Borjour Magnum – największa otwarta degustacja Węgier

Węgry to kraj imprez winiarskich. W każdym miesiącu jest co najmniej kilkanaście (jeśli nie kilkadziesiąt) degustacji, prezentacji, festiwali, które mają na celu popularyzację spożycia wina. Wciąż niewiele jest jednak wydarzeń, które byłyby wstanie zgromadzić producentów z niemalże wszystkich regionów winiarskich kraju, prezentujących maksymalnie szeroką paletę win. Jedną z nich jest Borjour Magnum, organizowany rokrocznie przez dziennikarza radiowego Sebestyéna Nagya. Jest to największa pod względem liczby producentów (około 220) i prezentowanych win (ponad 1000) otwarta degustacja Węgier. Imponująca jest także liczba gości – jednodniowa impreza przyciąga każdego roku około 3000 odwiedzających. Co istotne – kupując bilet wstępu można spróbować każdego prezentowanego wina, a jego cena w przedsprzedaży – 7000 HUF (95 PLN) – jest moim zdaniem więcej, niż uczciwa. Ja skorzystałem z opcji wcześniejszego wstępu, za który musiałem dopłacić dodatkowe pieniądze, jednak dzięki temu zyskałem 2 godziny degustacji w komfortowych warunkach.

W oczekiwaniu na tłumy… (fot. własna)

 

Imprezę od kilku lat gości centrum wystawiennicze Millenaris, którego obszerne wnętrza bez problemu pomieściły wszystkich odwiedzających. Widać też roztropność organizatorów, którzy świadomie ograniczyli liczbę wejściówek, by móc degustować w jak najlepszych warunkach. Oczywiście nie odbyło się bez wpadek, gdyż wystawcom nie zapewniono należytej ilości wody, na niektórych stanowiskach brakowało zaś spluwaczek, co kończyło się czasem kilkunastometrowym spacerem do kolejnego stanowiska. Podczas 8 godzin degustacji spróbowałem 103 win od 43 producentów, zarówno z Węgier, jak i innych krajów (głównie Austrii, Włoch i Hiszpanii), z których kilka szczególnie zapadło mi w pamięć.

Burgendlandska klasyka. (fot. własna)

 

Bardzo solidnie zaprezentowały się winiarnianie z Burgenlandu – Weingut Umathum oraz Weingut Krutzler. Spośród białych win wyróżnić muszę Umathum Königlischer Wein 2016, powstałe z hárslevelű – o wyraźnych aromatach białych brzoskwini, moreli, miodu i wanilii, z kremową teksturą, solidną kwasowością, soczystą owocowością oraz delikatną nutą mineralną (ocena: ***/****). Pierwsza z dwóch ciekawych czerwieni – Umathum Kirschgarten Blaufränkisch 2015 czaruje nosem bogatym w aromaty dojrzałych wiśni, czereśni, czekolady i wanilii oraz krągłym, średnio-zbudowanym ciałem opartym na solidnej kwasowości, średnich taninach, z nutami przypraw do piernika i wiśniową owocowością (ocena: ****). Druga zaś, pochodząca z południowego zakątka regionu Krutzler Alter Weingarten 2014 jest kupażem powstałym z blaufränkischa i zweigelta, o podobnej aromatyce (wiśnia, czereśnia, tytoń oraz czekolada), mamy tu jednak więcej ciała, poważniejsze taniny, ostrzejszą kwasowość, nuty czarnej porzeczki i dojrzałych wiśni, a także mocno zaznaczoną mineralność (ocena: ****).

Że co? Różowe wino pomarańczowe? (fot. własna)

 

