Z krótką wizytą w Mád – winiarskiej ziemi obiecanej

Przyjeżdżając do Mád koleją i wysiadając na tutejszym przystanku trudno jest odnieść wrażenie, że człowiek właśnie znalazł się w miejscu wyjątkowym. Wita nas mały, niezbyt zadbany budynek dworca, zewsząd otoczony mocno rozrośniętymi, w niektórych miejscach ponad metrowymi krzakami, po prawej stronie drogi prowadzącej do centrum wioski popadają w ruinę budynki przetwórni surowców mineralnych, dające niegdyś zatrudnienie ośmiuset osobom. Skręcając w uliczkę Bányász (Górników – tłum. własne) powoli napotykamy ślady działalności winiarskiej w postaci przydrożnych piwniczek, z których wszystkie już są zamknięte.

Mád pełen jest starych, urokliwych piwniczek winnych. (fot. własna)

 

Wieczorem wieś wydaje się wymarła, każdy wrócił do domu, odpoczywa przed kolejnym dniem wytężonej pracy, jedyne ślady życia widać w miejscowej knajpie, w której miejscowi sączą tanie wina i kiepskiej jakości piwo. Spacerując po głównej ulicy widać, że coś się jednak zmienia. Dawne pałace i dworki zdobią odnowione z pietyzmem fasady, zaś nowe budynki swą architekturą starają się odzwierciedlać ducha regionu. Widać to po detalach, jak chociażby użyciu minerałów z lokalnych kamieniołomów. Trafiam do eleganckiej, aczkolwiek dość ascetycznie wyposażonej sali degustacyjnej winiarni Demetervin, w której w najlepsze trwa kosztowanie win Endrego Demetera. Wygrzebuję z otchłani plecaka skrawek papieru i zasiadam przy stole, a do kieliszka jedno po drugim trafiają kolejne trunki.

Są tu również piękne dworki – jak ten, będący siedzibą Demetervin. (fot. własna)

 

Wino musujące Demetervin Extra Brut ma w sobie sporo elegancji, wyczuwalne są nuty skórki chlebowej oraz cytrusów, wszystko to przy sporej kwasowości i lekkich nutach mineralnych daje całkiem przyzwoitą mieszankę. Ocena: ***. Úrágya 57 2013, kupaż Furminta i Hárslevelű z niewielkiej, bo liczącej ledwie niecałe 0,4 ha parceli uwodzi nutami dymnymi, wyraźną, kwasową mineralnością, a wszystko to umiejętnie podkreślone beczką. Ocena: ****. Szamorodni 2013 charakteryzuje się sporą, egzotyczną owocowością, wyraźnymi nutami moreli i pigwy, zbudowane na sporej kwasowości i dobrze zintegrowanym cukrze resztkowym. Ocena: ***/****. W Aszú 2013 dominują nuty moreli, brzoskwinii, mango i botrytisu, sporo tu ciała, koncentracja na najwyższym poziomie, kwasowość też jest na miejscu. Przyjemne wino, choć potrzebuje jeszcze kilku lat by pokazać swą najlepszą formę. Ocena: ****.

Eleganckie, ekspresyjne wina Endrego Demetera. (fot. własna)

 

Pozostało szybko pożegnać się z Endrem i biec na kolejną już degustację, położoną kilkaset metrów dalej, w TR Művek. Tállyai Radikálisok, czyli Radykałowie z Tállya to 3 młodych winofanów, którzy postanowili zająć się produkcją wina. Dlaczego spotkaliśmy się z nimi w Mád? Odpowiedź jest dość prosta – w Tállya nikt im nie chciał sprzedać budynków gospodarczych, zmuszeni byli więc szukać gdzieś indziej. Dzięki rodzinnym koneksjom trafili na Károlya Bartę, od którego odkupili dwa budynki przy ulicy Táncsics. Projekt jest stosunkowo młody, panowie nabyli winnicę położoną w Palota Dűlő w 2013 roku, z tego też rocznika pochodzą ich pierwsze wina. Sukcesywnie inwestują w kolejne nasadzenia winogron, dziś powierzchnia winnic wynosi 3,5 ha, natomiast kolejne 5,5 ha czeka na krzewy.

