Jandl Missio Soproni Kékfrankos 2017 – szlachetny napój zbieraczy fasoli

Położony bezpośrednio przy granicy z Austrią Sopron jest sercem regionu winiarskiego, którego tradycje sięgają setek lat. Tutejsze wina przez stulecia trafiały na stoły szlachty oraz władców, choć – do XIX wieku powstawały tu głównie biele. Dopiero klęska filoksery i sprowadzenie nowych odmian spowodowało, że postawiono tu na ciemne odmiany winorośli, z których największe znaczenie – podobnie jak w sąsiednim Burgenlandzie – zyskał kékfrankos. Jego uprawą zajmowali się niemieckojęzyczni mieszczanie, zwani w tutejszym dialekcie poncichterami (producentami fasoli), gdyż rzędy fasoli przeplatały się z rzędami winorośli. Jednym z nich jest pochodząca z Fertőrákos rodzina Jandl, która posiada długą historię działalności, sięgającą aż 1796 roku. Gospodarują oni na 10 hektarach, część parcel dzierżawią. Uprawiają głównie kékfrankosa, oprócz niego także cabernet franc, merlot, syrah, zweigelt – a z jasnych odmian – pinot blanc.

Klasyczny kékfrankos z Sopronu. (fot. własna)

Jandl Missio Soproni Kékfrankos 2017 jest sytuowany przez producenta w kategorii premium. Grona z których powstało pochodzą ze stanowiska Újhegy, obsadzonego starymi krzewami kékfrankosa. Wino spontanicznie fermentowało, a potem dojrzewało w dębowych beczkach, z których wyselekcjonowano najlepsze – i skupażowano przed butelkowaniem. Posiada jasnorubinową barwę, pachnie wiśnią, czereśnią, czarną porzeczką, maliną, ziemią, tytoniem, oraz przyprawami korzennymi i pieprzem. W ustach jedwabiste, gładnie, z świetną kwasowością, wysoką, acz dojrzałą taniną, nutami wiśni, czereśni, owoców leśnych, skóry, tytoniu, wanili, czarnego pieprzu. Finisz średniodługi, pikantny. Bardzo dobrze zrobione wino, które oddaje charakter odmiany i chłodnego klimatu. Wysoka kwasowość nie każdemu się spodoba, ale z pewnością jest ona typowa właśnie dla tego rodzaju win. Okazja, jeśli patrzymy na kategorię cena/jakość. Ocena: ***/****. (89/100 pkt). Cena: 2190 HUF (27,50 PLN).

Źródło wina: zakup własny w sklepie internetowym Pannon Borbolt.

Garger Wachter Vaskeresztesi Kékfrankos Válogatás 2014 – granica, która łączy, a nie dzieli

Żyjemy w czasach, gdy granice między państwami stają się raczej wirtualną, a nie faktyczną barierą, a przemieszczanie się pomiędzy nimi bywa łatwiejsze, aniżeli kiedykolwiek w historii. Oczywiście, nie mówię tu o wyjątkowych okresach – jak trwająca właśnie pandemia – kiedy narody – działając słusznie i ograniczając jej zasięg poprzez zamykanie szlabanów taką możliwość zawieszają. Winiarstwo jest jedną z branż światowej gospodarki, która niewątpliwie na otwarciu granic korzysta. Nie chodzi mi tylko o swobodny przepływ towarów oraz osób, bo to niejako wynika z faktu otwartych granic, a raczej poszerzania współpracy między winiarzami z terenów pogranicznych. Idealnym przykładem na to jest wino, o którym będzie mowa o dzisiejszym wpisie, wyprodukowane przy współpracy dwóch winiarzy – Austriaka Thomasa Wachtera oraz Węgra Imre Gargera. Obaj producenci działają na górze Vas-hegy, z niemiecka zwanej Eisenbergiem, produkując wspaniałe kékfrankose, wyraźnie oddające charakter miejscowego terroir. O Thomasie Wachterze i jego winach już pisałem na blogu, czas więc oddać nieco miejsca Imre Gargerowi. Jest on właścicielem niewielkiego gospodarstwa położonego w Vaskeresztes, liczącego 2,5 ha upraw. Po wielu latach pracy poza granicami kraju powrócił w rodzinne strony, kupił niewielką piwniczkę (buschenschank), odnowił ją, w 2003 roku sadząc pierwsze krzewy. W 2006 roku wyprodukował pierwsze wino i jako jedyny w okolicy zabutelkował je. Już po kilku latach jego kékfrankose powstałe we współpracy z Thomasem Wachterem zdobyły ogólnokrajowe uznanie, choć do dziś ta niewielka winiarnia pozostaje na peryferiach węgierskiego świata winiarskiego. A szkoda.

