Frankonia, kraina silvanera – przystanek pierwszy – Weingut am Stein

Jest w Niemczech region winiarski, którego sława rozbłyska raz do roku – na wiosnę – to położona w środkowym biegu rzeki Men Frankonia. Obszar ten słynie z odmiany silvaner, która trafiła tu w drugiej połowie XVII wieku i prędko rozprzestrzeniła się w okolicy, a później całym kraju. Pod koniec XX wieku straciła na znaczeniu, i na większą skalę zachowała się jedynie w swoim mateczniku. Wiosną wina z silvanera piją całe Niemcy, gdyż stanowi on doskonałą parę do króla majowych dań – szparagów.

Nowoczesny kompleks winiarni. (fot. własna)

Gdzie zatem zacząć poznawanie odmiany, jak nie w stolicy regionu – Würzburgu? W granicach tego średniej wielkości historycznego miasta znajdziemy kilkaset hektarów winnic oraz kilka działających winiarni. Jedną z nich jest należąca do stowarzyszenia VDP Weingut am Stein. Przedsiębiorstwo składa się z 40 hektarów upraw, pokojów gościnnych, restauracji oraz winiarni położonej w jednym, z najpiękniejszych punktów miasta – u podnóża słynnego zbocza Würzburger Stein.

Panorama Würzburga z winnicą Stein w tle (fot. Olaf Kuziemka)

Gospodarstwo powstało w 1980 roku, posiada kilka parceli klasy GG, całość upraw od 2008 roku prowadzona jest w sposób biodynamiczny. Rocznie powstaje tu średnio około 250 tysięcy butelek wina rocznie, z czego około 40 tysięcy stanowią wina musujące. Nad całością pieczę sprawia charyzmatyczny Ludwig Knoll, zaś winiarzem jest Dominik Diefenbach, który zabrał nas w krótką wycieczkę po gmachu winiarni. Zabudowania gospodarcze i charakterystyczny gmach recepcyjny o nazwie WeinWerk powstały w latach 2005-2006, i stanowią dziś unikatowy przykład nowoczesnej architektury Würzburga. Szczególną dumę dla producenta stanowi Steinkeller – kamienna piwnica – w której znajdziemy kamienne jaja oraz kwewri, w których dojrzewa część z najlepszych win.

Kamienna piwnica z betonowymi jajami. (fot. własna)

Degustację win zaczęliśmy jednak na tarasie, z którego rozpościera się wspaniały widok na miasto. Jako pierwszy do kieliszków trafił Weingut am Stein Ludwig’s Winzersekt Silvaner 2017 Brut, który spędził 3 lata na osadzie. Posiada on głębokozłotą barwę, której towarzyszą niewielkie bąbelki. Pachnie aromatami jabłka, gruszki, mokrej skały, polnych ziół i drożdży. W ustach jest wytrawny, ze sporą kwasowością, średnim ciałem, gładkim musem, nutami soli morskiej, umami, gruszki, zielonego jablka, polnych ziół, migdałów. Finisz długi. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 18 EUR (83,50 PLN).

Arcysmaczny musiak z silvanera. (fot. własna)

Weingut am Stein Würzburg Silvaner 2021 to selekcja gron z parceli położonych w granicach miasta Würzburg. Spontanicznie fermentowało i dojrzewało w stalowych zbiornikach. Cechuje go bladozielona barwa, aromaty gruszki, banana, żółtego jabłka i mokrych skał. Usta wytrawne, o sporej kwasowości, ciało średnie, z nutami gruszki, żółtego jabłka, polnych ziół, trawy oraz słoną mineralnością. Finisz średniodługi. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 13 EUR (60 PLN).