TR Művek – rewolucja nadchodzi! (fot. własna)

 

Do naszych kieliszków trafiło 5 win. Furmint Dry 2015 przywitał nas sporym alkoholem, nutami cytrusów, tropikalnych owoców i gruszki. Brakuje mu nieco bardziej wyraźniej kwasowości, w tle pojawia się migdałowa goryczka. Ocena: **/***. Furmint Dry 2016 ma do zaoferowania zdecydowanie więcej – sporo nut zielonego jabłka, cytrusów, świeżą, solidną kwasowość, oraz umiejętnie wkomponowany cukier resztkowy. Całość daje wrażenie znacznie lżejszego, bardzo pijalnego wina. Ocena: ***/****. Édes 2015, czyli wino z późnych zbiorów posiada nuty moreli, brzoskwinii oraz pigwy, słodycz nie jest zbyt nachalna, aczkolwiek jak w przypadku wielu win słodkich z 2015 roku brakuje kwasowości. Aromatyczne, aczkolwiek płaskie. Ocena: **/***. Édes 2016 jest lepiej ułożone, więcej tu cukru resztkowego, więcej owocu, więcej kwasowości. Jest gruszka, pigwa i brzoskwinia, choć wciąż to proste, nieskomplikowane wino do popijania letnią porą. Z ciastem czy też kremówką sobie nie poradzi, raczej polecam solo. Ocena: ***. Na sam koniec na stole pojawiła się charakterystyczna półlitrowa butelka z białego szkła, więc nadeszła pora na Szamorodni 2013. Szamorodni, które miało być aszú, ale producenci zapłacili frycowe – zapominając dokumentować zbiór gron. Wino ma 180 g/l cukru resztkowego, nuty moreli, brzoskwinii, pigwy i botrytisu. Sporo tu ciała, kwasowość trzyma całość w ryzach, jest to świetny trunek z bardzo dobrego rocznika. Czeka na legalizację. Ja nie czekałem na nią, postanowiłem zabrać butelkę. Ocena: ****.

Mádi Kúria – elegancki hotel w historycznych wnętrzach. (fot. własna)

 

Nieuchronnie zbliżała się północ, więc postanowiliśmy udać się na spoczynek. Choć noc spędziłem w Zsirai Vendégház, nie miałem możliwości skosztować ich win – po prostu brakło mi czasu. Wstałem skoro świt i ruszyłem obejść wieś. W centrum widać, że tutejsi gospodarze nie siedzą bezczynnie. Od samego poranka trwa praca w winiarniach – pracownicy ukrzątali się zarówno w Royal Tokaji, Tokaj Classic jak i Barta Pince. Centrum wsi jest odrestaurowane ze smakiem, a nowe budynki, takie jak Percze Élményközpont, Aszúház, Hotel Botrytis czy Első Mádi Borház doskonale wkompononowały się w krajobrazie wsi. Odnowiono również lokalną Synagogę, która jest niemym świadkiem dawnego osadnictwa żydowskiego. Tutejsi żydzi przybyli z terenów Galicji, budując sieć kontaktów, która pozwoliła im później zdominować handel tutejszym winem na ziemiach polskich.

Synagoga – pamiątka po żydowskim osadnictwie. (fot. własna)

 

Zbliżał się również główny cel mojego przyjadu do Mád – wizyta u najbardziej znanego i szanowanego winiarza regionu – Istvána Szepsyego. Wizyta, która pozwoliła dostrzec, czym jest Mád, czym są wielkie wina tokajskie i jak wygląda tutejsze terroir. Poznać, dlaczego każdy, którego nazwisko cokolwiek znaczy w regionie ma tu przynajmniej jedną małą parcelę. István Szepsy jest tak ważną i istotną osobą dla regionu, iż poświęcę mu osobny wpis. Jest też wyjątkowo skromny i uczynny – wiedząc, że nasza wizyta przeciągnęła się o ponad godzinę, podrzucił mnie swoim samochodem pod kolejną winiarnię, tym razem w Tokaju. I żałuję tylko, że moja wizyta w Mád trwała zaledwie kilkanaście godzin. Musiałem odpuścić sobie wizytę u Barta Pince, Lenkey Családi Pincészet czy chociażby Ferdinand Pince. Nie szkodzi, mam co najmniej kilkanaście powodów, by wrócić do tej wioski, tym razem na dłuższy czas, by znów zachwycić się wzgórzami, których ziemia daje tak doskonałe wina.

