Róże w węgierskim Auchanie – w sam raz na lato!

Poza Lidlem, o czym pisałem tu, również Auchan postanowił zaprezentować niewielką, ale odświeżającą ofertę na początek lata. Znajdziemy w niej 27 etykiet, w których skład wchodzą przede wszystkim wina różowe w przedziale cenowym od 849 do 1299 HUF (12 do 18 PLN). Auchan stawia przede wszystkim na znane nazwiska – Gere, Tiffan czy chociażby Szeremley. Ich wspólną cechą jest lekkość i świeżość – przecież tego oczekują latem klienci.
 
Róż na lato (fot. ze strony Auchan)
Z oferty polecić mogę w szczególności Mátrai Rosé z Bardos és Fia Pincészet, kupaż Kékfrankosa, Merlota oraz Pinot Noir, o wyraźnych nutach malinowych oraz truskawskowych, wyjątkowo odświeżające! Odpowiada mi również styl Laposy, który robi wyjątkowo świeże, delikatne wina, takim jest również LPS Nuovo Cuvée. Zachęcam do zakupów w Auchan, gdyż większość win w ofercie jest dostępna za znacznie niższą niż normalnie cenę, a obniżki dochodzą do 40%. W takim wypadku chyba warto sięgnąć po różowe? Całość oferty dostępna tu.

Taszkient – Wino z serca Uzbekistanu

Podejrzewam, że mało kto z Was słyszał o winach z Uzbekistanu. Nie miałem pojęcia, że w takim klimacie i na tej szerokości geograficznej komukolwiek przyszłoby do głowy robić trunki z winnej latorośli, zamiast kumysu czy też wódki. A jednak! Znajdziemy tu również wina, choć… O tym dalej. Producentem degustowanego trunku jest Toskhentvino Kombinati, jeden ze spadkobierców wielkich kombinatów spożywczych z czasów dawnego ZSRR, choć jak możemy dowiedzieć się – jego historia jest wiele dłuższa i zaczęła się już w 1867 roku (więcej nie doczytałem na ich stronie…).
 
Obrazki jak z Baśni z 1001 Nocy… (fot. własna)

 

Tashkent Specjalnoye Beloe Polusladkoye Vino jest półsłodkim kupażem ze szczepów Rkatsiteli oraz Bayan Shirey. Posiada jasną barwę z zielonymi refleksami, w nosie wyczuwalne nuty muszkatowe, oraz trawy, ale także niedojrzałych owoców. W ustach dominuje gumowy wąż, mocno daje się we znaki alkohol, pomimo nominalnie niezbyt wielkiej ilości (11%), nie wyczujecie tu owocu, a słodycz, która tu jest bardziej przypomina syrop z aspartamu. Na finiszu pojawia się wybitnie nieprzyjemna goryczka. Powiedziałbym, że to wino jest dla mnie ciekawe z kulturowego punktu widzenia, jeśli chodzi o jego smak… to nie poleciłbym go nikomu. Ocena: *. Cena: podobno kosztowało ok. 15 USD (60 PLN) i moim zdaniem jest to najgorzej wydane 15 baksów na alkohol… Źródło wina: udostępnione do degustacji przez koleżankę Olę.

Słodycz na koniec dnia – Kvaszinger ÉdesM Késői Szüretelésű Tokaji Furmint 2013

Dziś miałem sporo pracy, więc kiedy mogłem w końcu zamknąć służbowego maila, pozwoliłem sobie sięgnąć po wino, które zakupiłem jakiś czas temu w sklepie a másik bolt. To malutki sklep dla smakoszy, o którym już była mowa na tych łamach, a gdzie można spotkać rzadko dostępne trunki, zwłaszcza od małych, wręcz garażowych manufaktur. Przygotowując się do pisania tego postu chciałem zasięgnąć trochę informacji o tym winie, ale nie ma dosłownie nic. Ani na stronie producenta, ani też w czeluściach wujka Google. Zostaje jeno orgaleptycznie przekonać się, cóż nam tu László Kvaszinger serwuje.
 
Delikatna słodycz (fot. własna)
ÉdesM Késői Szüretelésű Tokaji Furmint 2013, to jak sama nazwa wskazuje słodkie wino z późnych zbiorów. Rzadko kiedy stosuje się w takich przypadkach klasyczną butelkę dla aszú i szamorodnich, tu mamy jednak wyjątek. To zresztą nie jedyne podobieństwo do tych win. Mamy tu złotą barwę, w nosie wyraźnie wyczuwalne nuty botrytisu, moreli, delikatne aromaty kwiatowe oraz zielone jabłko. W ustach nadzwyczaj lekkie, solidną słodycz uzupełnia żwawa kwasowość. Mamy tu sporo owocu, jest to delikatne, aczkolwiek bogate w aromaty wino. Pojawia się również botrytis, kandyzowane owoce oraz lekka goryczka. Na finiszu wyraźne nuty moreli i zielonego jabłka. Idealnie sprawdzi się do mniej słodkich ciast, ale pite solo również sprawi przyjemność. Ocena: ****. Cena: 3490 HUF (49 PLN). Mnie przypomina ono trochę młode szamorodni, lub też nowoczesne, owocowe aszú, choć co prawda nie ma w nim tej głębi – bo i być nie musi. Ja zaś serdecznie je polecam (jeśli uda się wam je gdzieś znaleźć…).