Prinz von Hessen Landgraf von Hessen Riesling Feinherb 2015 – szlachetna biel z książęcych winnic

Koniec I Wojny Światowej na ziemiach przyniósł upadek wszystkich monarchii będących częścią dawnej Rzeszy. I choć stare dynastie straciły władzę, to poza nielicznymi wyjątkami udało im się utrzymać dużą część majątków oraz posiadłości. Tak też było z rodziną Hessen-Kassel, tytułowymi Landgrafami Hesji, którzy stworzyli spore portfolio inwestycyjne. W 1957 roku, jeden z członków rodu – Philipp von Hessen nabył pierwsze 7 ha winnic w okolicach Johannisbergu (region Rheingau), dajac podwaliny pod obecną winiarnię. Dziś powierzchnia upraw zajmuje 42 ha, z których 92% stanowi riesling, a pozostałe 8% pinot gris, pinot noir i merlot. Dziś powstaje tu rocznie pomiędzy 200 a 280 tysięcy butelek wina rocznie, z czego spora część jest przeznaczona na eksport. Winiarnia od 1969 roku przynależy do VDP (związku najlepszych niemieckich producentów win).

Wino nie tylko dla szlachetnie urodzonych. (fot. własna)

Prinz von Hessen Landgraf von Hessen Riesling Feinherb 2015 należy do drugiego poziomu jakościowego w piramidzie VDP – Ortswein. Wino to dojrzewało w stalowych tankach przez pół roku. Posiada jasnozłotą barwę, w nosie dominują aromaty jabłek, moreli, polnych kwiatów i skórki cytryny. W ustach sporo czystego owocu – gruszki, morele, jabłka oraz cytrusy, solidna kwasowość (7,2 g/l), którą dobrze balansuje wyraźny cukier resztkowy (13,7 g/l). W tle szczypta słonej mineralności, lekka pikantność, na finiszu zaś pojawia się delikatna goryczka. Nie jest to zbyt wykwintne i głębokie wcielenie rieslinga, ale wciąż dostajemy niezwykle pijalne, przyjemne wino. Cena: 49,99 PLN, ocena: ***/****.

Źródło wina: przesłane do degustacji przez importera – Faktorię Win.

 

Maj miesiącem rieslinga – degustacja dojrzałych win z tej odmiany

Wczoraj rozpoczęła się kolejna już edycja Riesling Weeks – imprezy promującej niemieckie wina powstałe z tej wspaniałej odmiany. Korzystając z okazji postanowiłem więc pokazać jedno z oblicz tego szczepu – długowieczność. Jeszcze w styczniu miałem przyjemność próbować kilku nie najmłodszych już win od czołowych producentów z za naszej zachodniej granicy, w zdecydowanej większości w wytrawnym wydaniu. Jak starzeją się rieslingi od gwiazd niemieckiego winiarstwa? O tym poniżej.

Solidny zestaw dojrzałych rieslingów. (fot. własna)

Pierwsze z win – Georg Mosbacher Riesling Trocken 2009 to podstawowa etykieta od giganta z Palatynatu. Mamy tu głebokozłotą barwę, w nosie susz owocowy (śliwki, brzoskwinie), naftę, jodynę oraz miód. Usta oleiste, sporo tu ciała, dominują nuty wosku, miodu, suszonych owoców, jest też słona mineralność, jedyne czego mogłoby być więcej, to z pewnością kwasowości, która dodałaby mu pazura. Dobre, starzeje się z godnością, choć czuć, że najlepsze ma już za sobą (ocena: ***/****). Dwa lata młodsze Dönnhoff Höllenpfad Riesling 2011 pokazuje, że mamy w kieliszku wino z nieco wyższej półki. Barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne są nuty nafty, skórki pomarańczy, brzoskwini, wanili oraz mokrych kamieni, w ustach zaś sporo owocowości spod znaku brzoskwini, moreli i gruszki, delikatnie zaznacza się także słona kwasowość i pikantność, mamy też lekką goryczkę. W tej układance brakuje niestety solidnej dawki kwasowości, bo ta obecna – jest zdecydowanie niewystarczająca (ocena: ***/****).