Jak zwykle świetne oblicze pokazały wina tokajskie, w szczególności te od Pajzos Tokaj i Demetervin. Pajzos-Tokaj, który wydaje mi się dość mocno niedoceniany w naszych stronach w zasadzie rozbił bank – każda zaprezentowana butelka trzymała wysoki poziom. Najlepiej wspominam wytrawny Pajzos Furmint 2016, o soczystych nutach brzoskwini i moreli, ze żwawą kwasowością, słoną mineralnością i lekkim cukrze resztkowym (ocena: ****), oraz słodkie Pajzos 5 puttonyos Tokaji Aszú 2013, które kusi szczodrą słodyczą spod znaku pigwy, moreli, brzoskwini i bzu, kremowym ciałem, doskonale uzupełnionym przez potężną, cytrusową kwasowość (ocena: ****/*****). Solidnie prezentuje się także Demetervin Furmint 2017, który wręcz iskrzy od skalnej mineralności, dużo w nim soczystej owocowości (gruszka, brzoskwinia), bogaty jest też w nuty dymne, krzemionki i białego pieprzu, a wszystko spina świetna kwasowość (ocena: ***/****). Blisko absolutu jest natomiast Demetervin 6 puttonyos Tokaji Aszú 2013, nieskończenie długi i wielowarstwowy nektar powstały z gron furminta oraz hárslevelű, bogaty w aromaty pigwy, moreli, brzoskwini, miodu i wanili, o obezwładniajacej wręcz słodyczy, solidnej kwasowości, a także lekko zaznaczonej, acz wyczuwalnej nucie mineralnej (ocena: ****/*****).

Solidne wino z Mátry. (fot. własna)

 

Ciekawe wina powstają także w położonym na północy Węgier regionie Mátra. W oko wpadły mi dwie biele od Kereskes Szőlőbirtok és Pincészet, małego (zaledwie 4,4 ha) producenta z Gyöngyöstarján. Pierwsza z nich – Kerekes Paradés 2016 to kupaż powstały z gron odmian müller-thurgau i grüner veltliner o wyraźnych aromatach ziołowych,  gruszki i zielonego jabłka, z lekko zaznaczoną nutą mineralną, średnią kwasowością oraz pieprzną pikantnością (ocena: ***). Druga – Kerekes Hárslevelű 2016 kusi bogactwem nut owocowych: brzoskwini, moreli, pigwy, dalej pojawia się miód, propolis, sporo tu kwasowości, swą obecność zaznacza także słona mineralność (ocena: ***/****).

Świetny olaszrizling z północnego brzegu Balatonu. (fot. własna)

 

Bardzo solidną reprezentację wystawili także producenci z północnego brzegu Balatonu. Pántlika Botrytis Sárgamuskotály 2016 to wino powstałe w części ze zbotrytyzowanych gron, z wyraźnymi aromatami pigwy, moreli, brzoskwini, miodu oraz kwiatów lipy, z mocno zaznaczoną, acz nie przesadzoną słodyczą (49,5 g/l cukru resztkowego), lekką tanicznością, średnią kwasowością i lekką nutą mineralną (ocena: ***/****). Káli Kövek Töltés-dűlő Olaszrizling 2017 doskonale oddaje charakter odmiany – mamy tu wyraźne nuty migdałów, polnych ziół,  zielonego jabłka oraz gruszki, wsparte solidną kwasowością, lekką pikantnością i delikatną goryczką (ocena: ***/****). Moim osobistym faworytem znad Balatonu, a dokładniej z Badacsony jest jednak Csendes-dűlő Kéknyelű 2015, o bardzo dyskretnej aromatyce spod znaku polnych ziół, cytrusów, miodu, oparte na słonej mineralności i potężnej, limonkowej kwasowości, z długim, migdałowym finiszem (ocena: ****).

Tamás Kis – czołowy producent z Somló. (fot. własna)

 

Świetne wina przywiezli winiarze z Somló. Somlói Vándor Borszörcsök-Somlószőllős Juhfark 2017, którego próbowałem jesienią zeszłego roku jeszcze się rozwinął – mamy tu kremowość, sporo ciała, delikatne nuty brzoskwini i cytrusów, a także rasową kwasowość oraz słoną mineralność (ocena: ****). Wielkim winem jest także Kőfejtő Cuvée 2016, kupaż furminta i hárslevelű z zachodnich stoków Somló. Jego charakter zdominowany jest przez słoną mineralność oraz potężną, cytrusową kwasowość, które doskonale równoważy kremowe ciało i delikatna owocowość spod znaku brzoskwini. Na finiszu pojawiają się także nuty dymne i białego pieprzu, podkreślające jego wulkaniczny, mineralny charakter (ocena: ****).