Świetny Silvaner klasy village. (fot. własna)

Weingut am Stein Würzburger Stein Silvaner Erste Lage 2020 pochodzi z najbardziej znanego stanowiska z regionu. Wino fermentowało spontanicznie, dojrzewało w zbiornikach ze stali nierdzewnej oraz dębowych beczkach. Mieni się bladozieloną barwą. Nos kusi aromatami polnych ziół, zielonej gruszki, mokrej skały, zielonego jabłka oraz białego pieprzu. W ustach jest wytrawne, o wysokiej kwasowości, z średnim ciałem, skoncentrowane, ekstraktywne, z nutami mokrej skały, trawy, dymu, białego pieprzu, imbiru oraz polnych ziół. Finisz długi. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 19 EUR (88 PLN).

Silvaner z parceli Stein – klasyka gatunku. (fot. własna)

Weingut am Stein Würzburger Innere Leiste Silvaner Erste Lage 2020 stworzono z parceli położonej u podnóża zamku Marienberg. Jak i wszystkie pozostałe wina fermentowało spontanicznie, a później trafiło do dużych dębowych beczek (50%) oraz zbiorników ze stali nierdzewnej. Posiada bladozłotą barwę. Nos jest intensywny, z aromatami żółtych gruszek, bananów, żółtych jabłek, polnych ziół, mokrej skały i wanili. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, o wysokiej kwasowości, kremowej teksturze, wyraźnej nutcie mineralnej oraz soczystej owocowości spod znaku żółtej gruszki, zielonego jabłka, z dodatkiem polnych ziół, trawy, migdałów i wanili. Finisz długi. Ocena: **** (92/100 pkt). Cena: 21 EUR (97,50 PLN).

Soczysty, świeży, frankoński riesling. (fot. własna)

Weingut am Stein Würzburger Innere Leiste Riesling Erste Lage 2020 zachowuje świeży character, dzięki dojrzewaniu w stali (80%) oraz dębowych beczkach (20%). Ma on bladozieloną barwę. W nosie dominują nuty cytryny, limonki, polnych ziół i mokrej skały. Usta wytrawne, o dość szczupłej budowie, z średnio-wysoką kwasowością, aromatami cytryny, limonki, ziół, trawy oraz mokrej skały. Finisz średniodługi. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 21 EUR (97,50 PLN).

Twierdza Marienberg z winnicą Innere Leiste. (fot. Olaf Kuziemka)

Weingut am Stein Vinz Alte Reben Scheurebe 2020 powstało z wybranych parceli z siedliska Stettener Stein, fermentowało i dojrzewało w betonowych jajkach (60%) oraz różnej wielkości dębowych beczkach (40%), po czym zostało zkupażowane i zabutelkowane. Charakteryzuje się bladozłotą barwą. Pachnie cytryną, brzoskwinią, miodem, czarnym bzem, żółtym jabłkiem. W ustach jest wytrawne, średnio zbudowane, z przyzwoitą kwasowością oraz wyraźnie zaznaczoną owocowością pod postacią brzoskwini, guawy, żółtej gruszki, cytrusów oraz delikatną nutą mineralną. Finisz średni. Ocena: *** (87/100 pkt). Cena: 26 EUR (120,50 PLN).

Profile trzech głównych typów podłoża skalnego. (fot. własna)

Weingut am Stein Vinz Alte Reben Silvaner 2020 również pochodzi z gron zebranych z starych krzewów winnicy Stettener Stein. Powstało w cementowych jajkach (80%) i kwewri (20%), po czym trafiło po butelek. Mieni się jasnozłotą barwą. Nos kusi aromatami polnych ziół, zielonej gruszki, migdałów, cytryny, oraz zielonego jabłka. Usta wytrawne, dość dobrze zbudowane, z wysoką kwasowością, z nutami polnych ziół, zielonych jabłek, gruszek, mokrej skały i czarnej herbaty. Finisz długi. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 26 EUR (120,50 PLN).