Klasyka z serca Rheingau. (fot. własna)

Trzeba było poczekać na trzecią butelkę, by każdy z degustujących westchnął z zadowolenia. Faktyczne – Leitz Berg Schlossberg Riesling GG 2012 z serca Rheingau dało ku temu powody. Szata złota, lśniąca, w nosie mamy aromaty suszonych śliwek, moreli, miodu oraz wszechobecną naftę i jodynę. W ustach na pierwszym planie znajdziemy słoną mineralność, opartą o ostrą jak brzytwa kwasowość, sporo tu ekstraktu, dalej pojawia się także soczysta owocowość pod postacią brzoskwini. Nieco dalej nuty nafty, wanili oraz delikatna słodycz, która doskonale zaokrągla całość. Długi, owocowo-mineralny finisz (ocena: ****/*****). Absolutnym negatywnym zaskoczeniem był natomiast Heymann Löwenstein Uhlen Blaufusser Lay Riesling GG 2008. Barwa złota, w nosie wyraźnie wyczuwalna oksydacja, masło, prażone orzechy, w ustach zaś poza świetną kwasowością znajdziemy trochę pikantności i nut suszonych owoców. Szkoda, bo z pewnością zapowiadało się na poważne wino (ocena: **/***).

Dojrzały, mineralny riesling z Nahe. (fot. własna)

Potem było już tylko lepiej. Von Racknitz Niederhäuser Klamm 2008 z Nahe to już mocno ewoluowane, ale wciąż żywotne wino. Posiada złotą barwę, w nosie mocno wyczuwalna jest mineralność spod znaku mokrych kamieni, a także miód, karmel, a także nafta. W ustach mamy mieszankę suszu owocowego, wanili, słonej mineralności, przyzwoitej kwasowości i nut jodyny, z delikatną słodyczą. Średnio zbudowane, solidne wino od małego producenta (ocena: ****). Clemens Busch Marienburg Rothenpfad Riesling GG 2007 charakteryzuje się złotą barwą, w nosie zaznaczają się aromaty suszonych owoców, polnych ziół, białego pieprzu i dymu, w ustach zaś mamy prawdziwą bombę owocową: nuty suszonych brzoskwini, moreli, cytrusów, świetna kwasowość, miód, oraz deliktany cukier resztkowy na finiszu. Solidne, choć nieco krótkie (ocena: ***/****).

Owocowy, świeży kabinett znad Mozeli. (fot. własna)

Kolejna partia win pochodziła w całości znad Mozeli i  posiadało zdecydowanie więcej cukru resztkowego od poprzedników. Van Elkan Kaiseler Nies’chen Alte Reben Kabinett 2007 to solidny wstęp do świata dojrzałych mozelskich słodyczy. Barwa głębokozłota, w nosie początkowo mocno warzywnie i ziołowo (koper), dopiero po chwili nieprzyjemna zapachy wietrzeją i odkrywają wspaniały bukiet pełen moreli, suszonych brzoskwini, śliwek i miodu. W ustach mamy solidną dawkę słodyczy, dalej kompot brzoskwiniowy, morele, świetną cytrusową kwasowość, słoną mineralność oraz lekką pikantność. Lekkie, świeże, a jednocześnie dojrzałe wino od niebyt znanego w Polsce nas producenta (ocena: ****). Peter Lauer Ayler Kupp Untersteinberg Riesling Faß 12 2007 posiada złotą barwę, w nosie mamy miks miodu, nafty i suszu owocowego (brzoskwini, moreli, śliwek). W ustach dominują nuty owocowe: brzoskwinia, morela, cytrusy, sporo tu słodyczy i dobrze jej balansującej kwasowości, mamy też miód, ale brakuje niestety głębi. Finisz krótki, bez wyrazu (ocena: ***/****).

