Nowy 2016 rok – plany, cele, marzenia…

Nadszedł już długo wyczekiwany Rok Pański 2016, więc z mej strony pora na trochę podsumowań, ale również przede wszystkim planów, które obejmą tego bloga i całą moją działalność. Bloga prowadzę aktywnie od października 2014 roku. Za ten okres czasu miałem nieco ponad 10000 wyświetleń, które napawają mnie optymizmem, choć oczywiście mogłaby to być liczba wielokrotnie większa. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę z perspektywy w jakiej jestem – czyli Węgier, gdzie aktualnie mieszkami i pracuję. W związku z tym naturalnym jest, że działam w oderwaniu od polskiego rynku winiarskiego, a koncentruję się na rynku węgierskim – nie dla każdego jest on tak interesujący, jak dla mnie. Można oczywiście skupić się na jednym temacie – jak pan Gabriel Kurczewski z Blisko Tokaju – i robić przy tym dobrą robotę, jednak wiem, że nie przyniesie to takiej popularności, jak np. wina w określonej, zazwyczaj niskiej półce cenowej. Ja zaś dalej będę dalej pisał głównie o winie węgierskim – gdyż najbliższa przyszłość wiąże mnie z tym krajem.
Plany na rok 2016 są ambitne – celem jest 50 tysięcy wyświetleń, co wymusza znacznie częstsze pisanie – jestem tego w pełni świadom – ale nie chodzi tu zaledwie o częstsze pisanie, ale także o poprawę jakości, zarówno treści, jak i formy – i tu dochodzimy do punktu, gdzie muszę ogłosić, iż nieco zmieni się design bloga – jak wiadomo, wszystko płynie i zmiany są nieuniknione. Postaram się także o lepszą jakość zdjęć, ale na dzisiejszy dzień jest to jeszcze melodia przyszłości. Kolejnym, znaczącym planem w mojej winiarskiej edukacji będzie kurs WSET, który chciałbym podjąć jeszcze w pierwszej połowie roku. Dokształcać należy się zawsze, zwłaszcza w tak szybko ewoluującej branży, jak ta, o której piszę. W tym roku nie zabraknie również mojej obecności na licznych winiarskich wydarzeniach, szczególne tu, na Węgrzech – począwszy od stycznia – Etyeki Téli Piknik, poprzez Vince Budapest w marcu, po Budavári Bor Fesztivál we wrześniu. Po drodze czeka mnie jeszcze kilka innych festiwali, imprez, chciałbym m.in. pojawić się na festiwalu Bor, Mámor, Bénye… Będą również prasówki z węgierskich gazet winiarskich oraz recenzje nowych książek.
Postaram się być także bardziej aktywny na facebooku, gdzie już teraz możecie znaleźć odnośniki do poszczególnych postów, ale także informacje o krótkich, jednorazowych promocjach, które niespecjalnie nadają się na posta w blogu. Zmian będzie dużo, będę z czasem o nich informował. Chciałbym również nawiązać lepszy kontakt z innymi blogerami, a także z tutejszymi winiarzami – być może któremuś pomogę znaleźć dystrybutora w Polsce? Z czystą przyjemnością pomogę również dystrybutorom – dzięki temu, że porozumiewam się w języku węgierskim, być może pomogę otworzyć jakieś ciężko zatrzaśnięte wrota? Chciałbym sobie tego życzyć.
Dziękuję Wam wszystkim, Drodzy Czytelnicy, i proszę o dalsze śledzenie bloga, który prowadzę przede wszystkim dla Was. Na sam koniec, życzę każdemu winomanowi wspaniałego, bogatego w dobre wina Roku 2016!!!

Węgierskie wina w polskim Tesco – co może pozytywnie zaskoczyć?

