Hoop Wines Violet 2018 – bezkompromisowa czerwień z Mátry

W ostatnich kilku latach region Mátry stał się miejscem prawdziwej rewolucji winiarskiej. Ferment zapoczątkowało kilku małych producentów, którzy pojawili się w tych stronach pod koniec pierwszej dekady XX wieku. Skuszeni wysokim potencjałem tutejszych siedlisk i niską ceną wprowadzili nowe metody produkcji, zaczęli uprawiać swe grona bez stosowania chemikaliów, a w piwnicy ograniczyli się do jak najmniejszej interwencji.  Ich obecność skusiła kolejnych śmiałków, w tym blogera Zoltána Németiego oraz winiarza Zoltána Kerekesa, który wspólnymi siłami założyli garażową winiarnię Hoop Wines. Zaczęli od kupna hektara w stanowisku Gereg, które czeka na obsadzenie krzewami, zaś w tym roku dokupili kolejny teren ze starymi krzewami. W związku tym surowiec do produkcji pierwszych win skupowany jest od zaprzyjaźnionych winogrodników. Obecnie w sprzedaży znajduje się 6 etykiet, które powstały z następujących odmian: cabernet franc, kékfrankos oraz pinot noir, choć wyprodukowano także pét-nata z syrah. To ostatnie wino miałem szczęście próbować jesienią.

Pyszny kékfrankos z garażowej winiarni. (fot. własna)

Hoop Wines Violet 2018 – to czysty, 100% kékfrankos z krzewów o bardzo niskiej wydajności, obniżonej jeszcze stratami spowodowanymi gradem. Wino dojrzewało przez 8 miesięcy w nowej, francuskiej beczce. Posiada ciemnopurpurowy kolor z granatowymi refleksami. Pachnie wiśnią, śliwkami, jeżynami, fiołkami, pieprzem, przyprawami korzennymi, skórą i wanilią. W ustach dobrze zbudowane, kompletnie wytrawne, o pięknej kwasowości, wysokim alkoholu oraz sporej, acz dojrzałej taninie. Znajdziemy w nim nuty wiśni, jeżyny, śliwki, ściółki leśnej, skóry, pieprzu, wanili oraz goździków. Finisz średnio-długi, z dominantą ciemnych owoców. Złożone, piękne wino, które z pewnością rozwinie się z czasem, choć już sprawia dużo przyjemności. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 6500 HUF (81,50 PLN) Skoro zatem debiut tak się udał, to jak wypadną kolejne roczniki? Czekam z niecierpliwością.

Źródło wina: zakup własny w sklepie Borfalu Bortéka.

Jagodics Pince – niesztampowe wina z zachodnich rubieży Węgier

Mało kto by się spodziewał, że zachodnie Węgry, a zwłaszcza pas ziemi przy granicy z Austrią ma winomanom tak wiele do zaoferowania. Co prawda po drugiej stronie znajduje się prężnie rozwijający się region Burgenlandu, w którym święci tryumfy blaufränkisch, natomiast u Węgrów przez długi czas nie działo się zbyt wiele ciekawego. Dopiero ostatnie lata i działania pionierów takich jak Franz Weninger czy Imre Garger przyniosły rewolucję jakościową, choć do dziś można się natknąć na wina przywołujące na myśl poprzednią epokę. Na szczęście jest ich coraz mniej. Tym razem przenosimy się do małego, historycznego miasteczka Kőszeg, w którym od stuleci powstaje cenione wino. Urokliwie położone na wschodnich krańcach Alp słynie głównie czerwieni, zaś sok tej ziemi niegdyś dostarczano na dwór królewski w Budzie.

Widok na Kőszeg z winnicy. (fot. producenta)

Dziś w okolicy działa kilku producentów, z których najlepsze wina robi Attila Jagodics, o którym była już mowa na łamach tego bloga. Jest to właściciel małej, rodzinnej winiarni, założonej przez jego ojca pod koniec lat 90. ubiegłego stulecia. Dziś Attila gospodaruje na 4 hektarach w stanowisku Borsmonostori-dűlő, gdzie rosną krzewy blauburgera, cabernet sauvignon, kékfrankosa oraz chardonnay i sauvignon blanc. Wina powstają w tradycyjny sposób, poważne czerwienie przez rok dojrzewają w dębowych beczkach, zaś większość bieli i róże leżakują w stalowych tankach. Rocznie powstaje około 12-15 tysięcy butelek, które do niedawna były dostępne tylko w mieście i okolicy. Na szczęście pojawił się importer w postaci sądeckiej firmy Rafa-Wino, która zdecydowała się sprowadzić te perełki do Polski. Poznajmy zatem trzy z nich.

Utalentowany winiarz – Attila Jagodics. (fot. producenta)

Jagodics Éjfél Kékfrankos 2018 to jeden z moich osobistych faworytów spośród win zrobionych z tej odmiany. Posiada średniogłęboką, rubinową barwę. Pachnie wiśnią, czereśnią, fiołkami, czerwoną porzeczką oraz przyprawami korzennymi. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o wysokiej kwasowości, delikatnej taninie, z soczystą owocowością spod znaku wiśni, czereśni, czerwonej porzeczki i żurawiny, a także z lekko zaznaczoną pieprzną pikantnością. Całość wieńczy średniodługi finisz z nutą wiśniową. Bardzo klasyczne w stylu, podobne do win z drugiej strony granicy. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 66,99 PLN.