Najczystsza interpretacja silvanera. (fot. własna)

Prawdziwe emocje zaczęły się z Weingut Am Stein Stettener Stein Silvaner Grosses Gewächs 2019. Moszcz fermentował i dojrzewał w betonowych jajkach, amforach, oraz nowych dębowych beczkach. Posiada bladozieloną barwę. W nosie dominują aromaty mokrej skały, dymu, zaraz po nich znajdziemy zielone jabłko, żółtą gruszkę, cytrynę i pieprzność. W ustach wytrawne, dobrze zbudowane, z świetną kwasowością, potężnym ekstraktem oraz nutami kredy, umami, zielonego jabłka, gruszki, polnych ziół oraz cytryny. Finisz długi. Ocena: **** (94/100 pkt). Cena: 45 EUR (208,50 PLN).

Genialny frankoński riesling. (fot. własna)

Największe wrażenie zrobił na mnie Weingut am Stein Stettener Stein Riesling Grosses Gewächs 2019. To typowy przedstawiciel swej odmiany, z doskonałego siedliska o podłożu wapiennym (słynny Muschelkalk), wiernie oddający charakter terroir. Fermentowało i dojrzewało w betonowych jajach, dębowych beczkach różnych rozmiarów, oraz w kwewri. Cechuje go jasnozłota barwa. Pachnie petrolem, cytryną, limonką, wanilią, brzokswinią, polnymi ziołami i miodem. W ustach wytrawne, dość dobrze zbudowane, z ostrą jak brzytwa kwasowością, wyraźną dominantą mineralną, uzupełnioną nutami cytryny, limonki, zielonego jabłka, wanili, krzemu i białego pieprzu. Finisz długi. Niemalże perfekcja! Ocena: ****/***** (95/100 pkt). Cena: 45 EUR (208,50 PLN).

Pét-Nat dla fanów gatunku. (fot. własna)

Jako ostatnie spróbowaliśmy Weingut am Stein Pét-Nat Pure & Naked Brut Nature 2021 – to kupaż powstały z gron sauvignon blanc i cabernet blanc. Posiada mętną, pomarańczową barwę. W nosie znajdziemy nuty gruszki, zielonego jabłka, polnych ziół, brzoskwini, marakui. Usta średnio zbudowane, wytrawne, z średnio-wysoką kwasowością, oraz nutami gruszki, zielonego jabłka, trawy, cytryny, limonki, mango oraz marakui. Finisz średni. Przy odrobinie większej koncentracji, byłoby dużo lepsze. Ocena: *** (88/100 pkt). Cena: 21 EUR (97,50 PLN).

Winnice Würzburger Stein. (fot. własna)

Weingut am Stein to idealny przykład na to, jak stworzyć popularny produkt, czerpiąc z dawnych tradycji i wzorców. Uprawy biodynamiczne, wyjątkowa architektura, a przede wszystkim świetne, światowej klasy wina – to wszystko sprawia, że miejsce to jest jednym z najjaśniejszych punktów (nie tylko w przenośni) na winiarskiej mapie Niemiec. Nic zresztą dziwnego, że cieszy się niezwykłą popularnością nie tylko wśród winomaniaków, ale też zwykłych turystów i mieszkańców Würzburga. Jeśli zatem wasze drogi prowadzą do Frankonii – nie omieszkajcie odwiedzić tego miejsca.

Do Frankonii podróżowałem wraz z blogerami Winiacz, Winne Okolice, Wino w Obiektywie na zaproszenie Niemieckiego Instytutu Wina.

Heymann-Löwenstein Uhlen R Roth Lay Riesling Erste Lage 2014 – potęga dewońskiego łupka