Przebywając na gościnnej wizycie w Polsce, zauważyłem, że na półkach Tesco znalazło się miejsce dla większej ilości win węgierskich – nie tylko siermiężne szamorodni od Tokaji Kereskedőház czy też niepośledniej jakości bikavéry, ala także parę innych ciekawostek. Po pierwsze – mamy po wina z innych regionów niż Eger i Tokaj – pojawiły się (co prawda w bardzo skromnej reprezentacji) Villány, Balaton i Duna-Tisza közi. W ofercie zauważyłem także wina różowe.
Bardzo dobre szamorodni (fot. ze strony węgierskiego Tesco)
Dwie ciekawostki, które warto podkreślić – to wina Finest. Pierwszym jest bardzo dobre Szamorodni 2011 od Patriciusa za 24,99 PLN. Zdecydowanie jeden z lepszych strzałów Tesco, wino to degustowałem na Węgrzech i doskonale oddaje charakter swojego gatunku przy okazji nie obciążając znacznie budżetu. Drugim jest Bikavér 2012 od dużej spółdzielni Ostoros-Novaj, wyróżniony na jednym z lokalnych konkursów, dostępny w cenie 19,99 PLN.
W tej cenie warto go kupić (fot. ze strony węgierskiego Tesco)
Oprócz oczywistych liderów, pojawiły się popularne na Węgrzech wina z serii Báthory – Villányi Cuvée, Cabernet Sauvignon czy Portugieser. Są to typowe, tanie przemysłówki, jednak przybliżają trochę region, z którego pochodzą, słynny z wielkich win czerwonych – każde z nich po 12,99 PLN. Spośród win białych mamy także dwa wina z produkowanej dla serii I heart: Chardonnay 2014 oraz Pinot Grigio 2013 wyprodukowane przez Törley. To też przemysłówki, choć moim zdaniem poziom lepsze, niż wcześniej wspomniane wina z Villány – dostępne w cenie 14.99 PLN.
Ciekawa nowość (fot. ze strony brytyjskiego Tesco)
Oprócz tego znajdziemy najniższą kategorię win – Selected by Tesco – są tutaj zarówno wina z nad Balatonu, jak i z południa Węgier. Moim zdaniem nie warto wydawać na nie pieniędzy – to typowe spadki, wyprodukowane przez giganta Weinhaus. No i oczywiście na końcu jest też Szamorodni 2012 od Tokaji Kereskedőház w cenie 26,99 PLN – niech was nie zmyli herb na etykiecie – lepiej kupić Szamorodni z serii Finest. Do świątecznych ciast będzie w sam raz.
Król bez korony (fot. ze strony italmagyarorszag.hu)

Poznaj winiarza – druga część degustacji z Zwack Muzeúm w Budapeszcie.

 
Tibor Fazekas opowiada o swoich winach (wideo od terra hungarica)  
Kolejnym producentem, do którego stoiska podeszłem, był Somlói Apátsági Pince. Góra Somló to dla mnie magiczne miejsce – wielokrotnie mijałem ją jadąc pociągiem na zachód Węgier, ale nigdy nie miałem okazji wysiąść i wspiąć się na ten dawno już wygasły wulkan, pokryty winnicami i skrywający w swych piwnicach niesamowite skarby, które miałem nieraz okazję degustować. Pomimo, że nazwa wskazuje na opactwo, to nie opaci, lecz Tibor Fazekas zajmuje się prodkucją winogron. Cała winnica zajmuje niespełna 3 ha i  rośnie tu około 15 tysięcy krzewów. Degustację zacząłem od Furminta 2014. Oko: barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne nuty suszonych owoców, morele, cytrusy, usta: suszone owoce, morele, delikatna słodycz, jednocześnie dobrze wyczuwalna kwasowość i mineralność. Bardzo dobra wariacja nt. furminta. Ocena: ****. Następnie nadeszła pora na Furminta 2013. Barwa podobna, jasnozłota, w nosie bardziej owocowy, trochę mniej nut suszonych owoców, w ustach łagodna kwasowość, dalej dobrze wyczuwalna mineralność, nieco więcej słodyczy w porównaniu do poprzedniej wersji (dlatego już oznaczony jako półwytrawny). Świetnie zbalansowane: ****. Trzecim i ostatnim degustowanym winem z tego szczepu był Furmint 2012. Barwa jasnozłota, trochę ciemniejsza od poprzedników. W nosie nuty botrytisu, jak również cytrusów, moreli. W ustach dobrze wyczuwalna koncetracja, mocno wyczuwalna mineralność i jak w przypadku wcześniejszych win – lekka słodycz. Doprawdy świetne wino: ****. Jeśli miałbym wybierać, to jednak rocznik 2013 jest nieco lepszy. Ale nie tylko furmintem Somló stoi! Następnym winem w kolejce był Olaszrizling 2013. Barwa jasnozłota z zielonymi refleksami, w nosie wyczuwalne owoce cytrusowe, trawa, przyprawy. W ustach znajdziemy nuty zielonego jabłka, solidną kwasowość, nerw, z którego słyną wina z Somló. Ocena: ***. Ostatnim z degustowanych win było Hárslevelű 2013. Barwa jasnozłota, w nosie kwiatowe, akacja, morele, cytrusy. W ustach miód, słodycz (nieco ponad 30 g cukru resztkowego – a więc mamy do czynienia z winem półsłodkim), solidna kwasowość, owoce cytrusowe, morele, brzoskwinie. Długi finisz. Świetnie. Ocena: ****. Winnica zdecydowanie warta polecenia. 
 