Intrygująca czerwień z Szekszárdu. (fot. własna)

 

Jako ostatnie na szczególne wyróżnienie zasługują dwie czerwienie. Pierwsza z nich to Fekete Cabernet Franc Válogatás 2015 z Szekszárdu. Mamy tu bogaty bukiet z aromatami owoców leśnych, czarnych porzeczek, śliwek, jest też wyraźna nuta ziemista, łagodne taniny oraz średnia kwasowość, a wszystko wieńczy długi finisz z dominującą nutą jeżyn (ocena: ***/****). Druga – Pfneiszl Távoli-világ 2015 to kupaż powstały z pięciu światowych odmian (syrah, carménère, malbec, zinfandel oraz sangiovese). Dominują tu nuty owocowe pod postacią dojrzałych wiśni, czereśni, malin, znajdziemy też lekką pikantność, średnią kwasowość, łagodne taniny, złożoność, dalej zaznacza się beczka pod postacią skóry oraz wanili, a na finiszu swą obecność zaznacza soczysta wiśnia (ocena: ***/****).

Cały świat w jednym miejscu – w Sopronie. (fot. własna)

 

Jeśli chcecie poznać jak największe spektrum węgierskich win, to Borjour Magnum jest imprezą zdecydowanie dla was. Swoje produkty rokrocznie prezentuje ponad 220 miejscowych winiarzy, wspartych solidną reprezentacją z innych krajów. Ceny biletów są na przyzwoitym poziomie, publika ograniczona limitem, dzięki czemu można degustować w miarę normalnych warunkach, choć można by wskazać pewne niedociągnięcia ze strony organizatorów, które jednak nie przesłaniają pozytywnej oceny imprezy. Wysoki poziom prezentują też punkty gastronomiczne, których produkty doskonale komponują się z prezentowanymi winami. Ja pojawiłem się tu pierwszy raz i z niecierpliwością czekam na kolejną edycję.

W degustacji Borjour Magnum brałem udział na koszt własny.

 

10. Furmint Február Nagykóstoló – jubileuszowa, wielka degustacja furmintów

Dziesięć lat minęło od pierwszej, wielkiej degustacji furmintów, która zapoczątkowała cykl wydarzeń, zwanych Furmint Február, mających za celu popularyzację tej odmiany, zwłaszcza w wytrawnym wydaniu na Węgrzech, a w późniejszym okresie czasu także na całym świecie. Również dziś ta impreza jednym z centralnych punktów winiarskiego życia w Budapeszcie, gromadząc ponad 100 producentów, kilkaset win i kilka tysięcy odwiedzających. Organizator – Dániel Kézdy jak co roku przeprowadza wstępną selekcję, zapraszając przedstawicieli wybranych winiarni, gdyż chętnych jest więcej, niż dostępnych miejsc. Nie mogło zabraknąć i mnie, a sporód ponad 80 zdegustowanych win wybrałem 5, które najbardziej przypadły mi do gustu.

Historia lubi się powtarzać… (fot. własna)

 

Pierwsze z nich, Tokaj Nobilis Barakonyi Furmint 2017 było dla mnie chyba jedną z największych niespodzianek całej imprezy. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są bogate aromaty owocowe: brzoskwinii, moreli, polnych kwiatów i szczypta wanilii, która zdradza wpływ beczki. W ustach soczysta owocowość pod postacią brzoskwinii, moreli i gruszki, wsparte solidną kwasowością, podbite szczyptą słonej mineralności, dalej pojawiają się nuty polnych ziół, gałki muszkatołowej, a wszystko zaokrąglone jest delikatnym cukrem resztkowym. Daje pojęcie o potencjale wielkiego rocznika (ocena: ****).

Prawdziwa dama Tokaju (fot. własna)

 

Następne wino, pochodzące z austriackiego Burgenlandu Heidi Schröck Ruster Ausbruch 2014 to słodki kupaż powstały z gron furminta i sauvignon blanc (w proporcji pół na pół). Zdobi go złota szata, w nosie dominują aromaty moreli, brzoskwinii, pigwy, miodu, zdradzające potężny wpływ botrytisu. W ustach bogate, krągłe z nutami miodu, moreli, brzoskwinii, propolisu, polnych ziół, o potężnej słodyczy (ponad 200 g/l) i cytrusowej kwasowości (10 g/l), z wielowarstwową strukturą oraz długim finiszem. Eleganckie, świetnie wykonane i, co nie podobne do innych znanych mi ausbruchów – posiada świętną kwasowość, dzięki czemu jest świetnie zrównoważone, jak na tak słodkie wino (ocena: ****).