Moje zamiłowanie do rieslinga nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem. Dlatego też, kiedy tylko możliwe, sięgam po wina z tej odmiany, gdyż prezentują taką różnorodność stylów i smaków, którą potrafi dać niewielka liczba odmian winorośli. Nic też dziwnego, że nieco ponad 100-lat temu, reńskie i mozelskie rieslingi były najdroższymi winami świata. Dziś powoli odzyskują renomę, którą podówczas się cieszyły. Dziś opisuję wino, które swoim stylem i formą nawiązuje do tych czasów – jest to jednoparcelowy riesling z Weingut Heymann-Löwenstein z Winningen nad Mozelą. Postaci Reinharda Löwensteina czytelnikom tego bloga nie muszę specjalnie przybliżać, gdyż napisałem o nim dłuższy tekst przy okazji wizyty w jego winiarni. Większość parceli, na których uprawia on winorośl stanowią stromo opadające w kierunku rzeki tarasy, porośnięte krzewami rieslinga. Jedną z nich jest winnica Uhlen Roth Lay, część stromego amfiteatru o podłożu z czerwonego, dewońskiego łupka, o bogatej zawartości żelaza. Parcela jest klasyfikowana jako Grosse Lage.

Sok z dewońskiego łupku (fot. własna)

Heymann-Löwenstein Uhlen L Roth Lay Riesling Erste Lage 2014 pochodzi jeszcze z czasów poprzedniej klasyfikacji organizacji VDP. Mamy tu wino, które dojrzewało przez kilka miesięcy w dużych, starych dębowych beczkach. Posiada średnio głęboką, złotą barwę. Pachnie mokrą skałą, krzemem, naftą, dymem, miodem i polnymi ziołami. Spod nich wyłania się szczypta owocowości w formie brzoskwinii i cytryny. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z wysoką kwasowością oraz średnim alkoholem. Sporo tu ekstraktu, pierwszy plan stanowią nuty owocowe: cytryny, limonki, zielonego jabłka, mango oraz brzoskwini, a także ziół, białego pieprzu. Jest też nieodłączna krzemowość, pikantność oraz długi finisz. Niezwykle złożone, ekstatyczne, piękne białe wino, które szczyt formy ma jeszcze przed sobą – a już dziś jest po prostu fantastyczne. Ocena: ****/***** (94/100 pkt). Cena: 50 EUR (228 PLN). Owszem, na tym poziomie cenowym jest to już zabawa dla bardziej zamożnych, ale jeśli kogoś stać na takie przyjemności – to mogę z czystym sercem polecić.

Źródło wina: zakup własny u węgierskiego importera. W Polsce młodsze roczniki dostępne są w ofercie dystrybutora – 101win.pl.

Mythos Mosel – powrót do ojczyzny rieslinga

Każdy, kto choć raz trafi nad Mozelę chce do niej wrócić jak najprędzej. Meandrująca pośród wzgórz rzeka, strome, łupkowe zbocza obsadzone winną latoroślą, małe, położone wśród winnic miasteczka, pamiętające jeszcze wieki średnie – to wszystko zachęca do odwiedzenia tego malowniczego zakątka Niemiec. Dla mnie zeszłoroczna wyprawa to był powrót po roku na festiwal Mythos Mosel, który stanowi jedną z największych, rokrocznie odbywających się imprez regionu. Ponad 100 producentów i 750 win do spróbowania w ciągu dwóch dni – rzadko kiedy jest możliwość poznania tak szerokiego spektrum miejscowego winiarstwa. W podróży po krainie Rieslinga towarzyszył mi Piotr Wdowiak z bloga Wine O’Clock. Na szczęście na szóstą edycję festiwalu udało nam się przybyć dzień wcześniej i opuścić dzień później, przez co nie musieliśmy rezygnować z żadnego punktu programu, przy okazji odwiedziwszy również winiarnię Reinharda Löwensteina (Weingut Heymann-Löwenstein) w malowniczym Winningen. Widok na rzekę ze stromych tarasów stanowiska Röttgen to moment, który na długo zapadł mi w pamięci.

