W końcu doczekałem się większej liczby osób, dzięki czemu mogłem przeprowadzić degustację wszystkich zakupionych w Kőszeg win. Czy moja cierpliwość została nagrodzona? To już inne pytanie…
Cen i specyfikacji nie podawałem, wszystko do znalezienia w grudniowym poście. Test-sekcję rozpoczęliśmy białym, półwytrawnym winem Chardonnay z winnicy Stefanich. Już na początku muszę stwierdzić, że niestety to dla mnie jedno wielkie rozczarowanie. Jasnozłota, przejrzysta barwa, w nosie agresywny alkohol, w tle pieprz, trawa, w ustach potężna, aczkolwiek niczym nie uzasadniona kwasowość (no chyba, że świadomie mamy zamiar używać tego wina jako bazy do szprycerów), w tle wyczuwalne lekkie nuty cytrusowe, krótki, bezbarwny finisz z goryczką. Towarzyszom względnie smakowało, mnie nie. Brakowało mi w nim balansu. Ocena: **
Cen i specyfikacji nie podawałem, wszystko do znalezienia w grudniowym poście. Test-sekcję rozpoczęliśmy białym, półwytrawnym winem Chardonnay z winnicy Stefanich. Już na początku muszę stwierdzić, że niestety to dla mnie jedno wielkie rozczarowanie. Jasnozłota, przejrzysta barwa, w nosie agresywny alkohol, w tle pieprz, trawa, w ustach potężna, aczkolwiek niczym nie uzasadniona kwasowość (no chyba, że świadomie mamy zamiar używać tego wina jako bazy do szprycerów), w tle wyczuwalne lekkie nuty cytrusowe, krótki, bezbarwny finisz z goryczką. Towarzyszom względnie smakowało, mnie nie. Brakowało mi w nim balansu. Ocena: **
Drugim winem było musujące, wytrawne wino Sgraffito od Tóth Pincészet. Piłem już wina z tej winiarni i mi smakowały, tu zaś znów spotkało mnie kolejne rozczarowanie. Barwa wina podobna do poprzednika, nieco jaśniejsza. Nos łagodny, wyczuwalne nuty cytrusowe, agrest. W ustach świeże, acz nieco tępawe, także nie wyczujemy tu owoców, alkohol zaburza jego strukturę. Finisz podobny do poprzednika – krótki, gorzkawy, do zapomnienia. Ciśnie się na usta – a po cholerę te bąbelki? Żeby głowa bardziej bolała? Pijalne, ale w tej cenie (1750 HUF czyli 24 PLN) znajdziecie na Węgrzech dużo lepszych win. Nawet z tej samej winnicy. Ocena **
Po winach białych przyszła kolej na czerwone, tu błagalnym wzrokiem wypatrywałem czegoś lepszego. I trzeba przyznać, że jest lepiej, bo wino białe jest w Kőszeg tylko dodatkiem do wszechobecnej czerwieni i różu.
Spodziewałem się więcej (fot. własna)
Jurisics Vére, czyli Krew Jurisicsa, flagowe wino winiarni Stefanich podniosło poprzeczkę. Barwa wiśniowa, mało przejrzyste, w nosie wyczuwalne aromaty owoców leśnych, maliny, oraz nuty pieprzne. W ustach mocno wyczuwalna, a średniej jakości beczka, pomimo tego jest to wino dość wyważone, o przyjemnych taninach, wyczuwalne nuty jeżyn, owoców leśnych, średni, przyjemny finisz. Rocznik 2013, być może sam przyczyniłem się do jego powstania (brałem udział w zbiorach…). Ocena: ***
Następnie nadeszła pora na winnicę Jagodics. I tu przyszło pozytywne zaskoczenie – Blauburger. Barwa purpurowa, w nosie wyczuwalne aromaty wiśniowe, owoce leśne, maliny, w ustach wyczuwalne owoce – maliny, czerwone jabłka, przyjemne, acz solidne taniny. Najlepsze wino degustacji i jedyne, po które z czystym sumieniem miałbym ochotę sięgnąć raz jeszcze. Ocena: ***
Degustację kończyliśmy Cabernet Sauvignon, o ciemnoróżowej, głębokiej barwie, w nosie atakujący z każdej strony alkohol, w tle owoce leśne. Solidne taniny, mocno wytrawne, wymaga większej “cierpliwości” niż wyżej wymienione wina, acz z czasem się otwiera i łagodnieje. Finisz średni. Nie jestem przekonany, czy górzyste okolice Kőszeg są dobrym miejscem dla tego ciepłolubnego szczepu. Ocena: ***
Po winach z Kőszeg spodziewałem się czegoś więcej. Białe wina są słabe, nie widzę w nich potencjału rozwoju, zwłaszcza, że w innych częściach regionu winiarskiego Sopron znajdziemy znacznie lepsze egzemplarze. Cały wysiłek winarzy skupiłbym na winach czerwonych, które reprezentują przyzwoity poziom, aczkolwiek często daleko im do win z innych regionów o podobnej kategorii cenowej. Przede wszystkim należy ograniczyć używanie beczek, które wielu winom raczej szkodzą, aniżeli pomagają (zwłaszcza jeśli sama beczka jest kiepskiej jakości…). Miasteczko ma potencjał, trzeba go tylko wykorzystać. Ja i tak tam wrócę jeszcze nie raz, więc będę dawał relację ze zmian.
2 komentarze
Jeżeli dobrze widzę po zdjęciach, to została zachowana zasada: im piękniejsza etykieta, tym gorsze wino 🙂
O tym akurat nie pomyślałem, ciekawy punkt widzenia 🙂