Gości nie brakowało… (fot. własna)

 

Árvay Pecsár Furmint 2015 prezentuje zupełnie odmienny charakter. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są nuty krzemienia, mokrej skały, prażonych orzechów, białego pieprzu i wanilii. W ustach surowe, z dominującą słoną mineralnością, pieprznością, wyraźnie zaznaczonymi taninami, sporo tu kwasowości i praktycznie brak jakiejkolwiek owocowości i słodyczy. Nie jest łatwy w odbiorze, potrzebuje ciszy, spokoju i odpowiedniej temperatury, ale odwdzięcza się charakterem, jaki znajdziecie u niewielu tokajskich furmintów (ocena: ***/****).

László Szilágyi z wspaniałym furmintem (fot. własna)

 

Kolejne wino – Gizella Furmint 2017 to absolutne przeciwieństwo poprzednika. Jest to nowoczesny, owocowy furmint, który korzysta z dobrodziejstw świetnego rocznika. Barwa jasnozielona, w nosie mamy wyraźne aromaty dojrzałej brzoskwini, moreli, gruszki, polne kwiaty i trochę mineralności. W ustach dominują nuty brzoskwini, gruszki, zielonego jabłka, jest tu solidna dawka cytrusowej kwasowości, a także słonej mineralności, a wszystko zaokrąglone jest kilkoma gramami cukru resztkowego. Długi finisz z nutami gruszek i brzoskwini. Takie wino chciałbym pić każdego dnia (ocena: ****).

Zniknęło w oka mngnieniu… (fot. własna)

 

Jako ostatnie wybrałem słodkie wino, pochodzące – jakżeby inaczej – z Tokaju. Orosz Gábor 6 puttonyos Tokaji Aszú 2007. Zdradzająca upływ czasu głęboka, bursztynowa barwa, w nosie dominują nuty karmelu, miodu, suszonych owoców, szarlotki, moreli oraz orzechów. W ustach mamy więcej świeżości i owocowości pod postacią moreli, mirabelek, kandyzowanej pomarańczy, a także śliwek i pigwy, sporo tu ciała, słodycz jest wyraźna (212 g/l), ale dobrze zintegrowana, dobrze uzupełniana przez świeżą, cytrusową kwasowość (8,5 g/). Niezwykle udany kupaż furminta i hárslevelű z stanowisk pierwszej klasy z Mád. Na wielkie okazje (ocena: ****).

Samuel Tinon też przywiózł świetne wina (fot. własna)

 

I choć nie trafiłem na wino, które by mnie kompletnie oczarowało i zachwyciło, to muszę zauważyć rosnący poziom u małych, rodzinnych winiarni, których sporo przybyło w ostatnich kilku latach. Oprócz znanych nam winiarzy z Mád coraz śmielej poczynają sobie producenci z Tarcal, Tállya, czy chociażby z Szerencs. Poza tokajskim regionem winiarskim mocno zaznacza swoją obecność Somló, pojawiają się też perełki z Mátry, a nawet z leżącego na południu kraju Pécs. Ciekawe furminty znajdziemy także w graniczącymi z Węgrami regionami Austrii (Burgenland), Słowenii (Štajerska) oraz Słowacji (Pohronie). Warto je obserwować, gdyż poziomem nie odstają od swoich węgierskich imienników. Co do samej samej degustacji – świetnie zorganizowana, solidni wystawcy, piękne wnętrza – nic, tylko chwalić.

 

Degustowałem na zaproszenie organizatora imprezy – Dániela Kézdyego.

Tropami tokajskiej legendy – niezapomniany wieczór z furmintami Úrágya z winiarni Szepsy i Királyudvar

Osiemnaście lat temu w piwnicach Királyudvar powstało wino, które wyznaczyło granicę nowej ery w Tokaju. Stanowiło ono kamień milowy, początek epoki wytrawnych furmintów i hárslevelű, które szybko zdobyły uznanie krytyków i zwykłych konsumentów na całym świecie. Ale wcale nie musiało tak być – moszcz z należącej do rodziny Szepsych parceli Úrágya miał trafić do aszú jako wino bazowe, acz szczęśliwym zrządzeniem losu powstało go zbyt dużo, więc nadwyżkę postanowiono oddzielnie zabutelkować. Po 2 latach od zabutelkowania zauważono, że posiada wyjątkowe bogactwo aromatów i smaków, niespotykane w powstających dotychczas raczej eksperymentalnie winiach wytrawnych.