W tym wypadku czas niespecjalnie pomógł… (fot. własna)

Na sam koniec do kieliszków trafiło J.J. Prüm Graacher Himmelreich Riesling Spätlese 2009. Producenta nie trzeba przedstawiać, to czołówka mozelskiego, i zarazem niemieckiego winiarstwa. Owo wino nie zawiodło pokładanych w nim nadziei. Barwa jasnozłota, w nosie wyczuwalne aromaty mango, marakui, grapefruita, cytrusów oraz mokrych skał, w ustach również mamy bombę owocową pod postacią marakui, ananasa, mango, ze świetną cytrusową kwasowością oraz obezwładniającą, acz dobrze zintegrowaną słodyczą. Spora koncentracja, idealny balans, soczystość, swą obecność zaznacza również słona mineralność, słowem – mamy wszystko to, czego należy oczekiwać od wielkich mozelskich win. Arcydzieło (ocena: ****/*****).

Niemalże doskonałe spätlese od legendarnego producenta z Wehlen. (fot. własna)

Jak widać, zdecydowana większość degustowanych win dobrze zniosła upływ czasu, choć wciąż dla wielu są to młodziki. Nie tak rzadko przecież można spotkać w niemieckich piwniczkach wina sprzed trzech, czterech, a nawet pięciu dekad, które do dziś są w wspaniałej formie, choć prawdą jest, że są to przeważnie słodkie rieslingi. Zapraszam więc wszystkich czytelników do zapoznania się z tą wspaniałą odmianą, najbliższe tygodnie będą ku temu doskonałą okazją. Listę lokali zaangażowanych w Riesling Weeks znajdziecie tu.

Źródło win: degustowane podczas płatnej imprezy w budapesztańskim winebarze Carpe Diem.

Turnau Riesling 2017 – złote dziecko polskiego winiarstwa

Z wielką uwagą obserwuję rozwój rynku wina w Polsce. Niezbyt często przecież mamy możliwość doświadczać pojawienia się kompletnie nowego kraju na winiarskiej mapie świata, szczególnie, gdy jest to nasza ojczyzna. Ostatnie dziesięciolecie, dzięki zmianom prawnym stało się okresem odrodzenia zapomnianych przed setkami lat tradycji upraw winnej latorośli. W ciągu tego krótkiego okresu powstało ponad 200 winiarni o łącznej powierzchni upraw ponad 330 ha. Największą z nich jest dziś Winnica Turnau z Braniewic w województwie zachodniopomorskim. 28 ha nasadzeń i roczna produkcja w wysokości 100 tys. butelek, w dość nieoczywistym miejscu i nienajłatwiejszym klimacie to zdecydowanie wielki sukces jej założycieli. Większość upraw stanowią odmiany hybrydowe (solaris, johanniter, hibernal, seyval blanc, rondo, regent), ale rośnie tu także riesling. Za powstawanie win odpowiada młody enolog z Nadrenii – Frank Faust, dzięki czemu w tutejszych winach można wpływ niemieckiej szkoły winiarskiej.

Najlepszy polski riesling? Bardzo możliwe. (fot. własna)

 

Jej doskonałym przykładem jest chociażby Turnau Riesling 2017. Degustując w ciemno, prawodopodobnie miałbym problemy z odróżnieniem go od win zza Odry. Posiada bladożółtą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty cytrusów, zielonego jabłka, polnych ziół oraz brzoskwini. W ustach mamy świetny balans między solidną kwasowością i delikatnie zaznaczonym, acz wyraźnym cukrem resztkowym (6 g/l), jest też śladowa mineralność, nuty soczystych owoców: cytryny, grapefruita, zielonego jabłka, a także polnych ziół. Finisz średniodługi z wyraźnymi nutami cytrusów. Idealnie sprawdzi się podane do dań z ryb, owoców morza i drobiu, choć chętnie piłbym go również solo. Jedynym minusem jest dość wysoka cena, choć można ją częściowo uzasadnić jakością i miejscem pochodzenia. Wino zdecydowanie polecane. Cena: 90 PLN. Ocena: ****.

Źródło wina: degustowane na Afterparty po 6. Zlocie Blogosfery Winiarskiej.