Betsek – jeden z najlepszych terroir w Mád. (fot. własna)

 

Do Mád podróżowałem na koszt własny, degustowałem na zaproszenie winiarzy wraz z Sławomirem Sochajem z redakcji magazynu Ferment oraz Piotrem Wdowiakem z bloga Z winem do kina.

 

 

Wielkie święto Furminta – prezentacja książki – Furmint – Hungarian Wines of Excellence

W końcu, po wielu latach bez spójnych i sensownych działań marketingowych w węgierskim światku winiarskim zaczyna się coś dziać. Z roku na rok zwiększa się liczba festiwali i ich zasięg, powstaje coraz więcej lokalnych organizacji, zrzeszających miejscowych winiarzy, odbywają się imprezy promocyjne za granicą, a ostatnio można również zaobserwować silne wsparcie państwa. Oczywiście brakuje jeszcze nieco spójności w strategii promocji branży, ale w końcu coś zaczęło się dziać – a to ważne, gdyż każdy stracony dzień, to duży problem.

Furmint zyskał poparcie w najwyższych szczeblach. (fot. własna)

 

Wino węgierskie musi znaleźć sobie odpowiednią niszę – nigdy nie będzie na tyle masowe, jak np. wina hiszpańskie, ani na tyle sławne, jak chociażby Champagne, czy Barolo. Oczywiście, pytając przeciętnego Polaka, prawdopodobnie będzie wiedział, czym jest Tokaj, ale już odpowiedź na pytanie, czy próbował wina z tego regionu nie będzie taka oczywista. Bo Tokaj, choć u nas ma się dobrze, jest znany w wąskim kręgu fanów wina. Cała reszta skojarzy pewnie słodkie trunki, których mieli okazję skosztować na imieninach u ciotki Bożeny, ale na co dzień nie sięgnie po jakościowe wytrawne wina z regionu. Tym bardziej zaskoczył mnie sukces akcji FurmintDay zorganizowanej przez Dániela Kezdyego, który przyniósł parę ciekawych degustacji w większych miastach naszego kraju.

W oczekiwaniu na prezentację…(fot. własna)

 

Wyjątkową inicjatywą jest istniejący od 5 lat Nemzeti Borkíválóság Program. Ma on za cel koordynowanie wszelkich działań związanych z branżą winiarską, promocję lokalnych win poprzez organizację licznych imprez winiarskich, jak i wydawanie tzw. Księgi Winnych Specjalności – zawierającej najlepsze, wyselekcjonowane trunki, ocenione przez Krajową Komisję Ekspertów Winiarskich (OBB). Rokrocznie wydawane są tomiki z winami białymi i czerwonymi, w tym roku, z uwagi na ogłoszony w lutym Rok Furminta, zdecydowano się poświęcić więcej miejsca właśnie temu szczepowi – czego efektem jest powstała książka Furmint – Hungarian Wines of Excellence.

Przemawia inicjator programu, dr. Eliza Kiss. (fot. własna)

 

Jest to bardzo ciekawe wydawnictwo, które dość konkretnie mierzy się z tematem tegoż autochtonicznego szczepu. Mamy informację o jego pochodzeniu, wielkości nasadzeń, stylach wina, metodach i miejscach produkcji. Książka posiada nieszablonową, aczkolwiek atrakcyjną szatę graficzną, wzbogaconą licznymi zdjęciami i mapami, a także wypowiedziami osób związanych z węgierskim światem winiarskim. Dodatkowo znajduje tam się lista 85 win powstałych z tego szczepu, które uzyskały wyróżnienie, jako winne specjalności (borkíválóság). Najwięcej wyróżnień (3) otrzymały Babits Pincészet, Bodrog Borműhely oraz Harsányi Pincészet. Dwujęzyczna publikacja (oprócz węgierskiego, także w j. angielskim) ukazała się w 10 000 sztuk, z czego połowa trafi do czytelników wraz z lipcowym wydaniem magazynu VinCE.