Zdaniem Tibora to będzie znakomity rocznik (fot. własna) 
Następnym winiarzem, którego miałem przyjemność spotkać a i wina degustować to Géza Légli z Szőlőskislak na południowym brzegu Balatonu. Od niedawna sprzedaje swoje wina pod marką Kislaki. U Gézy stawia się na młodość i świeżość – połowa spośród degustowanych win to trunki z bierzącego rocznika. Zaczęliśmy nietypowo, bo od różu. Rozé 2015 to kupaż Merlota, Kékfrankosa, Cabernet Sauvignon i Cabernet Franc. Oko: barwa malinowa, w nosie wyczuwalna kawalkada owoców na czele z maliną i porzeczką. W ustach wyczuwalna malina, grapefruit, porzeczki, dobra kwasowość, choć daleko mu do wielkich róży. Nos robi wielkie nadzieje, usta trochę je zawodzą. Mimo wszystko ok. Ocena: ***. Następne z kolei Chardonnay Matacs 2015 to wino o bardzo jasnej, słomkowej barwie. W nosie wyczuwalne owoce cytrusowe, grapefruit, trawa. Usta owocowe, krągłe, dobra kwasowość, cytrusy! Ocena: ***. Lepsze od poprzednika, choć nie znacząco. Trzecim podanym winem był Rajnai Rizling 2013. Tu mamy jasną, zielonkawą barwę, w nosie zielone, trawa, przyprawy, cytrusy. W ustach owoce cytrusowe, grapefruit, solidna kwasowość, zielone jabłko. Jak na swoje dwa lata bardzo rześkie. Ocena: ****. Pierwszym z win czerwonych był Cabernet Sauvignon 2013 Vitéz – wino to otrzymałem po porzedniej degustacji, lecz nie miałem jeszcze okazji go otworzyć. Oko: barwa purpurowa, w nosie wiśnia, czerwone owoce, w ustach dość mocno ściągające taniny, goryczka, owoce leśnie. Ocena: ***. Następnym był aktualny prezent na odchodne, czyli Érintetlen 2015 (tłum: nienaruszone – 100% merlot, niefiltrowane). Barwa purpurowa, wino gęstę, zawierające drobinki jako świadectwo braku filtracji, w nosie wyczuwalne czerwone owoce, wiśnia, malina. W ustach bardzo owocowe, solidne nuty wiśniowe, łagodne taniny i nieco nut dębowych – chwilę mu się w tej beczce leżakowało (choć nie za długo…). Ocena: ***. Ostatnim trunkiem podanym przez Gézę (a dokładniej jego małżonkę) był Kislak 2011, czyli kupaż Merlota (50%), Kékfrankosa (30%) oraz Cabernet Franc (20%). Barwa purpurowa, niezwykle głęboka, w nosie wyczuwalne owoce leśne, dżem śliwkowy, tytoń. W ustach złożone. Bardzo gęste, solidna kwasowość, głębia smaku, czerwone owoce, łagodne, jednak wyczuwalne taniny. Czysty edonizm. Ocena: ****. Zdecydowanie najlepsze wino od tego producenta, wysoka klasa.
 
