otwierałem Figula III 2011 – jeden ze znajomych mojej dziewczyny wyjeżdżał z Węgier, więc należało go ugościć czymś porządnym. Wino nabyłem w winnicy (Figula Pincészet – Balatonfüred – region winiarski Balatonfüred-Csopak), poza tym można je dostać w niektórych specjalistycznych sklepach winiarskich w Budapeszcie – cena w okolicach 5000 HUF – 70 PLN. Jest to wino o dobrej strukturze, mocno wyczuwalne owoce leśnie, wiśnia, nuty wanilii i czekolady. Mocno skoncentrowane, o długim finiszu. Alkohol: 14%. Warto: ****

Szału nie ma (fot. Lidl)
Ostatnim winem, które trafiło do tego postu jest Coto de Ibedo Blanco 2013 z D.O. Ribeiro. Jako że mieszkam blisko Lidla, sklep ten jest dla mnie miejscem robienia zapasów (zwłaszcza ostatnia świetna oferta win węgierskich – mówię tu oczywiście o Lidlu węgierskim). Powyższe wino o jasnej, słomkowej barwie nie przykuło mojej uwagi. Wyczuwalne nuty kwiatowe, agrest, lekka gorycz, zielone jabłko… Niezbyt skoncentrowane, brakuje mu struktury, o niskiej kwasowości. Ocena: **