Graficznie atrakcyjna i pełna ciekawych informacji – taka powinna być każda publikacja o winie. (fot. własna)

 

Podczas prezentacji książki wręczono pamiątkowe dyplomy, po czym miała miejsce również otwarta degustacja win. Kilka z nich było bardzo ciekawych (np. Balassa Betsek Riolit Furmint 2015, Barta Öreg Király Dülő 2015, Balla Géza Furmint Sziklabor 2015 czy też Bott Friggyes Furmint 2015). Niestety kilka win podanych do degustacji było ewidentnie wadliwych, znalazły się również takie, które były po prostu słabe – nie wiem, czy wynika to z konkretnej partii, czy komisja oceniająca owe wina była bardzo łaskawa. Smutnym faktem jest również nieobecność większości winiarzy – na imprezie pojawiło się ich około 30-40% – być może problemem okazała się data prezentacji, która wypadła na sam środek sezonu turystycznego.

Jeden z moich ulubionych Furmintów. Jak zwykle w wielkiej formie. (fot. własna)

 

Pomimo tych niedociągnięć i niedogodności uważam, że była to ważna impreza, potrzebna jak powietrze tutejszemu winiarstwu, które bez konkretnego wsparcia państwa nie będzie w stanie przebić się na światowe rynki. A jest co pokazać, gdyż Furmint to wyjątkowy szczep, jakością powstających z niego win śmiało może dorównywać np. Rieslingowi. Podejmowane działania to krok w dobrą stronę, miejmy nadzieję, że za nim pójdą kolejne. Furmint na nie zasługuje.

W imprezie brałem udział na zaproszenie Gabriela Nyulasiego z organizacji Az ihatóbb Magyarországért.

Disznókő – Przyjemność czystości.

Disznókő to jedna z największych i najsłynniejszych posiadłości winiarskich w Tokaju. Winiarnia, której nazwa oznacza Świńską skałę, znajduje się w Mezőzombor i składa się z jednej, wielkiej parceli, położonej w kilku świetnych stanowiskach. Zajmuje powierzchnię 150 ha, z czego 104 ha stanowią nasadzenia winorośli: Furminta (60%), Háslevelű (30%), Zéta (9%) oraz Sárgamuskotály (1%). Disznókő jest jedną z niewielu winiarni, których dominująca część produkcji (ponad 2/3) stanowią wina słodkie. Właścicielem posiadłości jest grupa AXA Millésimes, a znaczna część tutejszych trunków przeznaczonych jest na eksport. Powstające tu wina są butelkowane pod trzema etykietami – pierwszą – Disznókő i drugą – Sárga Borház (La Maison Jaune, tudzież Żółta Posiadłość) oraz trzecią – Hattyús. W czwartkowy wieczór w budapesztańskim sklepie Veritas Borkereskedés kierownik posiadłości László Majoros zaprezentował kilka interesujących win z portfolio producenta.

László Majoros w zadumie nad jednym z win… (fot. własna)

 

Na pierwszy rzut podano wina wytrawne. Disznókő Hárslevelű 2015 charakteryzuje się bladozieloną barwą, w nosie wyczuwalne są nuty polnych kwiatów, ziół i wanilii. W ustach mamy lekką, cytrusową kwasowość, kredową mineralność, pikantność, oraz pestkową goryczkę. Jest i nuta brzoskwini. Przyzwoite, proste wytrawne wino. Cena: 2600 HUF (35 PLN). Ocena: ***. Lepszy od niego okazał się Disznókő Furmint 2016. Bladozielona barwa, w nosie nuty zielonego jabłka, gruszki, pigwy, w ustach spora, rześka kwasowość, zielone jabłko, brzoskwinia, morela oraz delikatna, mineralna słoność. Dobre już dziś, ale jeszcze może solidnie się rozwiniąć. Cena: 3200 HUF (43,50 PLN). Ocena: ***/****. Na koniec wytrawnej trylogii nadeszła pora na Disznókő Furmint Lajosok 2015. Mamy tu już dość rozwinięte (choć nie nazwałbym go jeszcze dojrzałym) wino, o jasnozłotej barwie, w nosie wyraźnej nucie mineralnej, zielonego jabłka oraz brzoskwinii, a także polnych kwiatów. W ustach dominuje świeża kwasowość oraz mineralność, dalej pojawia się nuta zielonego jabłka, wanilii, jest tu sporo ciała. Wszystko układa się w bardzo przyjemną całość. Cena: 3500 HUF (47,50 PLN). Ocena: ***/****.