Géza Légli wśród degustujących (fot. własna) 
Ostatnim producentem, którego wina degustowałem (ponieważ stoisko Dobogó Pincészet opisywałem w związku z degustacją sprzed 3 miesięcy i odwiedziłem ich tylko w celu uszczknięcia kilku łyków ich wielkich win słodkich) był Ráspi Borászat z…. no właśnie skąd? Po dłuższym obadaniu stoiska postanowiłem podpytać winarzy, paląc się ze wstydu. Z Sopronu, brzmiała spokojna odpowiedź winiarza. No tak… Sopron. Gospodarzą tu na 21 ha, produkując rocznie 25-30 tysięcy butelek. Większość krzewów ma od 30 do 80 lat, wydajność wynosi 1000-1500 kg na ha. József Horváth przywiózł ze sobą tylko czerwone wina, każde z nich na swój sposób wyjątkowe. Zacząłem od Zweigelt 2012 o jasnoczerwonej barwie, w nosie wyczuwalnych owocach leśnych, w ustach bardzo owocowe, łagodna goryczka, solidne, dobre taniny, gęste, świetnie zharmonizowane. Jedna z najlepszych wariacji nt. zweigelta jaką do tej pory próbowałem. Ocena: ****. Kolejne wino, Kékfrankos Valógatás 2012 również nie zawodzi. Oko: purpurowa barwa, w nosie wyczuwalne porzeczki, owoce leśne, przyprawy, w ustach dżem z owocoów, kremowe, łagodne taniny, delikatna kwasowość, czekolada. Harmonia. Ocena: ****. Następnie nadeszła pora na Mágus 2012, kupaż Kékfrankosa, Zweigelta i Cabernet Sauvignon. Barwa purpurowa, w nosie owoce leśne, nuty pieprzne, w ustach dość świeże, dobrze zbudowane, choć mniej zbalansowane od poprzednika. W tle nuty czerwonych owoców, pestek wiśni. Ocena: ***. Czwartym trunkiem był Zweigelt Valógatás 2012, czyli linia premium (przynajmniej w odniesieniu do „zwykłego” Zweigelta). Barwa ciemnoczerwona, w nosie złożone, przyprawy, owoce leśne, wiśnie. W ustach niezwykle skoncentrowane, delikatna kwasowość, łagodnie taniny lekko tylko podkreślone beczką. Moim zdaniem wersja podstawowa wcale mu nie ustępuje, ba, jest nawet nieco lepsza, mniej pretensjonalna, bardziej żywa. Ocena: ***. Ostatnie dwa degustowane wina to tzw. strzały z grubej rury. Gneisz 2012 to 100% Kékfrankos z starych krzewów, które mają po 80 lat. Ma ono purpurową barwę, wyczuwalne wiśnie, przyprawy, a nawet nuty kwiatowe. W ustach delikatna słodycz, gęste, przyjemna kwasowość, niezłe taniny. W tle nuty dymne, owoce leśne. Ocena: ****. Na Finiszu degustacji podano Zweigelt Valógatás 2006. Wystarczyło raz pokręcić kieliszkiem, by poczuć dotyk geniuszu. Wino o purpurowej barwie, w nosie niesamowide aromaty świeżo mielonej kawy, tytoniu, dębu oraz przypraw. W ustach całkowita harmonia, doskonałość. Łagodna kwasowość, delikatne taniny, w tle nuty tytoniu, kawy, dżemu śliwkowego. Delikatna słodycz. Mimo swego wieku, a może dzięki niemu tworzy mistrzowskie dzieło. Niesamowite. Ocena: nie może być inna, aniżeli *****. Dla mnie, oprócz win z Somló to największe odkrycie tej degustacji i z pewnością jeszcze do tych win wrócę. I wam je serdecznie polecam.
József Horváth – geniusz z Sopronu (fot. własna)