Mönchhof – pierwszy przystanek wyprawy. (fot. własna)

Dwudniową degustację zaczęliśmy w Ürzig, wiosce położonej u podnóża słynnego, wulkanicznego siedliska Ürziger Würzgarten, natrafiając przy okazji na wycieczkę z instytutu Masters of Wine. Pierwszym przystankiem był charakterystyczny budynek winiarni Mönchhof. To posiadające 14 ha gospodarstwo posiada kilkaset lat historii, od ponad dwóch stuleci pozostając w ręku rodziny obecnych właścicieli. Tutejszy Mönchhof Erden Prälat Riesling Auslese 2018, choć jeszcze bardzo młody, to już pokazuje olbrzymi potencjał – znajdziemy w nim nuty owocowe (morela, brzoskwinia, pigwa), a także miód, potężną słodycz oraz świetną, chrupką kwasowość, dzięki której wino zachowuje harmonię i jest zrównoważone (ocena: ****/*****). Świetne jest także Ürziger Würzgarten Riesling Auslese*** 2018 od partnerskej winnicy Mönchhof – Joh. Jos. Christoffel z Erben. Bogate w aromaty owoców cytrusowych (mandarynek, grapefruitów, limonki), winogron, miodu, o obezwładniającej wręcz słodyczy i pozostającej w kontrze do niej świetnej, wibrującej kwasowości (ocena: ****/*****).

Wspaniałe wino prałata. (fot. własna)

Druga stacja wyprawy to Kinheim i znajdujące się tam stoisko małej solidnej winiarni Weingut Kees-Kieren z Graach, którą zapamiętałem z poprzedniej edycji jako producenta świetnych auslese i spätlese. Tym razem mej uwadze nie umknął młodziutki Kees-Kieren Graacher Himmelreich Riesling Spätlese 2018**, pachnący morelami, cytrusami oraz owocami egzotycznymi, w ustach zaś dominuje słodycz, miód, soczysta owocowość, wsparta na cytrusowej kwasowości (ocena: ****/*****). Jeszcze lepsze jest Kees-Kieren Graacher Himmelreich Riesling Auslese** 2018, z potężną słodyczą, ostrą jak brzytwa kwasowością, nutą moreli, brzoskwini, cytrusów oraz słoną mineralnością. Warto poczekać z otwieraniem butelki, choć już dziś jest absolutnie genialne (ocena: (****/*****).

Słodka perełka z Graach. (fot. własna)

Kolejny interesujący przystanek i zwieńczenie pierwszego dnia czekało nas w Enkirch, gdzie w winiarni Weingut Immich-Batterieberg gościły wina Markusa Molitora. Jego Markus Molitor Alte Reben Mosel Riesling 2017 (biały kapsel) charakteryzuje się słoną nutą mineralną, ziołowością, cytrusowością, świetą kwasowością przy wyraźnie zaznaczonej słodyczy (ocena: ****). Genialny jest natomiast Markus Molitor Zeltinger Sonnenuhr Riesling Auslese** 2009 (złoty kapsel) to esencja mozelskiego łupka – miód, pigwa, morele, susz owocowy, wyraźna ewolucja, lekka nuta petrolowa ale też słona mineralność, potężna koncentracja i doskonały balans między kwasowością, a solidną dawką słodyczy (ocena: ****/*****). Doskonała butelka na zakończenie dnia pełnego przygód.

Świetne rieslingi od Markusa Molitora. (fot. własna)

Drugi dzień festiwalu zaczęliśmy z przytupem w Briedel, w Weingut Walter. O ile ona sama jest producentem solidnych, aczkolwiek niewyróżniających się szczególnie rieslingów, o tyle bardzo spodobało mi się wino z goszczącej tu Weingut Grans-Fassian z Leiwen. Ta rodzinna, bardzo stara (bo licząca kilkaset lat tradycji) winiarnia jest członkiem VDP i znana jest z świetnych win klasy Grosses Gewächs. Jednym z nich jest Grans-Fassian Laurentiuslay GG 2017, czyli świetny, młody riesling z nutami suszonych owoców, ziół, migdałów, miodu, sporą koncentracją, solidną kwasowością i słoną nutą mineralną (ocena: ****/*****). Niestety, nie mogliśmy tu spędzić więcej czasu, zwłaszcza, że czas nas gonił – trzeba było zmierzać dalej, ku najbardziej wyczekiwanemu punktowi wyprawy.