Legendarne wino w pięknej oprawie… (fot. własna)

 

Minęły niemalże dwie dekady, a ów furmint, stworzony przez dwóch demiurgów tokajskiego winiarstwa – Zoltána Demetera i Istvána Szepsyego obrósł legendą, jako prototyp, praojciec wszystkich jednosiedliskowych, terroirytycznych win z regionu. Kiedy przydażyła więc okazja – być może jedna z ostatnich – na spróbowanie go, musiałem z niej skorzystać. Komentowana degustacja „Szepsy Úrágya 2000-2015, prawdziwa historia furminta-legendy” została zorganizowana przez Gergelya Ripkę, znanego przede wszystkim jako autora przewodnika Tokaj Kalauz oraz bloga Táncolo Medve. W pięknej scenerii salonu Villi Bagatelle zaprezentował on osiem win powstałych między 2000 a 2015 rokiem z gron zebranych z stanowiska Úrágya.

Historię furminta z parceli Úrágya przybliżył Gergely Ripka (fot. własna)

 

Zanim jednak z szczęśliwą dwunastką towarzyszy zabraliśmy się do degustacji owych znakomitości, do kieliszków trafił Hiteles Literes Furmint 2017 od Lajosa Takácsa. Ten znany niegdyś z wspaniałych szomlońskich arcydzieł winiarz po śmierci brata wrócił w rodzinne strony, zaklinając się jednak, że nie wróci do winiarstwa. Przeznaczenie było jednak silniejsze, i Lajos od jakiegoś czasu współpracuje z Gézą Lenkeyem, ale tworzy też wina pod własną etykietą. Hiteles Literes (tł. Uczciwy Litrowy) to 100% furmint, który fermentował i dojrzewał w stalowych tankach, zachowując owocową świeżość. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty gruszki, zielonego jabłka i mokrej skały, w ustach czysta nuta gruszkowa, białe jabłko, słona mineralność, wszystko to oparte na solidnej kwasowości i podsypane szczyptą białego pieprzu (ocena: ****).

Solidny furmint od Lajosa Takácsa (fot. własna)

 

Właściwa część degustacji zaczęła się od Szepsy Úrágya Furmint 2015. Jest to wino o jasnozłotej barwie, w nosie dominują aromaty wanili, dalej pojawia się pigwa, gruszka, miód i kremowość, w ustach swoją obecność wyraźnie zaznacza słona mineralność oraz potężna, cytrusowa kwasowość, zaś w tle mamy nuty białego pieprzu, mięty i brzoskwinii. Dość mocno wyczuwalny alkohol, sporo ciała, jeszcze potrzebuje czasu, by pokazać pełnie formy (ocena: ****). Dwa lata starsze Szepsy Úrágya Furmint 2013 ukazuje jeszcze bardziej surowe oblicze – mamy tu złotą szatę, w nosie dominują nuty białego pieprzu, wanilii, suszonych śliwek, prażonej kawy oraz brzoskwinii, zaś w ustach na pierwszym planie mamy suszone owoce: śliwki, morele, brzoskwinie, dalej gruszkę i zielone jabłko, wszystko to jednak przesłonięte potężną kwasowością i sporym alkoholem, na samym końcu pojawia się słona nuta mineralna. Sporo ciała, sporo beczki, ale jakby brakowało tu nieco balansu. (ocena: ****).

Klasyka spod ręki Istvána Szepsyego (fot. własna)

 

Kolejne wino, czyli Szepsy Úrágya Furmint 2011 to chyba najbardziej udana butelka od czasów Királyudvaru. Charakteryzuje ją złota barwa, w nosie czarują aromaty miodu, suszonych owoców, wyraźnie zaznacza się także kremowość i mineralność. W ustach mamy wino krągłe, wręcz oleiste, z nutami suszonych moreli i brzoskwinii, polnych ziół, gruszki, z średnią kwasowością, delikatną goryczką i niewielkim, acz wyczuwalnym cukrem resztkowym. Kompleksowe, eleganckie, długie wino w szczycie formy (ocena: ****/*****). Zupełnie inny jest natomiast Szepsy Úrágya Furmint 2009 – tu doskonale widać nieubłagany upływ czasu. Posiada ono głęboki, złoty kolor, nos na samym początku „zaatakował” smrodkiem siarki i kiszonej kapusty, by po dłuższym utlenieniu ujawnić nuty prażonych orzechów oraz mokrej skały. Usta pełne są słonej mineralności, prażonych orzechów, karmelu oraz umami, wsparte świężą kwasowością i solidną dawką alkoholu. Być może po godzinie lub dwóch pokazałoby nieco więcej potencjału, ale na dziś nie jest to wino, którym można się zachwycać (ocena: ***).

