Somlói Apátsági Pince Olaszrizling Orange 2018 – pyszna pomarańczka z wulkanu

Somló, choć jest jedną z najbardziej innowacyjnych apelacji winiarskich Węgier, nie jest szczególnie kojarzone z win pomarańczowych. Nie jest to zresztą nic dziwnego – ten styl produkcji mocno przykrywa charakter terroir, który jest najmocniejszą stroną tutejszych bieli. Nie znaczy to jednak, że próby nie są podejmowane – z tym rodzajem win udanie mierzyli się chociażby Tamás Kis z Somlói Vándor, czy też László Jász z Nagybajuszú Laci Pincéje. Kolejnym producentem, który powstanowił stworzyć własną „pomarańczkę” jest dobrze już znana czytelnikom tego bloga winiarnia Somlói Apátsági Pince, która w ostatnich latach eksperymentuje z różnymi stylami i nowymi odmianami.

Pyszna pomarańcza z Somló. (fot. własna)

Somlói Apátsági Pince Olaszrizling Orange 2018 to do dość konwencjonalne w stylu, ale za to przez to znacznie bardziej przystępne wino pomarańczowe. Maceracja na skórkach trwała miesiąc, po której nastąpiło półroczne dojrzewanie w beczce. Charakteryzuje je jasnobursztynowa barwa. Pachnie suszonymi morelami, pigwą, olejkiem pomarańczowym, imbirem, kwiatami, ale pojawia się też skóra oraz lotna kwasowość. W ustach średniozbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością (6,2 g/l kwasów), średnim alkoholem oraz delikatną taniną. Sporo tu nut suszonych moreli, pigwy, brzoskwini, pojawiają się także cytrusy spod znaku pomarańczy oraz mandarynki, jest też lekka, goździkowo-imbirowa pikantność. Finisz długi, z jabłkowo-morelowym posmakiem. Krągłe, oleiste, złożone wino, które spodoba się wielu. Cena: 5000 HUF (64 PLN). Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Niedostępne w Polsce, zaś inne wina tego producenta znajdziecie w warszawskim winebarze Wine & People.

Źródło wina: zakup własny u producenta.

Gilvesy Terra No 2 Tagyon-hegy Rajnai Rizling 2018 – płynne złoto Balatonu

Północny brzeg Balatonu usiany jest licznymi wzniesieniami, powstałymi w wyniku wulkanicznej działalności ziemi sprzed kilku milionów lat. Już przed wiekami zauważono, że ich zbocza idealnie nadają się do uprawy winorośli, zaś obecność dużego zbiornika wodnego łagodzi wszelkie ekstrema klimatyczne. Ów idealny klimat, przepiękne krajobrazy oraz spokój przyciągnęły tu w 2012 roku urodzonego w Kanadzie Róberta Gilvesyego, który znalazł tu swe miejsce na ziemi. Jeszcze w tym samym roku zakupił budynek winiarni należącej niegdyś do możnego rodu Esterházych, by gruntownie go odrestaurować. Stopniowo nabywał też kolejne parcele, dziś gospodaruje na 17 hektarach w trzech siedliskach (Tarányi, Váradi, Mogyorós), zaś kolejne 7 hektarów należy do wspólnego projektu Martinus Birtok, który powstał we współpracy z Mártonem Ruppertem. O samej winiarni pisałem już jakiś czas temu przy okazji próbowania podstawowego kupażu producenta, dziś zaś pora na specjalne, jednoparcelowe wino, pochodzące z siedliska przypisanego właśnie do winiarni Martinus.

Dobry riesling znad Balatonu. (fot. własna)

Gilvesy Terra No 2 Tagyon-hegy Rajnai Rizling 2018 powstał z gron zebranych z siedliska Tagyon-hegy. Przeszło proces spontanicznej fermentacji w stalowych zbiornikach, gdzie dojrzewało przez kolejne kilka miesięcy. W efekcie otrzymujemy wino o delikatnej, jasnozłotej barwie. Pachnie ono mokrą skałą, krzemieniem, cytryną, limonką, kwiatami lipy, miodem, imbirem oraz naftą. W ustach jest ono średniozbudowane, wytrawne, z wysoką kwasowością (6,4 g/l) oraz średnim alkoholem. Znajdziemy tu nuty zielonego jabłka, cytryny, imbiru, limonki, grapefruita, jak i polnych ziół oraz mokrej skały. Całość wieńczy średniodługi finisz. Nowoczesne, świeże, dobrze „skomponowane wino” z solidną strukturą, mogłoby mieć jednakże nieco więcej ciała i długości. Ocena: ***/**** (89/100 pkt). Cena: 3900 HUF (49,50 PLN).

Źródło wina: zakup własny w sieci sklepów Bortársaság.

Bott Előhegy Furmint 2018 – arcysmaczna tokajska biel

Ostatnie dni przyniosły nieco pozytywnych informacji. W końcu pandemia zdaje się nieco ustępować, rządy ogłaszają stopniowe odmrażanie, być może latem będziemy mogli swobodniej podróżować, przynajmniej jeśli chodzi o terytorium Unii Europejskiej. Dzięki temu będzie można ruszyć na południe – chociażby do uwielbianego przez Polaków Tokaju, by spróbować tutejszych win – miejscowi producenci już nie mogą doczekać się powrotu naszych rodaków. Jedna z winiarni, w których od czasu lockdownu zaszły największe zmiany to Bott Pince – winiarnia, o której napisałem już dłuższy tekst nie tak dawno wprowadziła się do nowej siedziby, którą jest niegdysiejsza fabryka ceramiki. Dziś jest to prężnie działające rodzinne przedsiębiorstwo, liczące 8,8 ha upraw w czterech stanowiskach: Csontos, Előhegy, Határi, Kulcsár oraz Teleki, z których powstaje rocznie 10-15 tysięcy butelek wina.

Arcysmaczny furmint z ciepłego rocznika. (fot. własna)

Bott Előhegy Furmint 2018 powstało z gron zebranych z starych krzewów rosnących na lessowym podłożu na zachodnich zboczach góry Tokaj. To ostatni rocznik przed przesadzeniem krzewów, powstało zaledwie 366 butelek. Od razu da się tu wyczuć wpływ ciepłego rocznika. Posiada jasnozłotą barwę. Pachnie żółtymi jabłkami, gruszką, pojawia się też pigwa, a także wanilia, brzoskwinia i biały pieprz. W ustach wytrawne, średnio zbudowane, z wyraźnym (14%), acz dobrze zintegrowanym alkoholem i świetną, jak na ten rocznik kwasowością (6,1 g/l). Sporo tu nut żółtych jabłek, gruszek, papierówek, jest też brzoskwinia i pigwa, a także wanilia, przyprawy korzenne i mokra skała. Finisz średniodługi, całość soczysta, niezwykle pijalna, z lekkim cukrem resztkowym. Bardzo udany furmint, ale to nie jest zaskoczenie, jeśli wiemy, kto przyczynił się do jego powstania. Ocena: **** (90/100 pkt). Cena: 4999 HUF (63 PLN). Do Polski wina Bott sprowadza warszawski importer Wine & People, aczkolwiek w ich ofercie znajdziecie wcześniejszy rocznik tej etykiety.

Źródło wina: zakup własny u producenta.