Wybitny Grosses Gewächs z świetnego rocznika. (fot. własna)

Właśnie tam, w Pünderich znaleźliśmy mozelskiego Świętego Graala. Są dla mnie nimi wina młodego, ale też dysponującego sporym doświadczeniem i jeszcze większym talentem Matthiasa Knebela z Weingut Knebel z Winningen. Posiada on 7 ha w najlepszych parcelach wioski, w tym Uhlen i Röttgen, skąd pochodzą jego najciekawsze rieslingi. W uznaniu zasług i po spełnieniu wyśrubowanych wymagań w 2017 roku dołączył on do stowarzyszenia producentów VDP. Każde z zaprezentowanych win robi spore wrażenie, aczkolwiek kilka zasługuje na szczególne uznanie. Knebel Uhlen Trocken 2008 to mineralno-ziołowy sok z mozelskich łupków, z niewielką dodatką suszu owocowego, wsparty na potężnej, świeżej kwasowości, dzięki czemu wydaje się o wiele młodszy, aniżeli wskazuje na to jego rocznik. Wspaniały (ocena: ****/*****). Podobne wrażenie Knebel Röttgen Trocken 2008 – z tym, że tu oprócz solidnej dawki słonego, mineralnego soku dostajemy jeszcze pieprzną pikantność, która dodaje mu pazura, choć odbiera nieco z elegancji poprzednika. Mimo tego to wciąż wybitne, piękne wino (ocena: ****/*****).

Matthias Knebel – młoda gwiazda z Winningen. (fot. własna)

Równie solidnie prezentują się tutejsze słodycze. Knebel Röttgen Spätlese 2018 – bogactwo nut owoców egzotycznych (ananas, mango) cytrusów, świetnie zbalansowana słodycz i kwasowość, delikatna mineralność oraz finisz spod znaku zielonego jabłka dają świetną kombinację (ocena: ****/*****). Genialne jest także Knebel Röttgen Auslese – obezwładniająco gęste, skoncentrowane, z bogatą nutą owocową (grapefruit, mango, ananas, morele), miodową słodyczą i ostrą jak brzytwa kwasowością, ale nie brakuje tu również słonej mineralności. Niesamowite (*****). Na szczęście, wina tego producenta są już dostępne w restauracjach i barach współpracujących z importerem – poznańską firmą Poniente.

Dotyk absolutu. (fot. własna)

W tej samej stacji czekało na nas jeszcze trzech innych, wspaniałych winiarzy. O ile wspomnianego wcześniej Reinharda Löwensteina mogłem pominąć ze względu na wcześniejszą wizytę, tak win gospodarza przystanku – Clemensa Buscha już nie. Poza standardowym zestawem zaprezentował nam on starsze roczniki, ale im poświęce miejsce w osobnym wpisie. Z stosunkowo świeżych win bardzo mi zaimponował Clemens Busch Vom Grauen Schiefer Trocken 2016, soczysty, krągły riesling z wyraźną nutą mineralną, potężną kwasowością i ziołową pikantnością (ocena: ****/*****). Bardzo duży potencjał ma także Clemens Busch Marienburg Rothenpfad GG 2017, skoncentrowany, mineralny riesling, z nutami pieprzu, cytrusów i świetną kwasowością (ocena: ****/*****). Dla mniej wtajemniczonych ważna może okazać się informacja, że całość upraw winiarza jest prowadzona metodą biodynamiczną.