Furmint potrafi pieknie się starzeć (fot. własna)

 

Z kolejną butelką cofnęliśmy się o dwa lata. Szepsy Úrágya Furmint 2007 posiada jasnobursztynową szatę, w nosie rządzi tarte jabłko, mamy też suszone owoce, miód i oksydację – niestety widać, że ta butelka również przegrała z upływem czasu. Usta również nie zachwycają – nie ma tu zbyt wiele kwasowości, dominują nuty tartego jabłka i miodu, jest trochę dżemowości, lekka pikantność, a w tle migocze gdzieś morela. I to by było na tyle, niestety czas nie był dla tego wina łaskawy (ocena:***). Rok starsze Szepsy Úrágya Furmint 2006 okazało się jeszcze słabsze. Jasnozłote w barwie, w nosie na pierwszym planie zaznacza się tarte jabłko, dalej mamy suszoną śliwkę i nuty białego pieprzu, w ustach zaś dominują typowe nuty oksydacji: tarte jabłko, susz owocowy, orzechy, jest też delikatna goryczka oraz dość mocno wyczuwalny alkohol. Sporo też kwasowości, ale wszystko się rozjeżdża, a całość jest po prostu płaska. Próba czasu oblana (ocena: **).

Ta butelka zdaje kłam upływowi czasu (fot. własna)

 

Emocje rosły z każdą kolejną butelką, nic dziwnego, że ekscytacja sięgnęła zenitu, gdy w kieliszkach zawitały wina z Királyudvar. Różnicę w stylu pomiędzy nimi, a późniejszymi winami Szepsych można wytłumaczyć też osobą winiarza – był nim wówczas Zoltán Demeter. Királyudvar Úrágya Furmint 2002 charakteryzuje się głębokozłotą barwą z bursztynowymi refleksami. W nosie zaznaczają się aromaty prażonych orzechów, suszonych owoców, wędzonej śliwki oraz mokrej skały, w ustach zaś znajdziemy oleistą teksturę, nuty suszonych śliwkek, moreli, orzechów, prażonej kawy, miód, umami, a całość spięta jest solidną kwasowością i wyraźnym (wino jest półwytrawne) cukrem resztkowym. Jak na swój wiek trzyma się świetnie (ocena: ****/*****). Gwiazdą wieczoru był jednak Királyudvar Úrágya Furmint 2000 – aczkolwiek potrzebował dłuższej chwili, by całkiem pokazać swoje bogactwo. Obleczony w złotą barwę, w nosie dominują aromaty miodu, moreli, suszonych owoców, dalej zarysowuje się wanilia oraz petrol, w ustach zaś niezwykła koncentracja, oleistość, świetna kwasowość i słona mineralność, które stanowią doskonałą ramę dla wyraźnych nut owocowych: moreli, pigwy i brzoskwinii. Absolutnie świetne, wybitne wino, zwłaszcza w kontekście jego wieku (ocena: *****).

László Alkonyi w trakcie opowieści (fot. własna)

 

Na sam koniec pojawił się László Alkonyi, były dziennikarz nieistniejącego już magazynu Borbárat, a który obecnie jest winiarzem w Tállya. Opowiedział o swoich wrażeniach i historii powstania tego wina oraz współpracy tercetu Antony Hwang (właściciel Királyudvar), István Szepsy (winogrodnik) i Zoltán Demeter (winiarz). Dzięki właśnie tej butelce, koncentrujący się do tej pory na słodkich winach Szepsy postanowił tworzyć jednosiedliskowe furminty, zaś Zoltán Demeter zyskał sławę jednego z najlepszych winiarzy regionu. A sama legenda wielkiego wina okazała się prawdą – do dziś ze świecą szukać butelek, które dorównałyby mu elegancją i bogactwem aromatów, pokazując przy tym niespotykaną dotąd długowieczność.

W degustacji wziąłem udział na koszt własny.