Zacna lista win. (fot. własna)

 

Niemalże z marszu przeszliśmy do win słodkich, w końcu to one są clou produkcji tegoż producenta. Disznókő Késői Szüretelésű Furmint 2015 posiada złotą barwę, w nosie wyczuwalne są owoce egzotyczne, mango, grapefruit oraz delikatna pikantność. W ustach feeria owoców egzotycznych – mango, ananasa, grapefruita, wyraźna, świeża kwasowość, na finiszu pojawiają się również nuty mandarynek. Przyjemne, lekkie wino o sporej zawartości cukru resztkowego – mimo to, bardzo pijalne. Cena: 3300 HUF (44,50 PLN). Ocena: ***/****. Kolejne wino to przejście w kompletnie inne rejestry. Diszókő 5 Puttonyos Aszú 2009 to wino o głębokiej, złotej barwie, w nosie wyczuwalnych nutach botrytisu, mango, brzoskwinii, moreli, a także kandyzowanych owoców. W ustach uwodzi słodyczą (aż 180 g/l!!!), bujną owocowością (morela, mango, brzoskwinia, pigwa), żwawą, cytrusową kwasowością, kremową strukturą. Mamy też kandyzowane owoce i gdzieniegdzie zaznaczającą się lekką mineralność. Pomimo swej ekstraktywności niesamowicie lekkie i przyjemne. Rewelacja. Cena: 9500 HUF (128,50 PLN). Ocena: ****/*****.

Wytrawny Furmint ze stanowiska Lajosok – czysta tokajska elegancja. (fot. własna)

 

To samo wino, z wcześniejszego rocznika, a wrażenia kompletnie inne. Disznókő 5 Puttonyos Aszú 2008 charakteryzuje się jasnobursztynową barwą, w nosie mamy nuty suszonych owoców, botrytisu, miodu, oraz moreli. W ustach dominują nuty owocowe: morele, brzoskwinie, pigwa, dalej pojawia się miód, karmel, dojrzałe, czerwone jabłko. Sporą słodycz (150 g/l) kompensuje dobra, świetnie zintegrowana kwasowość. Na finiszu pojawiają się nuty skórki pomarańczy. Ów wino jest znacznie bardziej dostojne, dojrzałe od swojego poprzednika – a przecież dzieli ich tylko (lub aż) rok. Cena: 9500 HUF (128,50 PLN). Ocena: ****. To wszystko było jednak przygrywką przed gwiazdą wieczoru, czyli Diszókő 6 Puttonyos Aszú 2002. Ten dziarski nastolatek mieni się bursztynową barwą, w nosie mamy nuty botrytisu, miodu, karmelu, suszonych owoców, oraz delikatną nutą orzechową. W ustach oleiste, krągłe, o dobrze zintegrowanej słodyczy (ok. 170 g/l) oraz kwasowości. Sporo tu nut suszonych owoców, pigwy, karmelu. Wielowarstwowe, głębokie, piękne. W szczycie formy, warto pić właśnie teraz. Cena: 15000 HUF (203 PLN). Ocena: ****/*****.

Dojrzałe aszú – wino królów, któl win. (fot. własna)

 

Disznókő to doskonały przykład na zmartwychwstanie Tokaju. Spore pieniądze, rozsądny inwestor, piękna architektura, ale przede wszystkim dobry zarządca i wierni pracownicy przyczynili się do sukcesu tej marki. Dziś rozpoznawana na całym świecie marka próbuje się też wkraść w serca tutejszych winomanów. I patrząc na ostatnie ćwierćwiecze – z pewnością jej się to uda.

Degustowałem na koszt własny. Tytuł posta jest tłumaczeniem motta marki Diszókő (A tisztaság örömeA pleasure of purity).