Jeden z najlepszych adresów nad Mozelą! (fot. własna)

Ostatnią winiarnią, która zaprezentowała swoje wina w domu Clemensa Buscha była Weingut Haart z Piesport. Już podstawowe butelki pokazują talent winiarza Johannesa Haarta i świetne terroir tamtejszych okolic, zaś wina z późnych zbiorów i pojedynczych parceli to już klasa światowa. W Haart Goldtröpfchen GG 2012 znajdziemy nuty polnych ziół, orzechów, suszu owocowego, słoną mineralność, żwawą kwasowość i świetną strukturę (ocena: ****/*****). Haart Goldtröpfchen Spätlese 2010 to skoncentrowany, soczysty, owocowy nektar z rieslinga, w którym dominują nuty moreli, brzoskwinii, cytrusów, znajdziemy tu także umami i lekką ziołowość (ocena: ****/*****). Owe wina to zdecydowanie jedno z największych odkryć całego festiwalu.

Johannes Haart – solidny producent z Piesport (fot. własna)

Kolejnym ciekawym punktem była winiarnia Weingut Melsheimer z Reil. To dość odważny producent, który eksperymentuje z różnymi metodami produkcji, przy czym całość upraw jest prowadzona w sposób ekologiczny. Mnie najbardziej spodobał się jego Melsheimer Lentum Riesling Trocken 2015, który fermentował przez ponad 36 miesięcy (!) w dużych (1000 l) beczkach, dzięki czemu zyskał sporo nut kremowych, znajdziemy w nim także zioła i cytrusy, świetną kwasowość oraz delikatną, słoną nutę mineralną (ocena: ****). Świetne, choć nieco bardziej typowe jest Melsheimer Schäf Mullay-Hofberg Riesling Spätlese 2018, o aromatach białych owoców, cytrusów, ziół oraz słonej mineralności przy sporej słodyczy (ocena: ****).

Thorsten Melsheimer – mozelski rewolucjonista. (fot. własna)

Ostatnim, wartym poważniejszego wspomnienia przystankiem była stacja w winiarni Weingut Julius Treil w Reil. Bardzo dobrze zaprezentowały się tu wina od Weingut von Hövel z Konz, średniej wielkości producenta (21,5 ha) o długiej, rodzinnej tradycji (7 pokoleń), będącego również członkiem stowarzyszenia VDP. Wspaniale zaprezentowało się zwłaszcza Von Hövel Scharzhofberger Riesling Auslese 2018, o przepięknej, morelowo-brzoskwiniowej, soczystej owocowości, nutach miodu, cytrusów oraz słonej mineralności, z doskonałą harmonią słodyczy i kwasowości (ocena: ****/*****). Równie solidne, a czasem lepsze wina powstają w Weingut Peter Lauer w Ayl. To mały producent (8 ha), także należący do VDP, który również zachwycił mnie podczas poprzedniej wyprawy, i postanowiłem ponownie spróbować jego win – co było świetną decyzją. Pierwsze z nich – Peter Lauer Ayler Küpp Spätlese Faß 7 2018 cechuje potężna słodycz, świetna nuta mineralna, solidna dawka cytrusowej kwasowości i wyraźna, morelowa owocowość (ocena: ****/*****). Drugie – Peter Lauer Ayler Küpp Auslese Faß 10 to już skoncentrowana dawka owoców egzotycznych, marakui, mango, cytrusów, moreli, potężnej słodyczy i świetnej kwasowości, i migającej w tle nucie mineralnej (ocena: *****).

Florian Lauer – mistrz z Ayl. (fot. własna)

Kilka dni spędzonych nad Mozelą przekonało mnie ponownie, że jest to jedno z najwspanialszych miejsc na świecie dla produkcji win, a tutejsze rieslingi stanowią czołówkę win białych. Nie chcę specjalnie przedłużać tego wpisu, bo już jest to o kilka tysięcy znaków za dużo, ale muszę stwierdzić – Mozela ponownie mnie zachwyciła. I choć w tym roku z pewnością tam nie trafię, to w myślach układam kolejny plan powrotu. W końcu serca nie da się oszukać, a jego fragment został tam, w zakolu rzeki pod Ürziger Würzgarten.

Wszystkie drogi prowadzą nad Mozelę… (fot. własna)

Nad Mozelę podróżowałem i w festiwalu Mythos Mosel brałem udział na koszt własny.