Świetny, soczysty kékfrankos. (fot. własna)

Jagodics Naplemente Blauburger 2018 przez długi czas był jednym z niewielu solidnych win powstałych w całości z tej odmiany. I choć dziś brak mu werwy młodości, wciąż zachował sporo ze swojego bujnego charakteru. Posiada ciemnorubinową, niemalże purpurową barwę. W nosie z początku pojawia się delikatna nuta stajenna, dlatego też zalecam chwilę dekantacji. Po chwili wino otwiera się, pojawiają się chryzantemy, owoce leśne, suszone śliwki, dym, goździki i skórę. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, o wysokiej kwasowości i średniej taninie, z wyraźnymi nutami chryzantem, fiołków, jeżyn, wędzonych śliwek oraz ściółki leśnej, a także z lekką pikantnością. Finisz śrendiodługi, kwiatowy. Ocena: *** (84/100 pkt). Cena: 64,99 PLN.

Piliście już blauburgera? (fot. własna)

Jagodics Kőszegi Cabernet Sauvignon 2017 to najstarsze wino z całej trójki, acz w ciemno bym tego nie zgadł. Dobrze oddaje charakter odmiany jak i stosunkowo chłodnego klimatu, z którego pochodzi. Posiada rubinową barwę o średniej głębi. Pachnie czarną porzeczką, wiśnią, czereśnią, papryką oraz skórą. W ustach średnio zbudowane, wytrawne, o sporej kwasowości, wysokiej taninie, wyraźnych nutach czarnej porzeczki i papryki. Dalej pojawia się mięta, eukaliptus, skóra, dym, a także wanilia. Uczciwie zrobione, solidne czerwone wino, które jednakże domaga się towarzystwa, chociażby w postaci mięsiwa. Ocena: *** (86/100 pkt). Cena: 55,99 PLN.

Cabernet sauvignon z wegierską duszą. (fot. własna)

Wina Attili Jagodicsa to z pewnością dobry przyczynek, by zwrócić uwagę na ten nieznany dotychczas wśród Polaków zakątek Węgier, pełen wspaniałych atrakcji turystycznych, pięknych krajobrazów i coraz lepszych win. A póki granice są zamknięte – rozkoszujmy się solidnymi czerwieniami, które w końcu pojawiły się na polskich półkach. Z pewnością zachęcą nas, by zejść z utartych szlaków.

Źródło win: udostepnione do degustacji przez producenta.

Szent Andrea Áldás Egri Bikavér Superior 2018 – błogosławiona bycza krew z Egeru

Największym winnym skarbem Egeru jest bez wątpienia bikavér, czyli bycza krew. Ten kupaż czerwonych gron powstaje z co najmniej trzech odmian (dopuszczonych jest 12), których proporcje są określone w lokalnych przepisach, zaś największą część stanowi kékfrankos. Ja przez długi czas nie potrafiłem się przekonać do tych win, z jednej strony ze względu na ich przeciętną jakość, z drugiej strony często bywały nieczyste, co wskazywało na problem w piwnicy. Dziś wydaje się, że Eger sobie z tymi problemami skutecznie poradził, co udowadniają m.in. wina od czołowego producenta regionu – winiarni St. Andrea Pincészet. To liczące 45 hektarów upraw gospodarstwo posiada parcele w najlepszych siedliskach regionu, z których powstaje szerokie spektrum win – od prostych, jednoodmianowych bieli i czerwieni, po niezwykle skoncentrowane, jednoparcelowe bikavéry.

Wspaniała bycza krew. (fot. własna)

Ja zaś wracam do jednej z ich najbardziej znanych byczych krwi (według aktualnych przepisów w kategorii superior), czyli St. Andrea Áldas Egri Bikavér 2018. Jest to kupaż powstały z odmian: kékfrankos, merlot, cabernet franc, turán, cabernet sauvignon i pinot noir, fermentujący w stali i otwartych kadziach, zaś dojrzewający przez 12 miesięcy w beczce. Posiada ciemnoczerwoną barwę z granatowymi refleksami. Pachnie jeżynami, wiśnią, czereśnią, żurawiną, a także mokrą ziemią oraz tytoniem. W ustach średniozbudowane, z dojrzałą, gładką taniną, średniowysoką kwasowością, wysokim, acz dobrze zintegrowanym alkoholem (14,7%), oraz soczystą owocowością: jeżyną, wiśnią, czereśnią, żurawiną, czerwoną porzeczką oraz maliną, wzbogacone również nutami tytoniu, mokrej ziemi i pieprzną pikantnością. Jest w nim wszystko – koncentracja, złożoność, dużo czystego owocu. Nic dziwnego, że zostało docenione m.in. przez magazyn Decanter, zyskując wysokie noty w tegorocznym rankingu Wines of Year 2020. Ocena: **** (91/100 pkt). Cena: 69,99 PLN (Rafa-Wino).

Źródło wina: zakup własny.