Kapelusze z głów przed tym kékfrankosem! (fot. własna)

Tutejszy Garger Wachter Kékfrankos Válogatás 2014 jest selekcją z najlepszych beczek kékfrankosa z parceli Wachtera oraz Gargera. Po rocznym dojrzewaniu w beczce wino skupażowano w wielkim zbiorniku ze stali i zabutelkowano. Posiada ono klasyczną, rubinową barwę o średniej intensywności. Charakteryzują je aromaty wiśni, czereśni, fiołków, malin oraz czerwonych śliwek, a także skóry, czarnego pieprzu i wędzonki. Usta wciąż bardzo świeże, soczyste, z wspaniałą, wibrującą kwasowością, nienachalną taniną, dobrze wtopionym alkoholu, z dość intensywnymi nutami wiśni, czereśni, malin, suszonych śliwek, przypraw korzennych: imbiru, goździków, pieprzu, a także słonej mineralności. Finisz średniodługi, przyjemnie owocowy. Ocena: ****. Cena: 2990 HUF (38,50 PLN). Wypada nadmienić, że bardzo podoba mi się także szata graficzna, mocno czerpiąca z koncepcji Wachtera – u Austriaka znajdziemy na butelkach męski trzewik, zaś u Gargera kapelusz. Oznacza on ukłon w stronę odmiany, regionu i samego wina.

Źródło wina: zakup własny.

Taschner Zöld Olivér 2018 – zielone jabłko z Sopronu

W ostatnich tygodniach pogoda niekoniecznie sprzyja piknikom i wypadom na łono natury, jednak koniec końców wiosna ostatecznie zagości w naszych stronach. Bulwary, lasy, terasy i balkony zapełnią się ludźmi, którzy chętnie sięgną po lekkie, białe wino, które doskonale sprawdzi się w takich warunkach. Dla wielu z pewnością pierwszym (i jak najbardziej uzasadnionym) wyborem będzie vinho verde, czy też musujące prosecco, ja jednak chciałbym zasugerować bardziej środkowoeuropejskie rozwiązanie kwestii piknikowej. Sięgnąłem po wino z podstawowej linii winiarni Taschner Bor és Pezgőház. Jest to jeden z największych producentów w położonym na zachodzie Węgier regionu Sopron, obecnie uprawia się tu winną latorośl na 30 ha, z czego zdecydowana większość przypada na ciemne odmiany: kékfrankos, zweigelt, cabernet franc, cabernet sauvignon, pinot noir, a uzupełniają je białe szczepy: irsai olivér, frühroter veltliner, zenit oraz grüner veltliner. Za produkcję odpowiada Kurt Taschner, przedstawiciel trzeciego pokolenia winiarzy.

Na majówkę będzie jak znalazł. (fot. własna)

 

Taschner Zöld Olivér 2018 to jak nazwa wskazuje kupaż powstały z gron odmian grüner veltliner (węg. zöld veltelini) i irsai olivér, fermentujący i dojrzewający w stalowych tankach. Posiada ono jasnożółtą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty zielonego jabłka, gruszki, muszkatu, polnych ziół i kwiatów. W ustach również dominuje nuta jabłkowa, dalej pojawiają się cytrusy, biały pieprz, zioła, jest też całkiem przyzwoita kwasowość i delikatna goryczka. Doskonale uzupełniają się tu charakterystyki obydwu szczepów – aromatyka irsai olivéra oraz pikatność i kwasowość grüner veltlinera. Dzięki temu otrzymujemy soczyste, pijalne, lekkie wino, idealne do terasowych posiadówek i pikników w parku, choć oczywiście bez szczególnej głębi. Ocena: **/***. Cena: 1690 HUF (22,40 PLN).

Źródło wina: otrzymane do degustacji od producenta.