Cierpliwość popłaca – dojrzałe rieslingi z festiwalu Mythos Mosel

Jakież to ekscytujące sięgać po butelkę wina z datą swojego urodzenia. Im więcej mamy lat, tym mniejsza okazja, by tego dokonać, gdyż wbrew stereotypom – zdecydowana większość win z wiekiem traci na jakości. Tylko nieznaczny odsetek jest w stanie przetrwać dziesięciolecia, a jeszcze mniej w tym czasie się rozwinąć i nabrać wyjątkowego smaku i aromatu. Jednymi z tych niewielu są rieslingi, zwłaszcza w swej mozelskiej odmianie. Pomaga im w tym wysoka kwasowość oraz cukier resztkowy, które sprzyjają wieloletniemu dojrzewaniu w butelce. O ich magii miałem okazję przekonać się już dwa lata temu, dlatego kiedy pojawiła się kolejna okazja, by zapoznać się z wyjątkowymi, starymi winami podczas festiwalu Mythos Mosel – skorzystałem z niej.

Górująca nad Bernkastel winnica Badstube. (fot. własna)

Degustacja miała miejsce w winiarni Weingut Kerpen i dla uczestników festiwalu była bezpłatna. Zaprezentowano sześć win w różnej skali słodyczy, od półwytrawnych do bardzo słodkich auslese. Najstarsze z nich powstało w bardzo dobrym 1983 roku, najmłodsze zaś w 1999. Każde z nich okazało się  być w świetnej formie. Pierwsze podane wino, czyli Thomas Ludwig Thörnicher Ritch Riesling Auslese Halbtrocken 1989 charakteryzuje jasnozłota suknia, w nosie częstuje nas aromatami nafty, dymu, suszonych brzoskwinii oraz miodu, zaś w ustach kusi delikatną słodyczą, żwawą kwasowością, krzemową mineralnością, naftą, oraz delikatną nutą suszonych śliwek (ocena: ****).

Upływu czasu nie oszukasz… (fot. własna)

Rok starsze F-J Klüsserather Bruderschaft Riesling Spätlese 1988 wydaje się być nieco bardziej dojrzałe, cięższe, oleiste – mamy tu złotą barwę, w nosie dominuje miód, dalej mamy nuty moreli, suszonych owoców, propolisu oraz petrolu. W ustach dominują nuty suszonych owoców, miodu, cytrusów, wszystko spina przyzwoita kwasowość oraz solidna dawka słodyczy, sporo tu ekstraktu, sporo ciała, dużo emocji (ocena: ****).

Ale ów czas jest dla rieslingów niezwykle łaskawy. (fot. własna)

Nieco słabsze okazało się natomiast kolejne wino – Pauly Bergweiler Bernkasteler Badstube Riesling Spätlese 1985. Barwa jasnozłota, w nosie dominują nuty krzemowe, mineralne, dym, petrol, w ustach natomiast pojawiają się nuty moreli moreli, suszonych owoców, grzybowów, solidna kwasowość nieco przeważa nad dość wątłą i niewielką słodyczną, na finiszu zaznacza się delikatna goryczka (ocena: ***/****).

Na takie wina warto czekać… (fot. własna)

Następnie nadeszła pora na najstarsze wino całej degustacji – Ernst Clüsserath Trittenheimer Altärchen Riesling Spätlese 1983. Pomimo trzech i pół dekady ma się całkiem dobrze – posiada złotą barwę, w nosie na pierwszy plan wysuwa się nafta, dalej pojawiają się aromaty suszonych owoców, miodu, przypraw do piernika, w ustach zaś sporo nut suszonych owoców, miodu, grzybów, spora kwasowość oraz solidna słodycz, bardzo dobrze wywarzone i harmonijne, aczkolwiek pojawia się także zapaszek starej szafy. Mimo wszystko jedno z przyjemniejszych win tej degustacji (ocena: ****).

Trzydzieści pięć lat – nie dałbym mu tyle. (fot. własna)

Piąte z kolei wino pochodziło od gospodarza – Kerpen Bernkasteler Badstube Riesling Auslese 1990 pomimo prawie trzydziestu lat wciąż wydaje się niesamowicie świeże i owocowe. Posiada złotą barwę, w nosie wyczuwalne są aromaty miodu, moreli, brzoskwinii, botrytisu i propolisu, w ustach zaś mamy idealną mieszankę potężnej słodyczy i ostrej jak brzytwa kwasowości, które stanowią idealną bazę dla nut moreli, mirabelki, brzoskwinii oraz gruszki, a także miodu i delikatnej, słonej mineralności. Po prostu świetne (ocena: ****).

Tu również czas okazał się wyjątkowo łaskawy… (fot. własna)

Nic jednak nie mogło równać się z ostatnim w kolejsce – Kees-Kieren Graacher Domprobst Riesling Auslese*** 1999. W zasadzie można rzec, że to bardziej zdeklasowane trockenbeerenauslese aniżeli klasyczne auslese. Charakteryzuje je głęboka, złota barwa, w nosie dominują aromaty moreli, miodu, pigwy, mineralności, które współgrają z ustami – a w nich cała kawalkada smaków – miodu, pigwy, brzoskwinii, cytrusów, olbrzymiej słodyczy i monumentalnej kwasowości, bogate w nuty botrytisu, propolisu i mineralności, wielowarstwowe i niesamowicie długie. Bezkompromisowe, nie biorące jeńców, po prostu świetne wino (ocena: ****/*****).

Młodzieniaszek z olbrzymim potencjałem. (fot. własna)

To już kolejna degustacja, która przekonała mnie, że warto sięgać po stare rieslingi, warto je także starzyć w chłodzie piwniczek. Czas większości z nich służy, a jeśli go nie mamy – to należy ruszyć nad Mozelę – gdyż praktycznie każdy producent posiada spore zapasy starych win, dostępne w śmiesznych wręcz cenach. Ja sam oprócz wspaniałych wrażeń przywiozłem dwie butelki liczące sobie ponad 30 lat. I muszę przyznać – nie mogę się doczekać ich otwarcia.

 

Nad Mozelę podróżowałem i w festiwalu Mythos Mosel brałem udział na koszt własny.

Podobne wpisy